Co państwo wie o użytkownikach internetu?
Użytkownicy internetu zostawiają informacje na swój temat na każdej ze stron, z której korzystają: Fundacja Panoptykon zrealizowała projekt, którego celem było zrozumienie i opisanie tego, co dzieje się na styku działalności firm świadczących usługi drogą elektroniczną i organów państwa.
2013-12-17, 15:50
Posłuchaj
Raport Fundacji Panoptykon pokazuje, w jaki sposób dane osobowe są udostępniane organom państwa. Analiza została przygotowana w nowatorski sposób, a w badania zaangażowano zarówno firmy badawcze , jak i korzystające z tych danych.
– W badaniu chcieliśmy sprawdzić, czy istotnie służby państwowe mają nieograniczony dostęp do informacji nt. użytkowników internetu. Pod względem prawnym takiej możliwości nie mają, aczkolwiek faktycznie nie jest to wykluczone. Dostęp służb dotyczy nie tylko danych osobowych przeciętnego Kowalskiego, lecz także adwokatów czy dziennikarzy, czyli osób, które powinny mieć zagwarantowaną dyskrecję. – powiedział Wojciech Klicki, prawnik.
Przykład niemieckiego polityka, który po wielkich trudach wydobył dane na swój temat, pokazuje, że dane osobowe to nie tylko informacja o naszej historii: tego, gdzie byliśmy czy z kim się kontaktowaliśmy, lecz także możliwość przewidzenia tego, co będziemy robić jutro.
Informacje na temat naszego ruchu w internecie są atrakcyjne tak dla policji czy służb specjalnych, jak i dla firm reklamowych. A w którym miejscu następuje styk naszych danych osobowych z biznesem?
– Firmy wykorzystują dane o nas i naszych preferencjach konsumenckich również na podstawie wyszukiwarek. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to mechanizm przydatny. Problemem jednak jest to, że to nie my decydujemy o tym, jakiego typu informacje będziemy otrzymywać. Nasze potrzeby i oczekiwania szacuje ktoś inny.
Wojciech Klicki zwraca też uwagę, że usługa, z której chcemy skorzystać w internecie, a musimy przy tym podać swoje dane osobowe, nie jest usługą darmową. Dane, które podajemy w trakcie rejestracji, stanowią bowiem swoistą opłatę. A my jako użytkownicy czy mamy dostęp do tych danych?
– Teoretycznie tak, jednak reguluje to wewnętrzne prawo krajowe, muszą się więc do niego dostosować tylko polskie firmy. Jeśli firma ma serwery za granicą, nie musi takich danych udostępniać. Problemem ponadto jest to, że brakuje wytycznych, w jakim trybie służby powinny się zwracać do administratorów portali o udostępnienie tych danych. Pamiętajmy: jakiekolwiek informacje wprowadzamy do Internetu, zostają w nim już bezpowrotnie – podsumowuje Gość PR24.
PR24/Anna Alfut