"Świat w Powiększeniu". Po wyborach w Hongkongu
- Ludzie są za tymi, którzy protestują i rozumieją, że sytuacja wymaga w tym momencie tak drastycznych środków - mówił w Polskim Radiu 24 Rafał Tomański, ekspert ds. Azji. Gość skomentowała zakończone wybory do rad dzielnic. Mówił też o malejącym znaczeniu Hongkongu.
2019-11-24, 20:17
Posłuchaj
Rekordową frekwencję 71,2 proc. odnotowano w niedzielnych wyborach do rad dzielnic w Hongkongu, uznawanych za wskaźnik poparcia społecznego dla trwających tam od czerwca prodemokratycznych protestów. Wstępne, nieoficjalne wyniki są pomyślne dla demokratów
Wybory jako referendum poparcia dla antyrządowych protestów
Lokale wyborcze były czynne od godz. 7.30 do 22.30 czasu miejscowego (od godz. 00.30 do godz. 15.30 w Polsce). Zagłosowało 2,94 mln osób, czyli 71,2 proc. spośród 4,13 mln uprawnionych – podano w oficjalnym komunikacie. Jest to najwyższa frekwencja w tego rodzaju wyborach w historii Hongkongu.
Wbrew pojawiającym się obawom i w odróżnieniu od większości niedziel z ostatnich pięciu miesięcy nie doszło do protestów ani starć demonstrantów z policją. Podczas wyborów nie rzucano koktajli Mołotowa i nie używano gazu łzawiącego – podkreślają miejscowe media.
Wielu wyborców oceniało niedzielne wybory jako referendum poparcia dla antyrządowych protestów, które w ostatnich tygodniach stawały się coraz gwałtowniejsze. Ich uczestnicy domagają się m.in. demokratycznych wyborów władz regionu i niezależnego śledztwa w sprawie brutalności policji. Popierane przez rząd centralny władze Hongkongu wykluczają jednak ustępstwa.
Demokraci wygrywają wybory
Pierwsze nieoficjalne wyniki, publikowane przez prasę i ogłaszane przez partie polityczne, sugerują miażdżące zwycięstwo obozu demokratycznego. W wielu okręgach demokraci prawdopodobnie pokonali swoich prorządowych rywali, którzy, dysponując z reguły poparciem elit biznesowych i większym zapleczem materialnym, dominowali w radach dzielnic od 2007 roku.
Hongkończycy wybierali w niedzielę 452 radnych 18 dzielnic spośród 1,1 tys. kandydatów.
Na fali protestów wskaźnik poparcia społecznego dla szefowej administracji Hongkongu Carrie Lam spadł w październiku do najniższego poziomu w historii, osiągając 20,2 pkt na 100 możliwych – wynika z ankiety przeprowadzonej przez Hongkoński Instytut Badania Opinii Publicznej (HKPORI). W tym samym badaniu odnotowano również najgorsze w historii wyniki dotyczące satysfakcji z pracy lokalnego rządu. Zadowolenie z pracy gabinetu kierowanego przez Lam wyraziło tylko 10 proc. ankietowanych, a 79 proc. zadeklarowało, że jest z jego pracy niezadowolonych.
***
Więcej w nagraniu.
REKLAMA
Audycję "Świat w Powiększeniu" prowadził Bogumił Husejnow.
Data emisji: 24.11.2019
Godzina emisji: 19.46
PR24/PAP/tb
REKLAMA
REKLAMA