Członkowie Partii Konserwatywnej zaczęli głosowanie na nowego lidera. Winkler: na wyniki czekamy do września

2022-08-01, 20:20

- Różnice na tle programów gospodarczych kandydatów tej kampanii są bardzo eksponowane w brytyjskich mediach - mówił w Polskim Radiu 24 dr Krzysztof Winkler, znawca spraw brytyjskich z UW.

Członkowie rządzącej w Wielkiej Brytanii Partii Konserwatywnej rozpoczęli w poniedziałek (1.08) głosowanie na nowego lidera ugrupowania. Zwycięzca, minister spraw zagranicznych Liz Truss lub były minister finansów Rishi Sunak, 6 września zastąpi Borisa Johnsona w roli premiera. Sunak i Truss uzyskali największe poparcie w serii głosowań przeprowadzonych w lipcu w klubie poselskim konserwatystów, przechodząc tym samym do finałowej tury, w której decyzja należy do niespełna 200 tys. szeregowych członków partii.

"Na wyniki poczekamy"

- Jaki będzie finalny wynik głosowania, by to wiedzieć, trzeba poczekać do września i uzbroić się na razie w cierpliwość. Na pewno Rishi Sunak miał większą liczbę poparcia jeśli chodzi o posłów Partii Konserwatywnej do Izby Gmin, którzy mieli prawo wyboru tej finałowej dwójki, natomiast obecnie, jeśli chodzi o poparcie znaczących nazwisk czyli byłych lub obecnych członków Gabinetu, to tutaj prowadzi Liz Truss - wyjaśnił dr Krzysztof Winkler.

Liz Truss w sondażu przeprowadzonym przez ośrodek YouGov wśród członków partii już po tym, jak lista kandydatów została ograniczona do dwóch nazwisk, miała 24 punkty proc. przewagi. Wprawdzie od tego czasu odbyły się dwie z trzech debat telewizyjnych między kandydatami oraz pierwsze z 12 zaplanowanych bezpośrednich spotkań obojga z wyborcami, ale nie wpłynęły one na razie na zmianę preferencji członków partii.

Czytaj także:

Brytyjski minister obrony poparł Liz Truss w wyścigu o fotel premiera. Nawiązał do sytuacji na Ukrainie

- Różnice na tle programów gospodarczych kandydatów tej kampanii są bardzo eksponowane w brytyjskich mediach, a Liż Truss obiecała, że będzie obniżać podatki od razu po przejęciu władzy. Z kolei Rishi Sunak obiecuje, iż będzie wprawdzie obniżał podatki, ale dopiero w momencie w którym zostanie ustabilizowana sytuacja gospodarcza, mówi nawet że po następnych wyborach obniży podatek dochodowy z 20 do 16 proc. To nie przysparza mu poparcia - wyjaśnił dr Krzysztof Winkler.