Eksperci: rozpędzoną inflację hamuje się trudno i wymaga to wyrzeczeń np. od konsumentów czy kredytobiorców
Przewidziany w projekcji NBP spadek inflacji w 2023 r. do przedziału ok. 10-13 proc. jest realny. Jednak w lutym zobaczymy wskaźnik najwyższy w całym cyklu. Potem też nie możemy oczekiwać spadków cen, a jedynie niższych wskaźników ich wzrostu - mówili goście audycji Rządy Pieniądza: Mariusz Adamiak, dyrektor Biura Strategii Rynkowych PKO BP i Stanisław Koczot z Gazety Bankowej.
2023-03-13, 10:00
Goście audycji odnieśli się m.in. do weekendowej wypowiedzi premiera, który stwierdził, że do marca inflacja zacznie spadać. W ten sposób nawiązał też do wypowiedzi prezesa NBP z ostatniej konferencji prasowej, który na kolejne miesiące od końca pierwszego kwartału zapowiedział wręcz galopujący spadek inflacji. Analitycy rynkowi są ostrożniejsi. Wskazują że spadek inflacji i do celu inflacyjnego na poziomie 2,5 proc plus, minus 1 proc. będzie rozłożony w czasie aż do roku 2025. Niektórzy zauważają przy tym, że problemem nie są już dziś nie tyle czynniki zewnętrzne, ile wynagrodzenia a tu presja ze strony pracowników jednak nadal rośnie.
Najwyższa inflacja była w lutym
- Najwyższą inflację w cyklu zobaczymy w lutym i będzie to między 18 a 19 proc. Później zacznie ona szybko spadać z powodu efektu bazy. Będziemy porównywać się do okresu sprzed roku a wtedy ceny były już wyższe. Obniżka dynamiki inflacji nie oznacza oczywiście, że będą obniżać się ceny. Jest spora szansa na to, żeby od koniec roku inflacja wyraźnie zeszła poniżej 10 proc. - mówił Mariusz Adamiak.
W marcowej projekcji NBP wskazana została roczna dynamika cen (z 50-oprocentowym prawdopodobieństwem) w 2023 r. w przedziale 10,2-13,5 proc., w 2024 r. w przedziale 3,9-7,7 proc. zaś w 2025 r. w przedziale 2-5 proc.
Mariusz Adamiak podkreślił jednak, że gdy inflacja się rozpędzi to trudno jest ją sprowadzić do celu inflacyjnego, nas to ok. 2,5 proc. realny będzie więc dopiero 2025 r. Nakłada się na to bardzo zmienne otoczenie, w który trudno przewidzieć co się będzie działo w gospodarce.
REKLAMA
Stanisław Koczot odniósł się do kwestii stóp procentowych, o obniżkach których, jak zaznaczył prezes NBP, na razie Rada w ogóle nie mówi i wręcz mówić się nie powinno.
Stopy procentowe będą spadały
- Myśleć o tym konsumenci jest powinni choćby zastanawiając się czy opłaci się teraz brać kredyt o stałej stopie procentowej czy nie. Może warto poczekać, bo stopy będą spadały. Nie wykluczam jednak, że stopy będą spadały już w drugiej połowie tego roku, choć rok 2024 jest bardziej prawdopodobny - powiedział gość audycji.
Innego zdania był Mariusza Adamiak, w opinii którego obniżka stóp w tym roku nie jest realna, a i nie byłaby dobra dla walki z inflacją.
- Projekcja NP. różni się tym od prognozy, że zakłada m.in. że stopy procentowe będą utrzymywane na obecnym poziomie. I to przy nich NBP zakłada, że dojdziemy do celu inflacyjnego w 2025 r. Gdyby były one niższe to z osiągnięciem celu w tym okresie byłoby trudniej. Istotne jest też z jakiego powodu stopy są obniżane. Nie chciałbym aby było to spowodowane poważnymi turbulencjami w gospodarce światowej a w konsekwencji polskiej - wyjaśniał ekonomista.
REKLAMA
Nawiązał przy tym do sytuacji w Stanach Zjednoczonych, gdzie jest w ubiegłym tygodniu przewidywano istotną podwyżkę stóp procentowych do ok. 5,5 proc. a europejski bank Centralny do 4 proc., choć to nie w jednym ruchu. Tymczasem właśnie dowiadujemy się, że zbankrutowała duża amerykańska instytucja finansowa, co wywołuje ogromne turbulencje na rynku.
- FED będzie więc bardzo ostrożnie podchodził do podwyżek stóp aby nie zdestabilizować sytuacji finansowej na rynku amerykańskim. To przykład w jak zmiennych czasach żyjemy - stwierdził Mariusz Adamiak.
Stanisław Koczot zaznaczył, że choć bank, który zbankrutował jest 12-ym co do wielkości w Stanach Zjednoczonych i choć o zachwianiu stabilności systemu finansowego trudno mówić to jednak takie obawy się pojawiły.
Dodał, że w Polsce nie mamy takiego zagrożenia mimo krytyki ze strony prezesa NBP co do wakacji kredytowych czy planowanych dopłat do kredytów mieszkaniowych bo jak mówił gość mogą to być działania "niebezpieczne w pewnym sensie dla inflacji".
REKLAMA
Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.
Posłuchaj
PR24/Anna Grabowska/mk
REKLAMA