Po strzelaninie w Washington Navy Yard

W strzelaninie, do której doszło w siedzibie dowództwa marynarki wojennej USA w Waszyngtonie, zginęło 13 osób. Napastnikiem okazał się były pracownik departamentu Aaron Alexis, ale pojawia się pytanie jak do strzeżonego kompleksu mógł wejść człowiek bez odpowiednich uprawnień.

2013-09-17, 11:13

Po strzelaninie w Washington Navy Yard

Posłuchaj

17.09.13 Krzysztof Karolczak o strzelaninie w Waszyngtonie
+
Dodaj do playlisty

Prowadzący dochodzenie w tej sprawie potwierdzają, że napastnik był tylko jeden. Wcześniej pojawiały się spekulacje, że strzelających mogło być więcej, ale zabrakło dowodów dla potwierdzenia tej hipotezy. Jednak według świadków jeden z napastników strzelał do ludzi w kawiarni z dolnego piętra, a drugi ostrzeliwał obecnych w holu na innym piętrze. Napastnik został zastrzelony przez policję i okazał się nim były żołnierz Aaron Alexis, który pracował w Navy Yard.

- Aaron Alexis prawdopodobnie cierpiał na syndrom ułomności psychicznej wynikającej z przeszłych wydarzeń. W tym czynie nie należy doszukiwać się podtekstów politycznych czy ideologicznych. Przyczyną traumy mogły być wydarzenia z 11 września, których był bliskim świadkiem. Jego historia pobytu w marynarce obfituje w liczne przestępstwa, a do tego zachowywał się agresywnie wobec swoich sąsiadów, przez co w końcu został zwolniony. Być może uroił sobie, że wojskowi z Navy Yard są czemuś winni. Te spekulacje należy pozostawić jednak psychologom – wyjaśniał w PR24 doktor Krzysztof Karolczak, Centrum Badań nad Terroryzmem.

Placówki wojskowe, jak Navy Yard, są kompleksami, które teoretycznie powinny charakteryzować się zabezpieczeniami przed obecnością osób nieupoważnionych do przebywania na ich terenie. Mimo to Aaron Alexis bez problemu przeniknął na teren budynku, a także wniósł ze sobą broń. Nie sposób nie wspomnieć w tym miejscu o polskich incydentach, gdy osoby nieupoważnione przebywają w miejscu niedozwolonym, czego przykładem może być choćby sprawa Brunona K.

- W Polsce pod względem ochrony urzędów jest bezpiecznie. Budynki rządowe są bardzo dobrze chronione. Bez upoważnienia nie można się do nich przedostać, można jedynie znaleźć się w okolicy takiej placówki.  Na wejściu znajduje się biuro przepustek, czasem wymagane jest specjalne zaproszenie, człowiek jest weryfikowany, a potem należy jeszcze przejść przez bramkę. Ochrona jest nawet szczelniejsza niż na lotnisku – mówił Gość PR24.

PR24/Grzegorz Maj

Polecane

Wróć do strony głównej