Aktualne wydarzenia z kraju i ze świata komentuje Tomasz Rowiński
Spotkanie unijnych ambasadorów w Brukseli w sprawie sankcji wobec Rosji, zawieszenie broni na Ukrainie, solidarność Europy. To główne tematy, które w Polskim Radiu 24 komentował Tomasz Rowiński, politolog, publicysta, „Christianitas”.
2014-09-08, 20:16
Posłuchaj
W Brukseli rozpoczęło się spotkanie dotyczące nowych sankcji wobec Rosji. Cześć Państw jest przeciwna ich zaostrzaniu. Prawdopodobnie jedno z państw Unii Europejskiej wyłamało się z wcześniejszych planów wprowadzenia nowych restrykcji gospodarczych mających być uzupełnieniem tych dotychczasowych.
– Możliwe, że to byli Węgrzy lub Słowacy, którzy prowadzą dość samodzielną politykę. Raczej to nie byli Francuzi. Niewątpliwe jest jednak to, że nie wszystkim się te sankcje podobały. Z naszej polskiej perspektywy trudno to przyjąć, bo te sankcje miały posłużyć takiemu rozegraniu Rosji. Pamiętajmy, że interesy ekonomiczne nie zawsze powinny być pierwsze. Polityka nie jest tylko ekonomią. Polityka powinna wybierać większe dobro – stwierdził w Polskim Radiu 24 Tomasz Rowiński, politolog, publicysta „Christianitas”.
Zawieszenie broni na Ukrainie
Na Ukrainie doszło do zawieszenia broni. Wielu ekspertów twierdzi jednak, że ten rozejm nie będzie trwały, bowiem służy jedynie temu, by obie strony zrewitalizowały swoje siły oraz dozbroiły się.
– Niestety nie wiadomo, co planują Rosjanie – trudno im ufać. Zresztą ten rozejm nie jest zbytnio przestrzegany. Jeżeli Rosjanie rzeczywiście chcą dalej toczyć walki, to błędem jest niedozbrajanie Ukrainy, bo Rosjanie się dozbroją, przegrupują, ściągną świeże posiłki, a Ukraińcy praktycznie nie mają żadnych rezerw. Armia ukraińska jest słabsza niż polska, więc to niezbyt dobrze wróży Ukraińcom – powiedział Komentator PR24.
Solidarność europejska?
W opinii Tomasza Rowińskiego, konflikt na Ukrainie ujawnił podziały w Europie. Zdanie poszczególnych członków Wspólnoty nie jest tak samo ważne, a decydentami są przedstawiciele pierwszego składu Unii.
– Zmiany, jakie dokonały się po 1989 roku, nie są utrwalone. Ten podział między starą a nową Europą ciągle gdzieś funkcjonuje. Oczywiście, Ukraina nie należy do Unii i NATO, więc nic jej się nie należało. Jednak problematycznym wydaje się to, że zdanie Polski w tej sprawie we Wspólnocie tak mało się liczy. Kiedy dochodzi do dużego konfliktu, to Polacy nie są zapraszani do dyskusji i opada ta cała brukselska zasłona jedności i przy stole siadają ci, którzy rozdają karty i wcale nie zapraszają tych słabszych – mówił publicysta.
PR 24/Dominika Dziurosz-Serafinowicz