Przesmyk suwalski na oku Kremla. Wojskowy ostrzega Polskę i Litwę
Ukraiński pułkownik ostrzega Polskę i Litwę. Rosja może zaatakować przesmyk suwalski. Płk Serhij Hrabski mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl, że jeśli to się stanie, Moskwa może dokonać rzezi w miejscowościach przygranicznych. Jego zdaniem Polska powinna pozyskiwać od Ukrainy doświadczenie bojowe, np. poprzez łączników, bo rozumienia problemów pola bitwy nie da się w pełni przekazać w teorii.

Agnieszka Kamińska
2025-03-28, 06:05
Dlaczego Rosja może zaatakować przesmyk suwalski?
Przesmyk suwalski to wąski pas ziemi, łączący Polskę i Litwę, obszar wokół Suwałk i Augustowa. To jednocześnie teren, który oddziela Białoruś, Rosję i obwód królewiecki. Dlatego w Rosji z całą pewnością są scenariusze ataku na to miejsce. Podobnie jak od dawna gotowe były w Rosji plany aneksji Krymu, nawet "na wszelki wypadek".
W przypadku ataku na przesmyk suwalski najpewniej uderzą wojska Rosji i Białorusi z terytorium Białorusi i rosyjskie z obwodu królewieckiego. Tam zgromadzone są znaczne zasoby wojskowe Rosji. Można dodać, że tej jesieni na Białorusi odbędą się strategiczne manewry Zapad z udziałem armii Rosji. Choć oczywiście nie można przesądzić, że Rosja zdecyduje się na atak i kiedy to nastąpi, zawsze trzeba być przygotowanym na najgorszy scenariusz - zauważa płk Serhij Hrabski w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl.
Serhij Hrabski uważa, że Rosja może zaatakować przesmyk suwalski, jest to prawdopodobne, jeśli zdecyduje się otwierać nowe fronty w Europie. To newralgiczne miejsce, a Moskwa jest głodna szybkich sukcesów. Już zeszłego lata ostrzegano przed atakiem Rosji na państwa bałtyckie. Jednak okazało się wówczas, że zgrupowania rosyjskiej armii Północ, posłane na Ukrainę, zostały przez ukraińskie oddziały rozbite, m.in. w czasie walk o obwód charkowski. - Choć może nie powinienem tego mówić - to powiem: niezłomna walka Ukraińców, ich niezłomna postawa - dały Litwie rok czasu - zauważa wojskowy. I zaznacza, że armia Północ to oddziały szykowane strukturalnie m.in. na kierunek bałtycki.
Mapa przesmyku suwalskiego
REKLAMA
Dlaczego przesmyk suwalski jest ważnym miejscem?
Przesmyk suwalski ma szerokość około 104 km, jeśli liczyć wzdłuż granicy. Jednak w najwęższym miejscu ma około 65 km. To długość linii łączącej trójstyk Polski, Rosji i Litwy w Wisztyńcu z trójstykiem polsko-białorusko-litewskim w Nadleśnictwie Szlamy.
Dlaczego jest strategicznym miejscem? Jest to jedyna droga lądowa, przez którą mogą dotrzeć posiłki NATO w przypadku ataku Rosji na państwa bałtyckie - Litwę, Łotwę, Estonię. I jeśli Rosja ją zablokuje - a zaatakuje państwa bałtyckie - te ostaną odcięte. Obszar ten oddziela Rosję od obwodu królewieckiego - wojskowego sojusznika Moskwy.

Wojskowy ostrzega przed atakiem
Ukraiński pułkownik powiedział portalowi PolskieRadio24.pl, że Rosja nie zamierza i nie może zakończyć wojny. Agresywna kampania propagandowa się rozkręca. Rozwija się gospodarka wojenna. Jednocześnie Moskwa nie odnosi dużych sukcesów w Ukrainie, linia frontu mimo zaciekłych walk stoi w miejscu.
Wojskowy ostrzega, że taka tendencja może prowadzić do bardzo poważnych konsekwencji, a mianowicie właśnie do tworzenia nowych frontów w Europie.
REKLAMA
- W pierwszym szeregu myślę o korytarzu suwalskim. Ma kluczowe znaczenie strategiczne dla przyszłości państw w okolicy. Istnieje bezpośrednie i oczywiste zagrożenie dla Litwy i dla Polski. Dlatego zarówno rząd polski, jak i litewski podejmują tak energiczne działania, aby zapobiec postępowi Federacji Rosyjskiej w tym kierunku. Na ile działania te odniosą powodzenie, czas pokaże. Ale w zasadzie nie można wykluczyć takiego rozwoju wydarzeń, zgodnie z którym Federacja Rosyjska zmniejszy ilość środków na froncie ukraińskim. I przerzuci 4-5 dywizji na północ w celu przeprowadzenia agresywnych działań przeciwko terytorium Litwy i Polski w rejonie korytarza suwalskiego. Poza tym, jak już wielokrotnie mówiliśmy, z jakiegoś powodu wszyscy pomijają w swoich szacunkach Białoruś. Tu podajmy dość ostrożne szacunki. Można przypuszczać, że tam działa "białoruski korpus armii rosyjskiej", bo tak należy go nazywać, bo to nie jest dziś wolna Białoruś, to jest terytorium okupowane. A białoruski korpus armii rosyjskiej liczyć może około 65-67 tysięcy żołnierzy. Powiedzmy, że Rosjanie mogą zwiększyć ten kontyngent dwa razy. Zatem mowa jest o 130 tysiącach żołnierzy na terytorium okupowanej Białorusi - uważa wojskowy. Jego zdaniem ci, którzy nie będą chcieli walczyć po stronie Rosji, zostaną do tego zmuszeni, staną za nimi oddziały Czeczeńców Ramzana Kadyrowa, albo rosyjscy nadzorcy.
Pułkownik dodaje, że połączone zgrupowanie białoruskiej i rosyjskiej armii może być ponad 10 razy większe niż armia litewska. To niebezpieczne dla Litwy. Jego zdaniem Litwa nie będzie wówczas jedynym krajem, który zostanie zaatakowany. Rosja może użyć swoich sił w celu związania wojsk polskich na granicach, uniemożliwiając ich marsz na pomoc sojusznikom. - I w ten sposób zarówno Litwa, jak i Polska byłyby zaangażowane w bezpośrednie działania wojenne. Z tym że jest małe "ale". Bo społeczeństwo ukraińskie prowadzi rozpaczliwą walkę od 11 lat, a ani w Polsce, ani na Litwie nie ma doświadczenia w prowadzeniu takich działań wojennych, ocenia pułkownik rezerwy.
Wspólne ćwiczenia wojskowe Rosji i Białorusi
Wojskowy ostrzega, że jeśli Rosji daruje się przerwę w walkach w Ukrainie, to w czasie tej pauzy może ona rozbudowywać zgrupowanie sił bliżej Bałtyku. - W 2025 roku odbędą się też ćwiczenia Zapad - to wspólne ćwiczenia Białorusi i Federacji Rosyjskiej. Stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa zarówno Polski, jak i Litwy, ponieważ pod pozorem ćwiczeń na Białoruś mogą zostać przerzucone wojska. Mogą utworzyć grupę uderzeniową, która będzie mogła działać przeciwko terytorium Litwy i Polski - dodaje Serhij Hrabski. Jak mówi - nie dziwią go komentarze, że to może być ostatnie lato pokoju w Europie.
REKLAMA
Ostrzega, że potencjalny atak Rosji na państwa NATO "oznacza ludobójstwo". - Rosjanie chcieliby zobaczyć prowincje wileńską, lubelską i warszawską - tak uważa ukraiński pułkownik. I dodaje, że wszelki sprzeciw będzie tłumiony w jak najostrzejszy sposób, czego Rosjanie nauczyli się na terytorium Ukrainy. Przypomniał, że tylko w rejonie Buczy w ciągu miesiąca okupacji zabito 538 ludzi, i pyta, ile osób zginęłoby w zajętych przez Rosjan przygranicznych miejscowościach Polski i Litwy.
Wojskowy radzi: Polacy powinni wysłać do Ukrainy obserwatorów
Wojskowy uważa, że Polska za wszelką cenę powinna starać się o zdobycie doświadczenia bojowego we współczesnej wojnie. Taka toczy się w Ukrainie. Bo tylko na bieżąco można zrozumieć, jak szybko zmienia się sposób prowadzenia wojny i jakie zadania są do rozwiązania. Dlatego, jak mówi, polska armia powinna wysyłać do Ukrainy żołnierzy w roli oficerów łączników czy obserwatorów. Tego rodzaju rozwiązanie, jak podkreśla, dałoby Polsce wgląd w to, jak przygotować swoją obronę.
Jak mówi, gdyby rozmawiać tylko o niektórych zmianach w prowadzeniu współczesnej wojny, trzeba by wielu godzin. Tymczasem każda z nich generuje codziennie nowe problemy do rozwiązania na polu walki.
Znaczenie przesmyku suwalskiego
Polskę i Litwę łączą na tym przesmyku dwie główne drogi S61 (byłe przejście graniczne Budzisko-Kalwaria) oraz droga nr 16 (Ogrodniki-Lazdijai). A także jest tam kilkanaście dróg nieasfaltowanych, np. leśnych.
REKLAMA
W latach 1992-1993 Borys Jelcyn wnioskował do Polski o utworzenie korytarza transportowego przez przesmyk suwalski. Pojęcie korytarza bardzo źle się w Polsce kojarzy, przywodzi na myśl żądania Adolfa Hitlera przed wybuchem II wojny światowej. Żądania oczywiście odrzucono. Wróciły na początku lat 2000., kiedy Rosjanie próbowali wiązać je z ich akceptacją wejścia Polski do Unii Europejskiej.
Fortyfikacje na granicy powinny być demonstracyjnie pokazywane wrogowi
Pułkownik Hrabski uważa, że atakowi Rosji na obszar państw bałtyckich i przesmyk suwalski będzie towarzyszyć (jeszcze inny) atak na Polskę, w celu związania jej rąk. I podkreśla, że Rosja dokona "rzezi" na tych terenach, które zajmie, co praktykuje w Ukrainie. Tam nauczyła się bowiem, że patriotycznie nastawiona ludność miejscowa, to znaczna przeszkoda w jej okupacyjnych i agresywnych planach. Dodaje, że za wszelką cenę trzeba temu zapobiec.
Uważa, że granica Polski z Białorusią i Rosją powinna zostać zaminowana i mocno ufortyfikowana. W jego ocenie, w przypadku rozkazu z Rosji, białoruskie wojska zostaną zmuszone przez Rosję do walki. Dlatego umocnienia granicy powinny, jak mówi, być pokazywane demonstracyjnie potencjalnym wrogom. Tak, żeby wiedzieli, że ewentualny atak oznacza dla nich bardzo duży koszt.
Źródło: Rozmawiała Agnieszka Kamińska, PolskieRadio24.pl /kor
REKLAMA
Inne żródła - IEŚ (Instytut Europy Środkowej) (dane o granicy na przesmyku suwalskim i szlakach logistycznych)
REKLAMA