Po dymisji Liz Truss. Ryszard Czarnecki: to porażka premier, ale i konserwatystów
- To porażka dość zaskakująca, wydawało się, że premier Liz Truss ma dużo kart w ręce, okazało się, że jednak nawet prawe skrzydło partii, które je popierało, współdecydowało o jej zwycięstwie w prawyborach, odwróciło się od premier, gdy uznała, że podatki należy nie obniżyć, a podwyższyć - mówił w Polskim Radiu 24 Ryszard Czarnecki, europoseł Prawa i Sprawiedliwości.
2022-10-20, 21:22
Brytyjska premier Liz Truss w czwartek, w 45. dniu urzędowania, ogłosiła rezygnację, wyjaśniając, że nie jest w stanie zrealizować mandatu, na podstawie którego została wybrana. Będzie pełnić urząd do czasu wyboru następcy, co powinno nastąpić do 28 października.
Ryszard Czarnecki komentował sytuację w Wielkiej Brytanii po dymisji premier rządu. - To duża porażka osobista pani premier, ale też porażka konserwatystów, których sondaże lecą na łeb na szyję, przewaga Partii Pracy jest już bardzo wyraźna. To ostatni dzwonek, aby to zmienić - zaznaczył.
- Problemem jest też to, kto będzie jej następcą, Boris Johnson powraca szybko do Londynu i bada, czy może odzyskać wpływy w Partii Konserwatywnej. Jeśli jednak będzie to kontrkandydat pani premier, były minister finansów Rishi Sunak, to niepokoić może jego teść miliarder, który ma liczne interesy z Rosją - zauważył europoseł.
Jeszcze w środę w południe Truss zapewniała w Izbie Gmin, że jest osobą, która walczy, a nie poddaje się, zatem nie zamierza rezygnować. Jednak wydarzenia środowego popołudnia spowodowały, że jej pozycja stała się nie do utrzymania. Najpierw z funkcji zrezygnowała minister spraw wewnętrznych Suella Braverman, zarzucając premier, że rząd zupełnie przestał realizować program, a wieczorem doszło w Izbie Gmin do gorszących scen podczas głosowania nad moratorium nad wydobyciem gazu łupkowego. Niektórzy posłowie Partii Konserwatywnej mieli być zastraszani i zmuszani do tego, by głosować zgodnie ze stanowiskiem rządu.
REKLAMA
Posłuchaj
Kandydaci na następcę Liz Truss w roli lidera Partii Konserwatywnej, a w konsekwencji - premiera Wielkiej Brytanii, muszą uzyskać poparcie co najmniej 100 posłów - ogłosił w czwartek Graham Brady, szef Komitetu 1922, który będzie przeprowadzał partyjne wybory. To znacznie wyższy próg niż w wyborach, które partia organizowała w lipcu po rezygnacji Borisa Johnsona, gdy warunkiem było uzyskanie poparcia 20 kolegów klubowych.
W serii głosowań w klubie poselskim w lipcu próg 100 głosów przekroczyło tylko troje kandydatów - były minister finansów Rishi Sunak, Liz Truss, która była wówczas szefową dyplomacji, oraz ówczesna wiceminister handlu międzynarodowego Penny Mordaunt. Dwójka pierwszych przeszła do finałowej tury, w której członkowie partii wybrali Truss.
Więcej w zapisie audycji.
* * *
Audycja: Świat w powiększeniu
REKLAMA
Prowadzący: Antoni Opaliński
Gość: Ryszard Czarnecki
Data emisji: 20.10.2022
Godzina emisji: 19.33
REKLAMA
PR24/ka/kor
REKLAMA