Eksperci Rządów Pieniądza: nie musimy obawiać się inflacji
Nie należy przewidywać, że inflacja w Polsce będzie rosła, można nawet oczekiwać spadku cen, chociażby żywności. Jeśli dodamy prognozy wzrostu wskazywane przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, to wszystkie pokazuje, że sytuacja w naszej gospodarce się stale poprawia. Dlatego, jeżeli chodzi o konsumenta, w którego koszyku znaczącą rolę odgrywają produkty żywnościowe, to nie powinno być większych obaw – mówił prof. Zbigniew Krysiak prezes Instytutu Myśli Schumana w środowej audycji Rządy Pieniądza.
2019-10-17, 13:53
Posłuchaj
Drugi gość audycji Piotr Arak, dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego zauważył, że cały czas utrzymujemy się w celu inflacyjnym. Dla przeciętnego Polaka, którzy ciągle słyszy o drożyźnie warzyw nie jest to aż tak istotny, bo nie jemy ich zbyt dużo. Znacznie większe znaczenie może mień wzrost cen usług, bo one też mogą decydować o wzroście inflacji ogółem w przyszłości. Największym czynnikiem inflacji są ceny energii, które gdyby istotnie zaczęły rosnąć w 2020 r. to mogłoby to miałoby wpływ na wysokość inflacji.
Prof. Zbigniew Krysiak zwrócił uwagę na rosnący popyt na usługi restauracyjne ze względu do transfery społeczne skierowane do polskich rodzin czy niehandlowe niedziele. To na pewno podwyższa ceny tych usług, ale z drugiej strony pokazuje brak oferty. To zaś wskazuje na możliwość tworzenia kolejnych podmiotów zajmujących się tym sektorem gospodarki. Tu, w opinii prof. Krysiaka, pomocny będzie mały ZUS zapowiedziany przez rząd. Podmioty te staną się bowiem bardziej rentowne.
Piotr Arak powiedział przy tej okazji, że Polacy są już bardziej zamożni od Portugalczyków. Miało do tego dojść późną jesienią tego roku, ale stało się już. Siła nabywcza każdego z nas jest dziś większa od siły nabywczej kieszeni obywateli Portugalii.
Goście audycji odnieśli się również do podziału środków unijnego budżetu w perspektywie finansowej na lata 2021-2027, o której toczy się zażarta dyskusja w Brukseli.
REKLAMA
W opinii prof. Zbigniewa Krysiaka budżet UE powinien wynosić 1,14 proc. połączonego PKB wszystkich państw-członków Unii Europejskiej. Jednak fińska prezydencja poddała się propozycji niemieckiej do obniżenia tego wskaźnika do 1 proc. Mówiąc o podziale unijnego budżetu zauważył, że 7 mld zł, które ma być przeznaczone dla państw nie będących w strefie euro, choć jest nominalnie mniejszą kwotą niż ta przeznaczona dla państw strefy euro, to jednak jest dla tych państw kwotą znaczącą i jest to nasz sukces.
- Debata, która dotyczy wieloletnich ram finansowych jest bardzo ważna, bo jest to determinanta tego, czy wzrost gospodarczy w Polsce będzie wynosił 3 czy 2 proc. Jeżeli propozycje, które teraz przedstawiła prezydencja fińska zyskałyby aprobatę innych państw europejskich, to odbiłoby się na wzroście gospodarczym. Zwłaszcza jeżeli tzw. "zielony porządek" związany z obniżeniem poziomem emisji CO2, będzie wprowadzany z taką siłą jak dziś. Pojawia się ryzyko, czy będzie nas stać na samodzielne sfinansowanie modernizacji infrastruktury energetycznej. A przynoszenia z węgla na gaz naszej gospodarki, bez współfinansowania ze środków europejskich, może skończyć się tym że zarżniemy własną energetykę – powiedział Piotr Arak. Dodał też żeby dokonać takiej "zielonej konwersji", przy wykorzystaniu środków unijnych musimy mieć ogromne pieniądza na wkład własny, a to determinuje wybór strategicznych celów na takie inwestycje.
Gospodarzem programu była Anna Grabowska
Polskieradio24/Anna Grabowska/SW
REKLAMA
REKLAMA