Pieśń harfy

Opowieść o miłości i Bogu, przyjaźni, zdradzie i utraconej nadziejach. O swojej książce „Pieśń harfy” i sensie muzyki mówił w rozmowie z Henrykiem Szrubarzem w Polskim Radiu 24 Levi Henriksen, norweski pisarz i muzyk

2016-03-28, 23:28

Pieśń harfy

Posłuchaj

28.03.16 Levi Henriksen: „W „Pieśni harfy” chciałem pokazać, że ludzie starsi mają coś ważnego do powiedzenia (…)”.
+
Dodaj do playlisty

Cierpiący z powodu kaca producent muzyczny Jim Gystad odwiedza kościół w Vinger i słyszy anielski śpiew. Głosy dobiegające z ławki za Jimem praktycznie unoszą go do wieczności i uwalniają od przygnębiającej rzeczywistości. Po raz pierwszy od lat jego egzystencja nie wydaje mu się całkowicie pozbawiona sensu. Ta opowieść zaczerpnięta z „Pieśni harfy” zainspirowana jest w dużej mierze z życia samego autora.

– Muzyka uratowała mnie przed zagubieniem się i pozwoliła znaleźć swoje miejsce na ziemi.  Pomogła mi znaleźć kierunek w życiu i budować więzi z innymi. Muzyka dała mi cel w życiu – powiedział Levi Henriksen.

Głosy, które słyszy bohater, należą do Śpiewającego Rodzeństwa Thorsen. Przed wieloma laty trio składające się z dwóch braci i siostry koncertowało po Stanach Zjednoczonych i sprzedało setki tysięcy płyt z singlami zatytułowanymi „To krzyż, który mam dźwigać” czy „Trzydzieści srebrników na Biblii naszego Ojca”. Każde z rodzeństwa odnalazło po drodze miłość swojego życia. I każde ją utraciło. Jednak ich miłość do muzyki przetrwała.

– Muzyka może być naszym najlepszym przyjacielem, niezależnie od tego, czy jesteśmy młodzi czy starzy – utrzymywał gość Henryka Szrubarza.

REKLAMA

Polskie Radio 24/dds/mr

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej