Eksperci: sankcje gospodarcze wobec atakujących w wojnie hybrydowej są niezbędne
Wprowadzanie sankcji gospodarczych to konieczna reakcja na agresję w hybrydowej wojnie na polsko białoruskiej granicy. Pytanie tylko czy już jest moment, aby wprowadzać restrykcje uciążliwe także dla Polski i UE. Jednak bez nich wyciszenie konfliktu zdaje się mało prawdopodobne - mówili goście audycji "Rządy Pieniądza": Jeremi Mordasewicz, z Konfederacji Lewiatan i Maciej Wośko, redaktor naczelny "Gazety Bankowej".
2021-11-19, 10:00
Goście "Rządów Pieniądza" odnieśli się m.in. do informacji o możliwym zamknięciu przejścia kolejowego na granicy polsko-białoruskiej i wpływu takiej sankcji na gospodarki obu krajów.
- Taka decyzja oczywiście będzie miała wpływ tak na gospodarkę Białoruś jak i Polski, na polskich eksportów, firmy współpracujące z białoruskimi przedsiębiorstwami. Takiego dość ekstremalnego postępowania gospodarczego boją się też Niemcy i inne państwa europejskiego - powiedział Maciej Wośko.
Sankcje są potrzebne
Zdaniem Macieja Wośki w takich sytuacjach warto zastanowić się, na ile sankcje wpłyną na władzę w Białorusi, a na ile uderzą w jej obywateli. Zdaniem red. nacz. "Gazety Bankowej" "nie byłoby chyba dobrym pomysłem doprowadzenie do sytuacji, w której to obywatele Białorusi będą zakładnikami Łukaszenki w jego rozgrywce z Europą i światem".
- Zgadzam się z tym, że sankcje dotkną tak Białoruś, jak i Polską oraz inne kraje europejskie. Ale bez sankcji gospodarczych nie zmienimy sytuacji na granicy (…). Dotkną one też Białorusinów, ale tak jest zawsze. Nie ma możliwości, żeby wymierzyć cios we władze kraju, a jednocześnie nie dotknąć społeczeństwa - stwierdził Jeremi Mordasewicz.
REKLAMA
Eksperci byli całkowicie zgodni co do tego, że UE powinna partycypować w kosztach związanych z budową zapory na polsko-białoruskiej granicy, a nie obarczać nimi w całości Polskę.
Co dalej z decyzjami RPP ?
Goście audycji rozmawiali także o sugerowanych przez niektórych członków RPP kolejnych podwyżkach stóp procentowych I ich wpływie na poziom inflacji.
- Wypowiedzi prezesa NBP w środowisku przedsiębiorców nie są odbierane poważnie. Wprowadził nas w ciągu ostatniego roku w błąd wielokrotnie - powiedział Jeremi Mordasewicz.
Porównywał sytuację Polski do Czech czy Węgier, gdzie znacznie wcześniej podjęto decyzje o podwyżce stop procentowych wiedząc o tym, że takie podwyżki dają rezultat dopiero po 4-6 kwartałach.
REKLAMA
- Dziś złoty osłabił się najbardziej, mamy najwyższą inflację. Jesteśmy bardzo spóźnieni i nie uchronimy się przed znaczącą znaczącą podwyżką stop, a jeżeli tego nie zrobimy, to NBP i RPP będą nadal traciły wiarygodność a to rozkręca spiralę inflacyjną – dowodził Jeremi Mordasewicz.
- Nie obawiałbym się bardzo o wiarygodność RPP. Jesteśmy dziś w sytuacji, gdy wszyscy oczekują zmiany w polityce informacyjnej Rady, by wcześniej informowała, jaka będzie jej decyzja. Tego nie wiemy. W wypowiedziach jej członków, słyszymy, że w RPP trwa ożywiona dyskusja na ten temat - tłumaczył Maciej Wośko.
Według niego możliwa jest sytuacja, że RPP zdecyduje jeszcze w grudniu o nie podniesieniu stóp, żeby zaobserwować co się później na rynku wydarzy. Jesteśmy bowiem w sytuacji dotychczas nieznanej ekonomistom - walcząc z kryzysem wywołanym przez globalną epidemię.
REKLAMA
Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.
Posłuchaj
PR24/Anna Grabowska/sw
REKLAMA