Kto zawinił?
W katastrofie malezyjskiego samolotu na Ukrainie zginęło prawie 300 osób. Ukraińskie MSZ twierdzi, że samolot zestrzelili separatyści. Moskwa zaś stanowczo zaprzecza tym zarzutom i podkreśla, że zależy jej na przeprowadzeniu niezależnego, obiektywnego i międzynarodowego śledztwa w sprawie katastrofy Boeinga.
2014-07-18, 15:05
Posłuchaj
Prorosyjscy separatyści wyrazili zgodę na zabezpieczenie miejsca katastrofy. Krajowi i międzynarodowi eksperci mają bezpieczny dostęp do szczątków samolotu. W śledztwie mają również uczestniczyć obserwatorzy OBWE.
Międzynarodowe śledztwo
Obserwatorzy OBWE apelowali o zabezpieczenie dowodów, które umożliwią wyjaśnienie przyczyny katastrofy. Obszar na którym doszło do wypadku lotniczego w dalszym ciągu znajduje się pod obserwacją separatystów.
- Czarne skrzynki już dotarły do Rosji. Wszystkie szczątki samolotu powinni zostać poddane ekspertyzie, bo to są bardzo ważne dowody. Każdy nawet mały element samolotu może mieć duże znaczenie w celu wyjaśnienia przyczyn tej katastrofy - podkreślił w PR24 Paweł Reszka, dziennikarz Tygodnika Powszechnego.
Pomoc ze strony Rosji
W Rosji pojawiają się dość wyważone komentarze dotyczące tragicznego wypadku. Rosjanie przekazują swoje wyrazy współczucia i podkreślają, że nie należy interesować się tym, co wydarzyło się na obszarze Ukrainy.
- Rosjanie są zgodni, że najprawdopodobniej doszło do zestrzelenia samolotu. Początkowo rozważana była również wersja, że doszło do nieszczęśliwego wypadku. Trudno dziś mówić o tym, co naprawdę się stało. Strona rosyjska wyraźnie zaznaczyła, że na pewno nie ma nic wspólnego z tym wypadkiem. Rosjanie zaoferowali swoją pomoc i obiecali, że zrobią wszystko, by ustalić jakie były przyczyny tego zdarzenia. Rosjanie zapowiedzieli, że musi dojść do przeprowadzenia międzynarodowego śledztwa – mówił Maciej Jastrzębski, korespondent Polskiego radia w Moskwie.
PR24/Paulina Olak