Eksperci: finansowe publiczne są bezpieczne ale zawieszenie sytuacji z budżetem państwa zrodzi niepotrzebny chaos
Budżet na 2024 r. nie jest łatwy a do tego musiał być bardzo szybko opracowany. Jeśli teraz zostanie skierowany przez prezydenta do TK to powstanie jeszcze większe zamieszanie choć do załamania finansów publicznych oczywiście nie dojdzie. Gdyby do Trybunału trafiła też ustawa okołobudżetowa, chaos będzie jeszcze większy i np. podwyżki dla budżetówki będą musiałyby być odroczone w czasie. Zaszliśmy w tym zbyt daleko - oceniali goście audycji "Rządy Pieniądza": dr Małgorzata Starczewska - Krzysztoszek z Wydziału Ekonomii UW i dr Waldemar Kozioł z Wydziału Zarządzania UW.
2024-01-18, 12:24
Goście audycji rozmawiali m.in. o budżecie państwa na 2024 r., który jest przedmiotem dyskusji w Sejmie. Założono w nim przychody na poziomie 682 mld zł a dług ma wynieść 184 mld zł. Przewidziana na 2024 r. średnioroczna inflacja ma wynieść 6,6 proc. a PKB ma urosnąć o 3 proc. zapewniono środki na 800+, 13-ki i 14-ki dla emerytów, 3 proc. PKB na wojsko, dopłaty do tanich kredytów, finansowanie in vitro czy remonty akademików. Ekonomiści wskazują z pewnym niepokojem na szacowane spadku dochodów z VAT, PIT i CIT, w tym ostatnim wypadku na poziomie 8 mld zł choć jest to podatek, którego pobór należałoby uszczelniać.
Ekonomiści odnieśli się też do kwestii ewentualnego skierowania przez prezydenta ustawy budżetowej do Trybunału Konstytucyjnego. Wówczas zastosowanie znalazłby projekt budżetu przygotowany jeszcze przez poprzedni rząd a są w nim różnice wobec tego, który przygotował rząd obecny. Przede wszystkim ok. 20 mld zł jest mniejsze zadłużenie. W nowym budżecie jest o ok. 13 mld zł mniejsza dotacja do FUS, ok. 400 mln zł mniej na kulturę, czy o 250 mln zł na wsparcie przemysłu. Są w nim natomiast dodatkowe wydatki np. na finansowanie in vitro, na realizację KPO, na remonty akademików czy zwiększona subwencja oświatowa dla samorządów z 76,8 mld zł do 88 mld zł.
Ustawa okołobudżetowa przewiduje natomiast 3 mld zł dodatkowo na onkologię dziecięcą, za to nie ma w niej żadnych środków na media publiczne, są natomiast 20 proc. podwyżki dla sfery budżetowej a dla nauczycieli 30 proc. lub 33 proc. dla nauczycieli początkujących. Eksperci zastanawiali się również i nad tym czy i ta ustawa może być skierowana przez prezydenta do TK.
Podwyżki dla budżetówki
Jak zauważyli to zrobiłoby istotny problem z podwyżkami dla budżetówki, byłyby one znacznie opóźnione a ocenili je jednoznaczne jako potrzebne. Oczywiście mogłyby byś wypłacone z wyrównaniem od stycznia.
REKLAMA
Dr Starczewska-Krzysztoszek przyznała, pe taka podwyżka będzie ogromny zastrzykiem pieniądza, który trafi na rynek bowiem większość z tych środków zostanie przeznaczona na konsumpcję. Tak zawsze dzieje się, gdy otrzymują je grupy mniej zamożne. Oceniła to jako sytuację pozytywną dla budowania wzrostu naszego PKB.
Dr Kozioł dodał, że w pewnym stopniu taki zastrzyk pieniądza na rynku wpłynie na poziom inflacji ale wzrost w jego ocenie nie będzie zbyt istotny.
Co do samego budżetu to dr Starczewska-Krzysztoszek stwierdziła, że czuje się „troszkę w chaosie patrząc na to co dzieje się z finansami publicznymi” a dr Kozioł, że poszliśmy w tych zawirowaniach już zbyt daleko.
- Rozumiem, że w tym krótkim okresie od powołania rządu było mało czasu jak na niebywale poważną sprawę jaką są finanse publiczne. Na pewno przed nami pogłębiony audyt, który pozwoli zobaczyć co gdzie jest. Ale trzeba było zadziałać szybki. Nikt chyba nie ma wątpliwości, że do budżetu przygotowanego przez poprzedni rząd trzeba było dodać pokaźne wydatki wynikające ze wzrostu wynagrodzeń dla nauczycieli i sfery budżetowej – mówiła ekonomistka zastanawiając się jaka będzie podstawa do ewentualnego skierowania przez prezydenta budżetu do TK.
REKLAMA
Jej zdaniem przyczyn będą raczej polityczne.
Odniosła się też to problemu, jakim jest brak 6 mld zł do NBP, które miały do budżetu trafić a już wiadomo, że tam się nie znajdą a co więcej NBP będzie miał stratę.
- Przy decyzji o skierowaniu budżetu do TK przeważą kwestie polityczne. Jeśli będzie taka decyzja to podwyższy to ryzyko polityczne co będzie miało swoje konsekwencje w koszcie kapitału w dłuższym okresie. Patrząc na stronę merytoryczny, to założenie, że wzrost PKB wyniesie 3 proc. to scenariusz bardzo, bardzo pozytywny, także patrząc na dane organizacji międzynarodowych – wyjaśniał dr Kozioł.
Ocenił jednak, że żadnej katastrofy dla finansów publicznych nie będzie jeśli będziemy musieli działać na podstawie wcześniejszego projektu budżetu.
REKLAMA
- Mamy bowiem przyzwoite parametry budżetowe z wyjątkiem relacji deficytu budżetowego do PKB, który jest założony na poziomie 5,1 proc. co jest więcej niż powinno, a organizacje narodowe mówią nawet, że będzie to bliżej 5,4-5,5 proc. W dalszym ciągu mamy założoną dużą podsuszkę bezpieczeństwa – analizował gość Rządów Pieniądza.
Ekonomiści odnieśli się też do założonych w budżecie spadków przychodów ze wszystkich podatków: VAT. CIT i PIT.
Dr Starczewska- Krzysztoszek wyjaśniała, że w przypadku CIT będą to zapewne straty firm z poprzedniego roku, który był dla nich trudny i teraz te straty zaczną sobie odejmować od należnego CIT. Co do VAT to koniunktura choć się poprawia to nie jest zbyt korzysta, stąd wskazała na możliwy spadek przychodów z tego podatku. Natomiast mniejsze wpływy z PIT określiła jako „zadziwiające”, gdyż mamy przecież podwyżki emerytur, wynagrodzeń, płacy minimalnej a do tego jeszcze zapowiadane znaczne podwyżki w sferze budżetowej.
Tu dr Kozioł dostrzegł problem w małych, jednoosobowych firmach, które przeżywają spore kłopoty a przecież płacą one PIT a nie CIT.
REKLAMA
Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.
Posłuchaj
PR24/Anna Grabowska/MK
REKLAMA