Eksperci: trudno dziś o dobrą odpowiedź jak zaradzić kłopotom rolników, bo dosypywanie pieniędzy problemu konkurencji z Ukrainy nie rozwiąże

2024-02-29, 10:00

Eksperci: trudno dziś o dobrą odpowiedź jak zaradzić kłopotom rolników, bo dosypywanie pieniędzy problemu konkurencji z Ukrainy nie rozwiąże
zdjęcie ilustracyjne. . Foto: Shutterstock/Fotokostic

Środki z KPO nie powinny trafić na dopłaty dla rolników. Ich przeznaczenie jest precyzyjnie wskazane. I dopłat dla rolników tam nie ma. Z drugiej strony, biorąc pod uwagę szerszą perspektywę związaną ze stowarzyszeniem a z czasem włączaniem Ukrainy do UE, europejskie rolnictwo jest skazane na permanentne dopłaty do rolnictwa, bo samo z siebie nie będzie konkurencyjne wobec ukraińskiego rolnictwa - mówili goście audycji "Rządy Pieniądza": dr Małgorzata Starczewska – Krzysztoszek z Wydziału Ekonomii UW i Adam Ruciński, prezes spółki BTFG.  

Jako pierwszy w "Rządach Pieniądza" podjęty został temat rolniczych protestów skierowanych przeciwko niekontrolowanemu przywozowi z Ukrainy towarów rolno-spożywczych oraz unijnemu Zielonemu Ładowi. Na dziś zwołane zostało przez premiera w spotkanie z protestującymi rolnikami w Centrum Partnerstwa Społecznego Dialog.

Do protestu rolników dołączyli już podczas marszu w Warszawie górnicy, a teraz także cała NSZZ Solidarność. Marszałek Senior Marek Sawicki z PSL mówił ostatnio, że premier powinien pojechać do Brukseli i wynegocjować z KE 10 mld euro na transport humanitarny żywności do państw Afryki, a nie przekazywać dopłaty dla rolników  bo oni nie chcą kolejny raz tonąć w papierach, czy robić  zdjęcia swoich pól,  żeby móc ubiegać się  o dopłaty. Dziś słyszymy, że dopłaty być  może będą pochodzić z odblokowanej dla Polski transzy środków europejskich przeznaczonych na KPO, które zgodnie z ustalonym celem mają być przeznaczone na odbudowę państw po Covid 19 oraz na skok cywilizacyjny w gospodarce jeśli chodzi o jej innowacyjność.  

Rolnicy chcą, czy potrzebują pieniędzy z KPO 

- Tak na końcu to rolnikom chodzi o pieniądze, a argumenty związane z Zielonym Ładem są wytaczane niejako przy okazji. Oczywiście był silny wzrost cen produktów rolnych, a od pewnego czasu mamy ich spadki. Jednocześnie koszty produkcji rolnej związane z energią elektryczną czy nawozami nie spadły – przypomniała Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.

Wskazała również na destrukcyjne działanie Rosji związane np. z uniemożliwieniem Ukrainie wywozu pszenicy przez Morze Czarne ale też z powodu przemytu do Europy przez Rosję ogromnej ilości zbóż oferowanej po cenach dumpingowych, aby ten rynek zapchać nadmiarem zbóż.

- I tak się stało. Ceny 100 kg pszenicy w 2022 r. wynosiła 152 zł, a w grudniu 2023 r. było to 86 zł. Ale dopłaty nie rozwiązują żadnego problemu. Pieniądze z KPO, czyli prawie 60 mld euro są dedykowane konkretnym inwestycjom w konkretnych pięciu obszarach. Nie ma tam zapisanych dopłat bezpośrednich do rolnictwa i proszę tych pieniędzy nie ruszać – postulowała Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek. 

Jej zdaniem można zastanowić się nad inwestycyjnym wykorzystaniem pieniędzy z KPO, np. na budową dodatkowych spichlerzy, na jakieś inne inwestycje, które będą wpisywać się programy związane z KPO, a będą służyć obniżeniu kosztów w rolnictwie.

Według Adama Rucińskiego import z Ukrainy i zaburzenia na rynkach rolnych to w ostatnich lata wyraźnie pokazały problem, z którym zmagamy się od lat, w zasadzie już od przekształceń własnościowych w gospodarce. UE też zresztą od lat ma kłopot z rolnictwem, które dotuje.

- Jesteśmy na to skazani ponieważ z jednej strony UE jest relatywnie bardzo bogatym obszarem w skali świata, o wysokim standardzie życia, ale jednocześnie jest gospodarką otwartą. UE buduje zaś swoją siłę na nowoczesnych technologiach. Nawet w Polsce rolnictwo z punktu widzenia PKB ma znikome znaczenie – mówił Adam Ruciński.

Zgodził się jednak, że towary rolno-spożywcze stanowią istotny element naszego eksportu, ale stwierdził, że dlatego jest to możliwe, że rolnictwo jest dotowane bezpośrednio czy pośrednio, jak chociażby poprzez KRUS.

- Wypłaty z KPO to sposób doraźny, pozwalający rozwiązań problem krótkoterminowo, doraźne, ale to niedobrze bo mamy szeregu obszarów, w których powinniśmy wesprzeć gospodarkę, aby obudować ją po pandemii i dalej się rozwijać. Chodziło do początku o skuteczne rywalizowanie UE ze Stanami Zjednoczonymi i Chinami, o to żeby Europa mogła tę rywalizację nawiązać. Filozofia KPO to ucieczka do przodu – podkreślał Adam Ruciński.

Zaznaczył przy tym, że choć wsparcie rolnikom się należy to w budżecie nie ma odpowiednich środków.

- Nie widzimy światełka w tunelu, że zrestrukturyzujemy rolnictwo i będzie ono samofinansujące się z punktu widzenia budżetu państwa. Nadal będzie tak, że jeśli wyślemy gdzieś kilogram czy litr jakiegoś produktu rolnego, to będzie oznaczało, że w uzyskanych z tego przychodach jest również dotacja z UE  - powiedział Adam Ruciński.

Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek zauważyła, że łatwiej byłoby naszemu rolnictwu być konkurencyjnym, gdyby gospodarstwa były większe obszarowo, co pozwalałoby im na faktyczną produkcję towarową. U nas zaś często jest to kilka hektarów, które zostawiły sobie osoby, które przeszły na rolniczą emeryturę i faktycznie nic nie produkują, ponad własne potrzeby. Rolnicy nie mają też skłonności do zrzeszania się, aby wspólnie wypracowywać zysk. 

Ekonomiści zgodzili się, że problem naszego rolnictwa jest więc znacznie szerszy niż to co wskazywane jest na hasłach na obecnych protestach.

 

Posłuchaj

Adam Ruciński z BTFG oraz dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z UW komentują stan polskiego rolnictwa ( "Rządy Pieniądza" Anna Grabowska PR24) 22:23
+
Dodaj do playlisty

 


PR24/Anna Grabowska

Polecane

Wróć do strony głównej