Książka "Skoczkowie. Przerwany lot". O wybitnych polskich narciarzach sprzed wojny

2020-03-14, 19:45

Książka "Skoczkowie. Przerwany lot". O wybitnych polskich narciarzach sprzed wojny
Okładka książki "Skoczkowie. Przerwany lot". Foto: PR24

- Skoki narciarskie narodziły się w Norwegii i były domeną Skandynawów. A pierwszym skoczkiem, który nie tylko pukał do drzwi elity, ale się w niej znalazł, był Stanisław Marusarz. Z kolei Bronisław Czech był pierwszym polskim narciarzem dorównującym najlepszym - mówił w Polskim Radiu 24 Dariusz Jaroń, autor książki "Skoczkowie. Przerwany lot".

Posłuchaj

14.03.2020 Dariusz Jaroń o wybitnych polskich narciarzach sprzed wojny (Polskie Radio 24/Między kropkami)
+
Dodaj do playlisty

Skoki narciarskie wielu ludziom kojarzą się przede wszystkim z Adamem Małyszem, Kamilem Stochem czy Piotrem Żyłą. Starsi w gronie najlepszych polskich zawodników tej dyscypliny wymieniają także Wojciecha Fortunę. Ale przed II wojną światową do światowej czołówki w skokach zaliczali się również Stanisław Marusarz i Bronisław Czech. Dziś mało kto o nich pamięta, dlatego w książce "Skoczkowie. Przerwany lot" ich historię - oraz Heleny Marusarzówny, siostry Stanisława, wybitnej narciarki - postanowił przybliżyć Dariusz Jaroń.

- Bronisław Czech był pierwszym polskim narciarzem o klasie, która dorównywała najlepszym narciarzom świata. A w latach przedwojennych to byli głównie Skandynawowie – zaznaczył gość audycji.

Przypomniał, że sporty zimowe były domeną w szczególności Norwegów. - To właśnie w Norwegii narodziły się skoki narciarskie. Pierwsi mistrzowie świata, także w narciarstwie klasycznym, wywodzili się z tego kraju. Bronisław Czech był pierwszym narciarzem spoza Skandynawii i zarazem pierwszym Polakiem, który potrafił zakręcić się wokół światowej czołówki. Czasem znalazł się w pierwszej "piątce", czasem w "dziesiątce" - opowiadał Dariusz Jaroń.

Zasady fair play

Jak dodał, Stanisław Marusarz, młodszy od Czecha o pięć lat, jako pierwszy potrafił się do czołówki dostać. - Już nie tylko pukał do drzwi elity, ale się w niej znalazł. Chodzi zwłaszcza o skoki narciarskie, w której to dyscyplinie otarł się nawet o tytuł mistrza świata. Niestety, w 1938 r. w Lahti przegrał przez decyzję sędziego, bo na skoczni tuż po zawodach inni skoczkowie, w tym Norwegowie, gratulowali mu zwycięstwa - mówił Dariusz Jaroń.

W tym kontekście wspomniał o zasadach fair play. Jak podkreślił, przed wojną bywało z tym różnie. - Przypadek z Lahti jest najbardziej jaskrawym, jeśli chodzi o niesprawiedliwe potraktowanie polskiego skoczka. Jednak generalnie nie dochodziło do podobnych sytuacji. Pamiętajmy jednak, że wtedy nie było takiej technologii, jak obecnie. Dlatego zdarzało się, że np. ustawiano rozbieg skoczni za wysoko tylko po to, by słabsi zawodnicy lądowali za daleko i otrzymywali gorsze noty za styl - wyjaśniał gość Polskiego Radia 24.

***

Audycja: Między kropkami

Prowadzący: Weronika Wakulska

Gość: Dariusz Jaroń (autor książki "Skoczkowie. Przerwany lot")

Data emisji: 14.03.2020

Godzina emisji: 19.10

PR24/bb

Polecane

Wróć do strony głównej