Protesty we Francji. Czy były wpływy obcych służb specjalnych?
Podczas protestów podpalano samochody, budowano barykady na ulicach i wybijano szyby. Zamknięta była Wieża Eiffla i główne muzea, a także wiele stacji metra. Czy na kształt protestów mogły wpływać obce służby specjalne? Na ten temat w Polskim Radiu 24 rozmawiali Maciej Sankowski, redaktor naczelny portalu "O służbach" oraz Kamil Basaj (Fundacja Bezpieczna Cyberprzestrzeń).
2018-12-12, 21:00
Posłuchaj
Protesty "żółtych kamizelek" odbywały się cyklicznie przez 4 ostatnie weekendy. Demonstrujący domagali się przede wszystkim rezygnacji z opłaty paliwowej. Przeciwko polityce prezydenta i wzrastającym kosztom utrzymania w ostatnim czasie protestowało w całej Francji około 136 tysięcy osób. W Paryżu 135 osób zostało rannych. Do zamieszek doszło też w wielu innych miastach. Ogółem zatrzymano 1723 osoby, z których 1220 zostało tymczasowo aresztowanych.
Czy na kształt protestów mogły wpływać obce służby? Według portalu "O służbach" francuski kontrwywiad ustalił, że pierwsza faza protestu "żółtych kamizelek" była organizowana najprawdopodobniej spontanicznie, natomiast dalszy rozwój wypadków wskazuje na zaangażowanie z zewnątrz.
- Oczywiście nie mam dostępu do francuskich danych, ale z tego, co nam się udało ustalić, to pierwsza faza protestów odbywała się głównie w mediach społecznościowych. Natomiast w drugiej fazie protestu zauważono ogromną ilość fake’owych kont na portalach społecznościowych, które jednocześnie bardzo umiejętnie podgrzewały napięcie. Były sugestie, że te zewnętrzne siły umiejętnie przyłączyły się do trwających już protestów i również umiejętnie wykorzystywały bardzo skrajne, często przeciwstawne grupy, które w tych protestach uczestniczyły – powiedział w Polskim Radiu 24 Maciej Sankowski.
Jak dodał, należy zauważyć, że podczas zamieszek również sami demonstranci ścierali się między sobą. – Mówię tu o skrajnej prawicy i skrajnej lewicy. Rosjanie świetnie się wpasowali w ten klimat i nastrój, dodatkowo go podkręcając - choćby informacjami o ofiarach śmiertelnych, osobach pobitych przez policję czy o brutalnych pacyfikacjach policji, do których zobrazowania używano fałszywych zdjęć – niekoniecznie z Francji. To podburzało ludzi i powodowało wybuch dużej agresji – zaznaczył gość Polskiego Radia 24.
REKLAMA
Kamil Basaj natomiast podkreślił, że skrajne środowiska zawsze są w zainteresowaniu służb specjalnych. - Przykład francuski pokazuje dwa wymiary: fizyczną obecność agentów wpływu w środowiskach skrajnej prawicy i skrajnej lewicy oraz dostosowane do tych środowisk zasoby informacyjne w sieci. Bardzo duży udział w przekazie wideo w sieciach społecznościowych miały rosyjskie ośrodki medialne. Było widać, że zasoby społecznościowe, które w sieci do tej pory zajmowały się rosyjską propagandą, zaczęły wzmacniać przekaz z protestów. Chodziło ewidentnie o pokazanie powszechności tych protestów, o wskazanie iż jest to element buntu społecznego i pewnej rewolucji – zaznaczył Kamil Basaj.
W Pałacu Elizejskim prezydent Emmanuel Macron, przedstawiciele rządu, deputowanych, związków zawodowych i przedsiębiorców rozmawiali o tym, w jaki sposób można zaradzić kryzysowi, w którym pogrążyła się Francja. Wcześniej rząd Edouarda Philippe'a zapowiedział, że w 2019 roku nie będzie planowanej podwyżki cen paliwa, czego domagali się protestujący.
Więcej w całej audycji.
Rozmawiała Maria Przełomiec.
REKLAMA
Polskie Radio 24/bartos
-----------------------
Data emisji: 12.12.2018
Godzina emisji: 20.35
REKLAMA
Polecane
REKLAMA