"Panuje dużo większa otwartość". Łoziński o przyjmowaniu uchodźców wojennych z Ukrainy
- To zupełnie inna sytuacja niż ta w 2014 i 2015 roku. To są ludzie, którzy są autentycznymi uchodźcami wojennymi - zagrożone jest ich życie - i bliscy kulturowo Europie Zachodniej - podkreślił w Polskim Radiu 24 Bogumił Łoziński ("Gość Niedzielny"). Gośćmi audycji "Debata poranka" byli również publicysta Miłosz Lodowski i Tomasz Kozłowski ("Fakt").
2022-03-02, 09:47
Polska przyjęła już ponad 450 tys. uchodźców z Ukrainy. Kolejne osoby uciekające przed wojną będą przybywały do sąsiednich krajów. Publicyści zostali zapytani o ewentualne zaangażowanie zachodnich państw w przyjmowanie uciekających przed wojną ludzi.
Tomasz Kozłowski podkreślił, że jest jeszcze za wcześnie, żeby mówić o tym jako o problemie, i zaznaczył, że w "Unii Europejskiej nie będzie tak, żeby część ludzi pojechała dalej". - Zdecydowana większość uchodźców, którzy dzisiaj napływają do Polski, uciekając przed wojną, powtarza, że chcieliby w przyszłości wrócić do swojej ojczyzny.
- Za wcześnie na deklaracje innych krajów, na rozważania, czy inne kraje europejskie powinny już się deklarować w sprawie przyjmowania - podkreślił. Dodał, że takie ułatwienia już są np. w Niemczech, gdzie przejazd kolejami jest dla wojennych uchodźców darmowy.
- Z czasem kraje położone bardziej na zachód w Unii Europejskiej zaczną przyjmować uchodźców z Ukrainy - podkreślił Bogumił Łoziński. Ocenił, że w tej sprawie panuje "dużo większa otwartość". - To zupełnie inna sytuacja niż ta, która była w 2014 i 2015 roku. To są ludzie, którzy są autentycznymi uchodźcami wojennymi - zagrożone jest ich życie - i bliscy kulturowo Europie Zachodniej - dodał.
W opinii Miłosza Lodowskiego "nie wszyscy podchodzili do tej wojny z należytą estymą i zainteresowaniem". Ocenił przy tym reakcje unijnych polityków na słowa prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, który wystąpił na forum Parlamentu Europejskiego. Publicysta przypomniał, że to "zwykle Polakom się różne rzeczy wypomina", a inne kraje próbują wymazać popełniane przez siebie błędy. - To jest normalna broń polityczna i trzeba z niej korzystać bezwzględnie, bo w stosunku do nas ta bezwzględność zawsze jest wykorzystywana. Uczmy się tej polityki i tej brutalności - dodał.
REKLAMA
- "Dziękuję szczególnie Polsce, Rumunii, Słowacji i Węgrom". Szefowa KE przed Parlamentem Europejskim
- Wołodymyr Zełenski podpisał wniosek o przyjęcie Ukrainy do Unii. "Jestem pewien, że to realne"
Skuteczność sankcji
W audycji poruszono też temat kolejnych sankcji nakładanych na Rosję.
Kozłowski ocenił, że "nie zrobiły większego wrażenia na Putinie". - Im są większe zapowiedzi na Zachodzie ws. sankcji, tym rosyjskie wojsko działa bardziej barbarzyńsko - zauważył. Przypomniał także o pojawiającej się w przestrzeni publicznej propozycji wydalenia obywateli Rosji z krajów Zachodu i nakładania sankcji na poszczególnych obywateli.
REKLAMA
Z tym rozwiązaniem nie zgodził się publicysta "Gościa Niedzielnego". - Sankcje powinny dotykać tych, którzy mogą mieć wpływ na decyzje - społeczeństwo ma niewielki - powiedział Łoziński.
Lodowski zwrócił uwagę na inny aspekt personalnych sankcji. - Jestem absolutnie za bezwzględnymi sankcjami i bez wyjątków - powiedział publicysta. Wspomniał przypadki rosyjskich Żydów, którzy "próbują się wybronić", szukając poparcia światowych organizacji. - Niektórzy swoją etniczność i religię traktują całkowicie instrumentalnie i próbują w ten sposób uniknąć odpowiedzialności za rzeczy, w których uczestniczą - podkreślił.
>>> ROSYJSKA INWAZJA NA UKRAINĘ - zobacz serwis specjalny <<<
Więcej w nagraniu.
REKLAMA
Posłuchaj
***
Audycja: "Debata poranka"
Prowadzi: Eliza Olczyk
Goście: Tomasz Kozłowski ("Fakt"), Bogumił Łoziński ("Gość Niedzielny"), Miłosz Lodowski (publicysta)
Data emisji: 02.03.2022
Godzina: 08.36
REKLAMA
st
Polecane
REKLAMA