Elastyczny czas pracy w kryzysie

W czasie kryzysu gospodarczego przepisy kodeksu pracy dostosowywane są do potrzeb rynku. Najnowszym rozwiązaniem jest wprowadzenie elastycznego czasu pracy. Zapisy nie podobają się przedstawicielom związków zawodowych, którzy twierdzą, że nowe sposoby regulowania godzin pracy doprowadzą do wykorzystywania pracowników.

2013-08-23, 11:43

Elastyczny czas pracy w kryzysie
. Foto: flickr/Adam Foster | Codefo

Posłuchaj

23.08.13 mec. Monika Gładochi i Jan Guz o zmianach w kodeksie pracy
+
Dodaj do playlisty

Oprócz wprowadzenia zapisów o elastycznym czasie pracy, nowelizacja przewiduje możliwość stosowania przerywanych zmian. Związki zawodowe zwracają uwagę na to, że pracownicy będą spędzać w zakładach całe dnie.

- W Warszawie dojazd do pracy zajmuje niekiedy ponad godzinę. W praktyce oznacza to, że pracownik zostanie przywiązany do zakładu. Przerywany czas pracy  może doprowadzić do sytuacji, kiedy pracownik przyjdzie do pracy rano, potem będzie miał 3 godziny przerwy i wieczorem będzie musiał ponownie stawić się w zakładzie – powiedział w PR24 Jan Guz, przewodniczący OPZZ.

Z nowelizacji wynika jednak, że pracownicy nie muszą zgadzać się na proponowane rozwiązania. Sposób pracy zależy od porozumienia między pracodawcą a załogą.

- Warunkiem wejścia w życie nowych zapisów jest porozumienie pracodawcy z załogą. Dostosowanie się do nowych zapisów jest opcjonalne. W każdym zakładzie jest przedstawiciel pracowników. Nawet jeśli firma zatrudnia jedną osobę, to szef powinien  zapytać ją o zdanie i podpisać porozumienie – dodała mec. Monika Gładoch, Pracodawcy RP.

Związkowcy alarmują też, że pracodawcy będą wykorzystywać pracowników ponad ich siły. Nowelizacja przewiduje wydłużenie okresu rozliczeniowego do 12 miesięcy, co sprawi, że czas pracy w poszczególnych miesiącach może być różny.

- Przepisy zmaksymalizują zyski dla pracodawców. Zgodnie z danymi Ministerstwa Pracy pracownicy wyrabiają 10 miliardów nadgodzin, co przekłada się na 220 tysięcy miejsc pracy. Jeśli pracodawcy zrezygnują z tych godzin, to z pewnością zmniejszy się też zatrudnienie. Pracownicy też nie będą mogli liczyć na nadgodziny, co przełoży się na mniejsze zarobki przy i tak bardzo niskich wynagrodzeniach w naszym kraju – podsumował Guz.

PR24/Mateusz Patoła

Polecane

Wróć do strony głównej