Eksperci "Rządów Pieniądza" krytycznie o likwidacji limitu 30-krotności składki na ZUS

2019-11-15, 12:18

Eksperci "Rządów Pieniądza" krytycznie o likwidacji limitu 30-krotności składki na ZUS
Zdj. ilustracyjne.Foto: Shutterstock

-Jedynym pozytywem z likwidacji limitu 30 krotności składek na ZUS, będzie porządkowanie bieżących finansów państwa, bo jeżeli do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS) spłynie więcej składek,  wtedy budżet państwa będzie mniej dopłacał na emerytury -powiedział dr Artur Bartoszewicz z SGH, gość audycji "Rządy Pieniądza".  

Posłuchaj

15.11.2019 Rządy Pieniądza (PolskieRadio24)
+
Dodaj do playlisty

Do Sejmu trafił poselski projekt ustawy ws. likwidacji limitu 30-krotności składek na ZUS. Rozpętała się dyskusja tak na temat formy procedowania, jak i meritum, czyli dodatkowego obciążania składkami osób najlepiej zarabiających. Goście piątkowych "Rządów Pieniądza": Agnieszka Durlik z Krajowej Izby Gospodarczej i dr Artur Bartoszewicz ze Szkoły Głównej Handlowej zgodnie ocenili ten projekt jako niepotrzebny.

Jak dopiąć budżet na 2020 rok ?

Dochody z likwidacji limitu 30-krotności, zostały wpisane do projektu przyszłorocznego budżetu. Według autorów projektu chodzi o to, żeby wszyscy pracujący na etacie płacili składki na ZUS w taki sam sposób, anie tak jak dotychczas, czyli że biedniejsi przez cały rok, a ci z wyższymi pensjami tylko przez jego część.

Wielu ekspertów ostrzega, że likwidacja limitu 30-krotności będzie oznaczać jeszcze większe niż dziś kłopoty ZUS w przyszłości, gdy będzie musiał wypłacać rekordowo wysokie emerytury, a dodatkowo taki krok spowoduje wzrost kosztów pracy na etacie. Co w efekcie wywoła odpływ wysoko kwalifikowanych socjalistów na samozatrudnienie lub kontrakty.

- Przyczyna pojawienia się limitu 30-krotności wynikała z tego, że była obawa i realne ryzyko, że jeżeli osoby najwięcej zarabiające zaczną odkładać w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych środki w ogromnej wielkości to urośnie dług wobec przyszłych emerytów w skali tak znacznej, że pojawi się obawa, czy w przyszłości jakikolwiek budżet państwa będzie w stanie udźwignąć tego typu ryzyko – wyjaśniał dr Artur Bartoszewicz.

Zauważył, że okazjonalnie taki dopływ składek radykalnie poprawi przepływ środków na rzecz FUS, ale jest też faktem, że dziś płacimy składki nie na swoje emerytury, lecz naszych rodziców.

"Białe kołnierzyki" uciekną na samozatrudnienie

- Jeżeli chcemy racjonalnie zarządzać państwem musimy patrzeć na to w krótkim i długim okresie. A niestety dzisiaj bardziej stawia się na to, żeby na bieżąco był „porządek, dobry przepływ, ale nie widzi się negatywnych skutków takiego nadzwyczajnego obciążenia osób, które będą musiały czestniczyć w tym procesie – oceniał gość audycji.

Agnieszka Durlik przytoczyła badania przeprowadzone wśród przedsiębiorców, także tych zatrudniających niewielką liczbę osób, że likwidacja limitu 30-krotności wpłynie na sytuację budżetową ich firm, bo będą musieli podnieść wynagrodzenia. Podkreśliła, że przedsiębiorcy "obawiają się też, że specjaliści zatrudnieni dziś na umowy o pracę, które gwarantują stabilność zatrudnienia obu stronom , przejdą na własną działalność gospodarczą, a to będzie także rodziło dodatkowe ryzyko biznesowe, bo będą w mniejszym stopniu związani z firmą, których im płaci wynagrodzenie".

- To też spowoduje, że zabranie środków konsumpcyjnych tym, którzy mają największą siłę nabywczą, a na konsumpcji opiera się obecny wzrost gospodarczy Polski – argumentowała Agnieszka Durlik.


Zapraszamy do wysłuchania całej audycji 

Program prowadziła Anna Grabowska

PolskieRadio24/Anna Grabowska/SW

 

Polecane

Wróć do strony głównej