Koniem elektrycznym do Morskiego Oka
Tatrzański Park Narodowy chce wydać kilkaset tysięcy złotych na wóz konny napędzany elektrycznie. Wszystko po to, aby wozacy mogli pozostać na trasie do Morskiego Oka. – 200 tys. złotych na powozy hybrydowe to marzenia Tatrzańskiego Parku Narodowego – powiedziała w Polskim Radiu 24 Anna Plaszczyk z Fundacji Viva.
2015-02-19, 17:58
Posłuchaj
Dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego zabezpieczył w budżecie parku 200 tys. złotych na projekt wozu. Chodzi o napędzany elektrycznie powóz, do którego zaprzęgnięte byłby konie, ale wysiłek wspinaczki na szlaku spoczywałby na silniku zamontowanym w bryczce. Rozpisany jest już przetarg, za który zapłacą podatnicy.
Anna Plaszczyk z Fundacji Viva powiedziała w Polskim Radiu 24, że kwota zaproponowana przez TPN jest zbyt niska.
– 200 tys. złotych to marzenia Tatrzańskiego Parku Narodowego, ponieważ tyle kosztuje jeden prototyp wozu. Do tego dochodzi jeszcze homologacja i wszystkie atesty. Dowiedzieliśmy się od specjalistów, że potrzeba kupić pięć takich prototypów, co oznacza już milion złotych bez homologacji i atestów – wskazywała przedstawicielka Fundacji Viva.
Organizacje ochrony zwierząt zwracają uwagę, że prace nad skonstruowaniem konno-elektrycznej hybrydy przystosowanej do pracy w górach trwają w Europie już od kilku lat. Jednak ani Francuzi, ani Niemcy nie wprowadzili jej jeszcze na rynek. Projektanci argumentują, że na tym etapie prac i wiedzy nie jest to rozwiązanie bezpieczne dla pasażerów i zwierząt.
Działaczka na rzecz ochrony praw zwierząt stwierdziła, że wozacy na szlaku do Morskiego Oka mogą niewłaściwie korzystać z urządzenia lub w ogóle.
– Ciężko przewidzieć, czy fiakrzy w ogóle będą włączać ten mechanizm. Nie wiadomo też co zrobią w przypadku awarii urządzenia i czy na pewno zawrócą ze szlaku. Pytanie dotyczy także tego, czy nie będą przyspieszać tego mechanizmu, aby przewieźć więcej turystów w krótszym czasie, ponieważ to dla nich zysk – mówiła gość PR24.
Polskie Radio 24/gm