Święta z Kisielem
Absurdy czasów PRL, kiedy w sklepach był tylko ocet i musztarda, na choinkę trzeba było polować w środku nocy, a szczęściem było kupienie kilograma pomarańczy. Komercjalizacja świąt w latach 90-tych i dwutysięcznych. Pogoń za czasem i pieniądzem w czasach obecnych. Jerzy Kisielewski, publicysta, dziennikarz, autor książki „Pierwsza woda po Kisielu” dokonywał w Polskim Radiu 24 przeglądu Świąt Bożego Narodzenia ostatniego półwiecza.
2014-12-25, 12:32
Posłuchaj
W czasach PRL-u fikcja przeradzała się w rzeczywistość – ażeby zdobyć produkty potrzebne do przygotowania Wigilii i potraw bożonarodzeniowych, trzeba było na nie „polować” i oczekiwać na nie w niekończących się kolejkach. Zdobycie potrzebnych towarów świątecznych zajmowało nawet cały grudzień.
– W tamtych czasach, w okresie świąt, jak mrówki znosiliśmy wszystko do domów. Nasze mieszkania były oazą, gdzie chcieliśmy się zamknąć, by odciąć się od trudnej rzeczywistości zewnętrznej. Był to taki rodzaj emigracji wewnętrznej – mówił w Polskim Radiu 24 Jerzy Kisielewski.
– Dzisiejsze dzieci przyzwyczajone do galerii handlowych nie zrozumieją tego, że na pierwszych stronach gazet, gdzieś na początku grudnia, pojawiał się news, że do Gdyni przypłynęły dwa statki z cytrusami. To była taka informacja, że na święta „rzucą”– dodał pisarz.
Peweks – smak Zachodu
W okresie komuny każdy pragnął mieć w domu coś zachodniego, tak by pokolorować szarą rzeczywistość, w której wędliny, sery, a nawet powidła były pakowane w gazetę lub zwykły papier. Taką możliwość stwarzał Peweks, gdzie można było za dolary nabyć towary „luksusowe”.
REKLAMA
– Kolejki po magnetowidy w Peweksie, kopiowanie filmów i raczkujące wypożyczalnie filmów pozwalały nam przenosić się wtedy w lepszy, kolorowy świat – twierdzi dziennikarz.
Pogoń za czasem i pieniądzem
Każdy system posiada swoje wady. I obecne czasy nie są wolne od problemów. Współczesny Polak, zdaniem gościa PR24, cierpi na brak czasu. Z tego powodu wielu z nas rezygnuje z samodzielnych przygotowań przedświątecznych i wybiera wygodniejszą opcję – spędza święta w kurorcie .
– Coraz więcej osób wyjeżdża obecnie na święta za granicę. Jest to rodzaj ucieczki. Może to dlatego, że teraz wszyscy jesteśmy zagonieni. Składamy sobie życzenia mówiąc: wreszcie będzie chwila wytchnienia – podkreślał rozmówca PR24.
PR24/ dds
REKLAMA
REKLAMA