Eksperci: straszenie obywateli wzrostem cen nakręca spiralę inflacyjną

2021-07-14, 10:00

Eksperci: straszenie obywateli wzrostem cen nakręca spiralę inflacyjną
Analitycy oceniają, że inflacja będzie rosła do marca 2023 roku i potem stopniowo zacznie spadać. . Foto: shutterstock, Tero Vesalainen

Z inflacją jak z pogodą, inna temperatura jest na termometrze, a inna ta odczuwalna. Taka samo inflację inaczej odczuwają uboższe gospodarstwa, które czwartą część dochodów wydają na żywność, a inaczej bogatsze, które kosztuje ona relatywnie mniej. Nie należy jednak mówić o przesadnym wzroście cen, gdy jest on na poziomie ok. 4 proc. - mówiła w audycji "Rządy Pieniądza" prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, prof. Elżbieta Mączyńska. W opinii Agnieszki Durlik z Krajowej Izby Gospodarczej inflacja będzie jednak malała, a dziś często jest ona nakręcana przez szybko rosnące zakupy konsumentów, często podyktowana obawami o wzrost cen.  

Według projekcji NBP polskie PKB będzie rosło szybciej od zakładanego, bo wzrost ten osiągnie w tym roku 5,4 proc. Jednak wyższa od zakładanej będzie też roczna inflacja, która wyniesie 3,3 proc. w miejsce wcześniej prognozowanych 2,5 proc.

- Zawsze jest coś za coś. Jeśli gospodarka tak bardzo przyśpiesza, to rosną płace zatrudnienie, co zwiększa popyt i jest czynnikiem inflacyjnym. Uważam jednak, pe do inflacji trzeba podchodzić spokojne, bo fundamentalne znaczenie mają społeczne oczekiwania. Jeśli ciągle się mówi, że będzie rosła inflacja, to ci, którzy mieli kupić coś później, robią to wcześniej dodatkowo nakręcając popyt. Pojawia się zjawisko spirali inflacyjnej - stwierdziła prof. Elżbieta Mączyńska.

Przypomniała, że największy bank inwestycyjny Goldman Sachs ocenił wzrost polskiego PKB nawet na 6 proc. Zaznaczyła też, że nie przekonuje jej mówienie o okropnej drożyźnie przy inflacji na poziomie nieco ponad 4 proc. choć dodała, że różnie wygląda to w  gospodarstwach domowych. Mają one bowiem odmienne potrzeby i możliwości, co wpływa na odczuwanie poziomuj wzrostu cen różnych towarów.

W opinii Agnieszki Durlik tegoroczna inflacja przekroczy założony pułap, nawet po jego obecnym podwyższeniu przez NBP.

- Mamy dziś do czynienia przy wzroście cen z efektem niskiej bazy wobec ubiegłego roku, ale także z rozkręcającym się rynkiem, z presją wzrostu wynagrodzeń, ograniczeniem dostępności do pracowników co np. spowoduje wzrost cen usług, w których wynagrodzenia stanowią istotną część kosztów. Ciągle rosną ceny energii. Prawdopodobnie nie będziemy już mieć np. wzrostu cen użytkowania mieszkania, ale za to rosną ceny samych mieszkań – analizowała Agnieszka Durlik.

Ekspertki z PTE i KIG rozmawiały również o wypowiedzi prof. Magdalena Marczyńska z Rady Medycznej, która powiedziała dla PAP, że powinniśmy już wracać do lock downu, a z COVID-19 trzeba próbować normalnie żyć. Jej zdaniem, jeżeli jesienią nastąpią wzrosty zakażeń, to obostrzenia i tak nie mogą znów obejmować osób zaszczepionych.

Zdaniem prof. Elżbiety Mączyńskiej przez okres pandemii nauczyliśmy się jak z nią żyć i trzeba to wykorzystywać stosując nowoczesne rozwiązania chroniące nas przed kolejnymi zakażenia, w tym robotyzację i informatyzację pracy.

Agnieszka Durlik uznała, że metoda kija i marchewki może skutecznie zachęcić do szczepień, które zwiększą bezpieczeństwo pracy i zabezpieczą pracodawców przed licznymi zwolnieniami lekarskimi pracowników, których braki i tak bardzo odczuwają.

 

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji, którą prowadziła Anna Grabowska.


Posłuchaj

Elżbieta Mączyńska z PTE i Agnieszka Durlik z KIG omawiają dane o inflacji ("Rządy Pieniądza" Anna Grabowska PR24) 20:30
+
Dodaj do playlisty

 

PR24/Anna Grabowska/sw


Polecane

Wróć do strony głównej