Ekologiczne zarządzanie energią
Warmińsko-mazurska gmina Kisielice zwyciężyła w prestiżowym konkursie Unii Europejskiej w kategorii zarządzania energią. To dobry krok w kierunku rozpowszechniania odnawialnych źródeł energii w Polsce.
2014-07-02, 13:42
Posłuchaj
Kisielice były jedynym laureatem konkursu z nowych państw członkowskich Unii. W swojej kategorii wyprzedziły Sztokholm, region Sardynii i Andaluzyjską Agencję Energetyczną.
– To zwycięstwo to satysfakcja za dotychczasową strategię rozwoju gminy, która zakłada inwestowanie w odnawialne źródła energii. To potwierdzenie słuszności drogi, którą przyjęliśmy – powiedział burmistrz Kisielic, Tomasz Koprowiak.
Samowystarczalność energetyczna
W uzasadnieniu decyzji komisji podkreślano różnorodność działań podejmowanych przez władze gminy w zakresie różnorodnych źródeł energii, które zmierzają do samowystarczalności energetycznej. W rzeczywistości Kisielice już zapewniły sobie energetyczną niezależność.
– Inwestowaliśmy w zakresie energii wiatru, biomasy. Mamy własną kotłownię na słomę, dzięki której ogrzewamy miasto, oraz biogazownię, która jest podstawą samowystarczalności energetycznej. Poza tym budujemy instalację fotowoltaiczną, która będzie zasilała urządzenia w kotłowni – stwierdził Gość PR24.
REKLAMA
Opłacalność ekologicznej energii
Wprowadzanie ekologicznych elektrowni wymaga znacznego nakładu środków. Jeśli zainwestuje się w odpowiedni sprzęt, to z czasem koszty się zwrócą. W zapoczątkowaniu procesu przechodzenia na odnawialne źródła energii może pomóc Unia Europejska.
– Pomoc w postaci dotacji jest najistotniejsza, bo źródła odnawialne zwracają się w dłuższym okresie czasu. My otrzymaliśmy dotacje z RPO i Narodowego Funduszu. Czas zwrotu tych inwestycji szacuje się na 5-7 lat, a więc jest to niedługa perspektywa. Później będą źródłem dochodów dla samorządu – powiedział w PR24 Tomasz Koprowiak.
Maturalne oszustwo w Dynowie
Okręgowa Komisja Egzaminacyjna w Krakowie unieważniła egzaminy maturalne z matematyki ponad 100 uczniom z Dynowa. Przesłanką do unieważnienia ich prac było pojawienie się identycznego błędu w zadaniu. Podobieństwo było tak duże, że Komisja nie miała wątpliwości, iż doszło do oszustwa.
– Nie będę oceniał tej młodzieży, bo oni ponieśli już karę. Rok czasu będą musieli czekać na kolejną maturę. To dorośli ludzie i zdawali sobie sprawę z tego, co robią – powiedział Marek Sitarz, starosta rzeszowski.
REKLAMA
Anna Mikołajewska
REKLAMA