Bagdad zagrożony?

Z każdym dniem przybywa ofiar marszu sunnitów z Islamskiego Państwa w Iraku i Lewancie na Bagdad. Stany Zjednoczone nie spieszą się z pomocą, a jeśli dżihadyści zauważą, że rząd iracki nie może liczyć na sojuszników, niechybnie podejmą próbę zajęcia stolicy kraju.

2014-06-18, 11:02

Bagdad zagrożony?
. Foto: EPA/STR

Posłuchaj

18.06.14 Jarosław Kociszewski: „Amerykanie i Brytyjczycy nie wiedzą co robić (…)”
+
Dodaj do playlisty

Iracka wojna domowa trwa, a władze nie mogą poradzić sobie z rebelią sunnickich bojowników. Islamskie Państwo w Iraku i Lewancie maszeruje na Bagdad pozostawiając za sobą śmierć i zniszczenie. Regularne oddziały armii irackiej nie są w stanie powstrzymać dobrze zorganizowanych sunnickich ekstremistów. Jeńcy są bezwzględnie mordowani, zwłaszcza szyici.

Rozpad Iraku

Przez ostatnie lata sytuacja w Iraku zdawała się być ustabilizowana. Konflikt szyicko-sunnicki był obecny przez cały czas, ale znajdował się na dalszym planie. Dopiero teraz narastające napięcie przybrało formę krwawych walk.

– Pierwszą decyzją Stanów Zjednoczonych po zajęciu Iraku było rozwiązanie całego aparatu władzy Husajna, który w dużej mierze opierał się na sunnitach. Doprowadziło to do rewolty, którą w dużej mierze kanalizowała Al-Kaida. Amerykanie nawiązali potem współpracę z sunnitami. Nie rozwiązało to jednak problemu, ponieważ obecny rząd zdominowali szyici i sunnici czują się uciskani. Od dwóch lat przemoc w Iraku narasta – wyjaśniał w PR24 Jarosław Kociszewski, wieloletni korespondent Polskiego Radia na Bliskim Wschodzie.

Bezradność rządu

W chwili powstania islamistów w Faludży premier Nuri al-Maliki zapowiedział jego szybkie i krwawe stłumienie. Garstka bojowników nie miała stanowić problemu dla zorganizowanej armii, ale z czasem okazało się, że pod względem organizacji lepiej prezentują się dżihadyści.

REKLAMA

– Mimo drakońskich metod i zapewnień, że armia odbije Faludżę, nic się nie dzieje. Wybucha rebelia obejmująca większą część kraju, co znaczy, że nic nie jest pod kontrolą. Jedynym obszarem znajdującym się pod czyjąkolwiek kontrolą, to tereny państwa zajmowane przez Kurdów – wyjaśniał Rozmówca PR24.

Związane ręce Zachodu

Premier Nuri al-Maliki zwrócił się z prośbą o  pomoc w walce do społeczności międzynarodowej. Biały Dom wskazuje, że iracki rząd nie ma planu porozumienia z sunnitami, dlatego Barack Obama zwleka z decyzją.

– Amerykanie i Brytyjczycy nie wiedzą co robić. Łatwo jest przesunąć lotniskowiec do Zatoki Perskiej, ale nie wiadomo, co bombardować. Islamiści nie mają baz, sił pancernych. Ich oddziały są bardzo mobilne, dlatego oznaczenie celów nalotów wymagałoby wysłania w teren kontrolerów do naprowadzania samolotów. Amerykanie nie spieszą się do wysyłania sił naziemnych do Iraku – wskazywał Jarosław Kociszewski.

PR24/Grzegorz Maj

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej