Eksperci: powinniśmy rozwijać przede wszystkim budownictwo czynszowe

Tanie kredyty dla młodych nie rozwiążą problemu dostępności mieszkań. Należy rozwijać tanie budownictwo czynszowe realizowane w samorządach. Pytanie też kto miałby zapłacić ostatecznie za tani kredyt współfinansowany przez BGK. Wygląda na to, że inni podatnicy - mówili goście audycji "Rządy Pieniądza":  Agnieszka Durlik z Krajowej Izby Gospodarczej i Jeremi Mordasewicz z Konfederacji  Lewiatan. 

2022-09-05, 10:00

Eksperci: powinniśmy rozwijać przede wszystkim budownictwo czynszowe
zdjęcie ilustracyjne.Foto: Shutterstock/creator12

Goście audycji rozmawiali m.in. o zapowiedzi prezesa PiS dotyczącej niskooprocentowanego kredytu mieszkaniowego dla młodych. Oprocentowanie wyniosłoby 2 proc., a różnicę wobec standardowego oprocentowania bankowego regulowałby Bank Gospodarstwa Krajowego. Mogłoby z tego skorzystać do 50 tys. rodzin.

- Cały czasu idziemy w kierunku mieszkań własnościowych, a powinniśmy iść w kierunku budowy TBS-ów, których obecnie jest zbyt mało. Potrzebne jest wsparcie samorządów w polityce mieszkaniowej, co pozwoliłoby młodym wynajmować mieszkania długoterminowo. Potem mogłyby być one wykupowane, choć jest to problem, jeśli budujemy takie mieszkania z pieniędzy publicznych, z podatków – mówiła Agnieszka Durlik.

W jej opinii taka polityka miałaby charakter długofalowy. Gdy takie osoby miałyby już zdolność kredytową, wówczas inne mogłyby z takich mieszkać komunalnych korzystać. W jej opinii zawsze też, gdy pojawia się "produkt regulowany, pojawia się pokusa podnoszenia cen". W efekcie mieszkania będą coraz droższe i mimo wszystko coraz mniej dostępne.

- Polityka, w której byłby budowane mieszkania komunalne przez samorządy to takich pokus byłoby mniej – stwierdziła Agnieszka Durlik.

Jeremi Mordasewicz zgodził się z tą opinią.

- Mieszkania własnościowe mają poważną wadę. Młodych ludzi przywiązują do ziemi. Transfer osoby, która chciałaby np. odejść ze wsi i przeprowadzić się do miasta, gdzie jest duży popyt na mieszkania i drogie mieszkania nie będzie i tak możliwy, bo ta pomoc musiałaby być monstrualna. I kto to sfinansuje? – pytał ekspert Lewiatana.

Miał wątpliwości co to znaczy tani kredyt. Czy miałby być on poniżej inflacji? Pytał też ,kto miałby za to zapłacić, czy inni podatnicy. Pozytywnie ocenił natomiast rozwój budownictwa komunalnego czynszowego.

Co z emeryturami stażowymi?

Drugim z tematów poruszonych w wystąpieniu prezesa była kwestia emerytur stażowych. Zdaniem Agnieszki Durlik demografia i struktura wieku polskiego społeczeństwa daje odpowiedź na to czy emerytury stażowe są realne.

- W wypadku emerytur stażowych, gdy osoby przechodziłyby wcześniej na świadczenie niż wynosi dzisiejszy wiek emerytalny często nie zebrałyby kapitału, który pozwoliłby na sfinansowanie ich świadczenia przez kolejne lata. Pojawia się też system różnicowania, wyjątków, które zawsze zaburzają system emerytalny.  Poza tym teraz powinniśmy zabiegać o wydłużenie okresu pracy zawodowej więc wprowadzenie takiego rozwiązania jak emerytury stażowe jest niemożliwe  - oceniła Agnieszka Durlik.

Jeremi Mordasewicz inaczej podszedł do problemu.. Jak powiedział, wiek emerytalny został wprowadzony 60 lat temu. Od tego czasu wiek życia wydłużył się o wiele lat. Dlatego utrzymanie obecnego wieku emerytalnego jest nierealne. Dlatego wszystkie państwa podnoszą ten wiek, szczególnie dla kobiet, których emerytury są niskie. Mają bowiem krótki okres odkładania składek, a długi okres pobierania świadczenia.

- Bądźmy racjonalni. Emerytury stażowe mogą być elementem gry wyborczej, ale ustalmy okres pracy na 45 lat dla wszystkich. A nie 35 lat dla kobiet jak się proponuje. Godną emeryturę można sobie wypracować gdy będzie się pracowało 45 lat i 15 lat pobierało emeryturę – dowodził Jeremi Mordasewicz.

 
PR24/Błażej Prośniewski/Anna Grabowska/sw


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej