Warszawskie metro przekracza Wisłę
Mijają właśnie trzy lata od rozpoczęcia budowy centralnego odcinka metra. Z największą inwestycją Warszawy związane są wielkie oczekiwania, ale budowa stawia przed inżynierami liczne wyzwania jak choćby drążenie tunelu pod Wisłą.
2013-08-16, 13:43
Posłuchaj
Tarcza „Krystyna”, jedna z czterech pracujących przy drążeniu drugiej linii metra, zakończyła trudną przeprawę pod dnem Wisły. Tunel połączy lewobrzeżną stację „Centrum Nauki Kopernik” z prawobrzeżną stacją „Stadion Narodowy”.
- Drążenia tunelu pod Wisłą nie nazwałbym przełomem, ponieważ to pewien etap budowy, który musiał nastąpić. Historyczny moment nastąpi dopiero wtedy, gdy wszystko będzie gotowe i pojada pierwsze pociągi ze zwykłymi pasażerami. Jednak jest powód do fetowania, ponieważ tarcza przeszła pod dnem Wisły szczęśliwie i bez problemów - mówił w PR24 Andrzej Rogiński, ze stowarzyszenia Społeczny Komitet Budowy Metra.
Budowa drugiej linii metra nastręcza wielu trudności mieszkańcom Warszawy. Na dziesięć miesięcy zamknięto tunel Wisłostrady, miała miejsce awaria na skrzyżowaniu ulic Szkolnej i Świętokrzyskiej. Obecnie obywa się bez awarii, ale wyłączenie stacji „Centrum” oraz „Świętokrzyska” skutecznie utrudnia sprawne poruszanie się po Warszawie.
- Awarii można było uniknąć i jednocześnie nie było to możliwe. Pierwszą przyczyną przy budowach podziemnych tego typu są układy geologiczne. Inną przyczyną może być awaria sprzętu, która pociągnie za sobą dalsze skutki – wyjaśniał Gość PR24.
Druga linia metra rozwiąże szereg problemów komunikacyjnych Warszawy, a końca budowy można spodziewać się pod koniec przyszłego roku. Jednak gotowe tunele to nie wszystko, ponieważ wymagana jest zgoda inspektora nadzoru budowlanego.
- Do końca przyszłego roku jest szansa, że pojedziemy metrem, ale najpierw muszą nastąpić odbiory. Jak władza mówi, że metro zostanie wybudowane, to my myślimy, że od razu pojedziemy. Nie. Najpierw metro musi otrzymać pozwolenie na użytkowanie, a zdobycie takiej zgody trwa bardzo długo, około 2-3 miesięcy – podsumował w PR24 Andrzej Rogiński.
PR24/Grzegorz Maj