Listy do Świętego Mikołaja

Każdy z nas może zostać Świętym Mikołajem i przy okazji spełnić marzenie dziecka z rodziny zastępczej.

2013-12-06, 15:09

Listy do Świętego Mikołaja
. Foto: flickr/fabbriciuse

Posłuchaj

06.12.13 Mariola Popiołek i Ireneusz Wnuk o listach do Świętego Mikołaja
+
Dodaj do playlisty

A to wszystko w ramach akcji „Listy do świętego Mikołaja,” organizowanej przez Ośrodek Wsparcia Rodzinnej Opieki Zastępczej PORT.

- Mogą się do nas zgłaszać Mikołaje, którzy następnie otrzymają na swoją, tradycyjną skrzynkę pocztową list dziecka z rodzin zastępczych, którymi się opiekujemy – wyjaśniła Mariola Popiołek z Ośrodka Wsparcia Rodzinnej Opieki Zastępczej PORT Towarzystwa Nasz Dom.

– Największa magia tej akcji polega na tym, że dorosła osoba, która na co dzień słyszy o różnych dzieciach potrzebujących pomocy może tego problemu realnie „dotknąć”. A te listy są naprawdę cudowne.

Kolejny krok jest prosty - spełniamy listowe marzenie, dzięki czemu dziecko znajdzie wymarzony prezent pod choinką. W ubiegłym roku takich Mikołajów było osiemdziesięciu, w tym roku jest już stu dwudziestu i ta liczba rośnie.

REKLAMA

- W zeszłym roku dzieci bardzo cieszyły się z podarunków, ale mam wrażenie, że Mikołaje mieli jeszcze więcej radości - podkreśliła Gość PR24 Mariola Popiołek. Ośrodek pomaga nie tylko od święta, ale i na co dzień. Jego członkowie organizują bowiem różne akcje. Przypominają też, że w Polsce brakuje opiekunów społecznych. Jednym z takich opiekunów jest Ireneusz Wnuk, który wraz z żoną prowadzi pogotowie rodzinne. Przebywają u nich dzieci na czas postępowania sądowego. Odchodzą po unormowaniu sytuacji prawnej.

- Są trzy drogi odejścia dzieci z pogotowia. W momencie, gdy rodzice nie spełniają warunków i nie rokują, sędziowie pozbawiają ich praw do opieki nad dziećmi, a my wdrażamy procedurę adopcyjną. Drugą drogą jest przekazanie dzieci do rodzinnych domów dziecka. Odbywa się to wtedy, gdy rodzice mają tylko ograniczoną władzę rodzicielską. Jest też trzecia opcja, która najbardziej nas cieszy. Otóż w momencie, gdy do nas trafiają dzieci to staramy się pracować z rodziną biologiczną, pokazać im jak żyć i jakimi kierować się zasadami, a w końcu dzieci wracają do rodziny. Nikt dzieciom nie zastąpi matki – podkreślił opiekun Ireneusz Wnuk.

PR24/Anna Krzesińska

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej