Eksperci: wysoka waloryzacja emerytur to efekt wciąż wysokiej inflacji

Podwyżka rent i emerytur, z której zawsze cieszą się świadczeniobiorcy wynika ze zwykłego algorytmu bazującego na wróżcie inflacji i podwyżkach wynagrodzeń. O tym trzeba pamiętać, bo przecież cały czas chcemy inflację zmniejszać, żeby nie drenowała naszych kieszeni. Z drugiej strony zmniejszając ją poprzez tarcze osłonowe sami z naszych podatków za te tarcze płacimy. Stajemy, więc przed dylematem czy tak postępować nadal, choć szok cenowy różnie odbija się na różnych grupach społecznych i już decyzję rządu jest to, kogo i w jakim stopniu wspierać i na ile daje na to szansę sytuacja budżetu państwa - wskazywali goście audycji Rządy Pieniądza: Mariusz Adamiak, dyrektor Biura Strategii Rynkowych PKO BP i Adam Ruciński ze spółki BTFG.

2024-02-12, 10:00

Eksperci: wysoka waloryzacja emerytur to efekt wciąż wysokiej inflacji
Jednym z wiodących tematów rozmowy były wypłaty 13. i 14. emerytur oraz opodatkowanie świadczeń. Foto: Shutterstock/Inside Creative House

Goście audycji odnieśli się do informacji przekazanej przez MRPiPS na temat marcowej waloryzacji rent i emerytur. Wyniesie ona 12,12 proc. a podwyższone o odpowiednią kwotę świadczenia zostaną przesłane na konta świadczeniobiorców w marcu. Emerytura w wysokości 3 tys. zł wzrośnie o 363 zł, 2500 zł, którą pobierają średnio kobiety o 303 zł. Zawsze są to kwoty brutto, od których będzie potrącane 9 proc. składki zdrowotnej a wypadku świadczeń przekraczających 2500 zł miesięcznie brutto także podatek dochodowy. Waloryzacja oznacza również automatyczną podwyżkę emerytury minimalnej do kwoty 1780,96 zł, ale również rent rodzinnych, rent z tytułu całkowitej niezdolności do pracy, renty socjalnej, świadczenia MAMA 4+. Na takich samych zasadach jak świadczenia z FUS będą podwyższone te wypłacane przez KRUS.

Procent waloryzacji zależy od wskaźnika inflacji i wzrostu wynagrodzeń. Te podane przez GUS uśrednione za 2023 r. wzrosły zaś o 12,75 proc. Za czwarty kwartał 2023 r. było to 13,2 proc., co ważne z uwzględnieniem mikro firm oraz sfery budżetowej. Przy takim liczeniu średnie wynagrodzenie wyniosło 7540 zł.

- Wiele świadczeń jest uzależnionych od wskaźnika inflacji i wynagrodzeń. Informacja na temat wzrostu świadczeń wynika z algorytmu i nie należy postrzegać, to rząd daje tyle lub tyle, że powoduje, iż świadczenie rośnie o określoną kwotę. A tak nie jest, to po prostu algorytm wynikający z zewnętrznych, obiektywnych danych - mówił Adam Ruciński.

Zaznaczył, że także od nich będzie zależało to czy będzie jeszcze w tym roku druga waloryzacja, czy nie. Zawsze jednak, jak dodał, można będzie decyzją rządu wskazań „inny, bardziej ambitny wskaźnik waloryzacji”.

REKLAMA

- Myślę jednak, że świadczeniobiorcy nic poza schematem nie otrzymają w tym roku, jako że budżet jest bardzo napięty - ocenił gość audycji.

W opinii Mariusza Adamiaka gdyby kierować się tylko algorytmem to może okazać się, że z powodu spadku inflacji i tego, że będzie niska w pierwszej części roku, bo zacznie odbijać w górę dopiero od maja to być może nie będzie drugiej waloryzacji w tym roku.

- Jest jednak jeszcze element polityki społecznej, który może zdecydować w jedną lub drugą stronę, jeśli chodzi o skalę podwyżek - zaznaczył ekonomista.

Goście audycji rozmawiali również o perspektywach inflacji, m.in. w kontekście wypowiedzi prezesa NBP podczas ostatniej konferencji prasowej. Prof. Glapiński poinformował wówczas, że inflacja spadła już do 4 proc. a w ciągu 3 miesięcy dojdzie do celu inflacyjnego tj. 2,5 proc. plus/minus 1 proc., choć zaznaczył, że „to nie koniec historii”. Mówił o możliwym wzroście inflacji wskutek przywrócenia 5 proc. VAT na żywność oraz rezygnacji z blokowania cen energii, gazu i ciepła przez rząd od końca czerwca.

REKLAMA

Adam Ruciński stwierdził, że w zasadzie to sami sobie finansujemy to, że ceny energii nie rosną, bo środki na ten cel nie pochodzą od rządu, ale z podatków, a więc od nas wszystkich. Zgodził się, że obecnie redystrybucja tych środków jest równomierna a przy wsparciu jedynie osób, których doskwiera tzw. ubóstwo energetyczne, środku otrzyma tylko stosunkowo nieduża część społeczeństwa.

Mariusz Adamiak zaznaczył w tym miejscu, że jeżeli aspirujemy do państwa opiekuńczego, na miarę rozwiniętych państw Zachodu to tego rodzaju wsparcie uboższych jest uzasadnione.

- Przywrócenie VAT oznacza wzrost inflacji rzędu 1 proc. o do innych elementów regulowanych to już nie jest oczywiste o ile inflacja by wzrosła, bo nie mamy pewności, jaka będzie rynkowa cena tych usług. A tu jest dużo niejasności i ping-ponga między firmami dostarczającymi energię, gaz, ciepło a regulatorem. Na pewno jednak wpływ uwolnienia tych cen na inflację byłby znaczny, rzędu 2 proc. plus - wyjaśniał Mariusz Adamiak.

Zdaniem Adama Rucińskiego nie bardzo mamy alternatywę wobec tych podwyżek. 

REKLAMA

- Jeżeli chcemy chować głowę w piasek przed wyższymi cenami energii to na dłuższą metę to się i tak nie uda – stwierdził gość Rządów Pieniądza choć przyznał, że jeśli tarcza zostaje po prostu zamknięta to będzie to szok dla obywateli a ten byłby niewskazany.

Obaj ekonomiści zgodzili się ze słowami prezesa NBP, że Polacy nie boją się już  inflacji i mniej się nią interesują choć zaznaczyli, że trzeba byłoby to doprecyzować a na pewno zróżnicować sytuacje i grupy społeczne czy zawodowe.

Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.

Posłuchaj

Mariusz Adamiak, dyrektor Biura Strategii Rynkowych PKO BP i Adam Ruciński ze spółki BTFG mówili o gospodarce (Rządy Pieniądza PR24 Anna Grabowska) 22:53
+
Dodaj do playlisty

 

REKLAMA

PR24/Anna Grabowska/mk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej