Akcja ratunkowa na Nanga Parbat zakończona. Ratownicy nie będą szukać Tomasza Mackiewica

2018-01-27, 00:45

Akcja ratunkowa na Nanga Parbat zakończona. Ratownicy nie będą szukać Tomasza Mackiewica
Akcja ratunkowa na Nanga Parbat. Foto: PAP/Narodowa Zimowa Wyprawa na K2

Ambasada organizuje na jutro rano (ok. 10:00) śmigłowiec. Warunki pogodowe uniemożliwiają dalszą akcję ratunkową. Śmigłowiec ma zabrać E. oraz 4 Himalaistów do Skardu - napisał na Twitterze Michał Leksiński, rzecznik prasowy Zimowej Narodowej Wyprawy na K2. Oznacza to, że polscy himalaiści nie będą już próbowali dotrzeć do Tomasza Mackiewicza. 

Posłuchaj

27.02.1018 Polscy Himalaiści dotarli do Elisabeth Revol. Relacja Pawła Pawlicy (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Także za pomoca mediów spoelcznościowych partner wspinaczkowy Francuzki poinformował,że dalsza akcja ratownicza jest niemozliwa. "Ratowanie Tomasza jest niemożliwe. Pogoda i wysokość naraziłyby życie ratowników na ekstremalne niebezpieczeństwo. To trudna, bolesna decyzja. Jesteśmy bardzo smutni. Nasze myśli wędrują w kierunku  przyjaciół i rodziny Tomasza. Płaczemy" - napisał Francuz.

Adam Bielecki i Denis Urubko, którzy dotarli do schodzącej z Nanga Parbat Elisabeth Revol, przygotowują teraz akcję ewakuacji Francuzki. Jak powiedział kierownik komitetu organizacyjnego narodowej wyprawy na K2 Janusz Majer plan jest taki, by zejść do rana do pierwszego obozu.

- Miałem połączenie przez telefon satelitarny z Tomalą i Botorem, którzy w pierwszym obozie przygotowują się na przyjęcie Revol. Jest poodmrażana - ma odmrożone ręce i nogi, więc trudno będzie z zejściem. Zarówno Adam, jak i Denis będą musieli odpocząć, a potem razem z nią zejść, może miejscami w stromych miejscach opuszczać. Trzymamy kciuki, by do rana - taki jest plan - dotarła do obozu pierwszego. Potem jest jeszcze przejście do bazy, długi płaski odcinek, z którym Elisabeth będzie miała także trudności" - powiedział w rozmowie z TVP Sport Majer.

W dolnym obozie ze sprzętem medycznym czeka pozostała dwójka uczestników wyprawy ratunkowej - Jarosław Botor, ratownik medyczny Lotniczego Pogotowia Ratunkowego i instruktor ratownictwa górskiego GOPR oraz Piotr Tomala z Lublina. 

Zdaniem Majera i Leksińskiego ewakuacja będzie bardzo trudna z uwagi na stan zdrowia Revol. 

- Spotkanie z Elisabeth nastąpiło na wysokości miedzy 6000-6100 m. Z informacji, które do mnie dotarły, wiemy że ma odmrożone obydwie stopy i musi być transportowana w dół w stronę obozu pierwszego do Jarka i Piotrka. Co może zająć im cztery - pięć godzin. Nie mam żadnych informacji o stanie zdrowia Tomka Mackiewicza. Po przetransportowaniu Elisabeth w dół zapadnie decyzja, co będzie się działo dalej. Wszystko zależy od rozwoju sytuacji i warunków pogodowych. Nie chcę spekulować, jak rozwinie się akcja - powiedział PAP Leksiński.

Akcję medyczną koordynuje z Polski himalaista i lekarz, specjalista od chorób wysokogórskich Robert Szymczak. Jak podkreślił Majer ma on łączność z bazą oraz grupą wspierająca Elisabeth z Francji. 

Francuzi mają załatwić kolejny helikopter, który spod bazy pod Nanga Parbat zabrałby Revol. Giambiasi napisał na jednym z portali społecznościowych, że jest już wszystko przygotowane, by pomóc Elisabeth: helikopter i pierwszy przystanek - szpital w Islamabadzie. 

Polacy dotarli w sobotę pod wieczór dwoma helikopterami na wysokość 4850 m, w pobliżu obozu pierwszego. Mimo zapadających ciemności, wspinaczkę rozpoczęli Bielecki i Urubko. W ciągu kilku godzin pokonali ponad 1000 metrów, w tym bardzo trudny stromy odcinek na Drodze Kinshofera. Majer jest pod wrażeniem tempa przeprowadzonej akcji i wspinaczki Bieleckiego i Urubki.

- Startowali z około 4900 m, a z Elisabeth spotkali się na 6000 - 6100 m. Wspinali się bardzo szybko. To było niesamowite. Nie sądziłem, że w tak szybkim tempie dotrą na tę wysokość. To jest chyba obecnie dwójka najszybszych wspinaczy wysokogórskich świata. Tylko oni byli w stanie to zrobić. Są ciągle pod dużą adrenaliną. Myślę, że trochę czasu im zejdzie, żeby podać Elisabeth tlen, płyny, niezbędne lekarstwa. Wtedy zacznie się opuszczanie, czy zjeżdżanie z nią - dodał Majer.

Jak na razie pogoda jest dobra, jednak w niedzielę prognozowana jest burza śnieżna. 

Z sobotnich wiadomości wynikało, że Mackiewicz został sprowadzony przez Revol do namiotu na wysokość 7250 m i tam spędził noc. Z kolei inne źródła podawały, że jest w jamie śnieżnej. 

Nanga Parbat (8126 m) jest jednym z najbardziej wymagających ośmiotysięczników. Należy do szczytów wyjątkowo trudno dostępnych i niebezpiecznych. Świadczy o tym chociażby liczba dotychczasowych zdobywców, nieznacznie przekraczająca 300 osób. 

Pod względem wypadków śmiertelnych "Naga Góra" zajmuje niechlubne, drugie miejsce, za K2 (8611 m). Historia podboju to przede wszystkim zmagania niemieckich alpinistów. Próby zdobycia wierzchołka w latach 1895–1950 pochłonęły 31 ofiar, a od 1953 roku drugie tyle. W środowisku alpinistów Nanga Parbat nazywana jest "zabójczą górą". Posiada największą wysokość względną na świecie - około 7000 m. Baza główna po stronie północnej znajduje się około 3600 m n.p.m i jest najniżej położoną ze wszystkich baz pod ośmiotysięcznikami.

Mackiewicz po raz siódmy podjął próbę zdobycia zimą Nanga Parbat, a Revol po raz czwarty. Tym razem wyruszyli we dwójkę, działali w stylu alpejskim, sportowym, bez żadnego wsparcia ze strony tragarzy oraz nie mając tlenu w butlach.

20 stycznia mieli podjąć próbę wspinaczki na wierzchołek, ale ostatecznie zeszli do obozu drugiego. 22 stycznia z nadesłanego przez Francuzkę SMS wynikało, że są w obozie trzecim, planują wyjście wyżej i atak szczytowy 25 stycznia. Tego dnia byli na wysokości około 8000 m i - według niektórych źródeł - stanęli na wierzchołku. W południe chmury przesłoniły kopułę szczytową, a polsko-francuska para w odwrocie utknęła na wysokości ok. 7400 m.

Potężny, niezwykle skomplikowany masyw Nanga Parbat postrzegany jest jako olbrzymia, biegnąca łukiem grań, o długości prawie 26 km. "Naga Góra" była przedostatnim (obok K2) z niezdobytych zimą ośmiotysięczników. Pierwszego o tej porze roku wejścia dokonali 26 lutego 2016 roku Włoch Simone Moro, Pakistańczyk Muhammad Ali oraz Hiszpan Alex Txikon.

Jerzy Natkański mówił kilkanaście godzin wcześniej w Polskim Radiu 24 o tym, jak może wyglądać akcja ratownicza. – Prawdopodobnie ekipa podzieli się na dwa zespoły. Pierwszy, szybki, będzie szedł z niezbędnymi lekami, tlenem i żywnością. Drugi będzie wspinał się „na ciężko”, ze sprzętem biwakowym, z linami do zaporęczowania miejsc wymagających takiego działania – tłumaczył gość PR24.

Z informacji przekazywanych przez męża Elizabeth Revol wynika, że po przetrwaniu pierwszej nocy w szczelinie lodowej na wysokości 7400 metrów, Francuzka sprowadziła Tomasza Mackiewicza 200 metrów niżej do ich namiotu i sama zaczęła dalej schodzić. Udało jej się dotrzeć do wysokości 6700 metrów. Francuzka ma odmrożenia. W gorszym stanie jest Tomasz Mackiewicz, który prawdopodobnie cierpi na ślepotę śnieżną oraz chorobę wysokościową.

Zdaniem Natkańskiego, dotarcie do Revol może zająć około 15 godzin pierwszemu zespołowi; dotarcie do Mackiewicza może zająć kolejne 15 godzin.

Według Piotra Pustelnika Pakistańczycy nie wykazali się empatią, nie uruchamiając od razu helikoptera do akcji ratunkowej. - Na całym świecie, gdzie istnieją rozbudowane służby ratunkowe, najpierw się wysyła helikopter, a potem wystawia rachunek. Nie rozumiem tej sytuacji, ale taki stan rzeczy jest od wielu lat. Najpierw powinno się ratować człowieka, a potem wystawiać rachunek – mówił prezes Polskiego Związku Alpinizmu.

Zdaniem gościa Polskiego Radia 24 tempo wspinaczki ratowników budzi szacunek. - Mam nadzieję, że nad ranem dotrą do Revol. Przyczyną nieszczęście było osłabienie Tomka, a nie ślepota lodowcowa. Być może trzeba będzie Mackiewicza spuszczać po linach poręczowych, a to będzie długa operacja – wskazywał Pustelnik.

Mackiewicz po raz siódmy podjął próbę zdobycia zimą Nanga Parbat, a Revol po raz czwarty. Tym razem wyruszyli we dwójkę, podejmując próbę ataku w stylu alpejskim, bez żadnego wsparcia ze strony tragarzy oraz nie mając tlenu w butlach. 20 stycznia mieli podjąć próbę wspinaczki na wierzchołek, ale ostatecznie zeszli do obozu drugiego. 22 stycznia z nadesłanego przez Francuzkę SMS wynikało, że są w obozie trzecim, planują wyjście wyżej i atak szczytowy 25 stycznia. Tego dnia byli na wysokości około 8000 m. W południe chmury przesłoniły kopułę szczytową. W odwrocie utknęli na wysokości ok. 7400 m.

Są sprzeczne informacje na temat tego, gdzie Mackiewicz nocował - jedni podają, że prawdopodobnie w śnieżnej jamie, inni, że w namiocie, do którego sprowadziła go Francuzka. Jej wieloletni partner wspinaczkowy Ludovic Giambiasi poinformował, że "w ostatnich wiadomościach Elisabeth pisała, że jest bardzo zła widoczność, a ona nie mogła usłyszeć ani zobaczyć śmigłowca. Co do Tomka, myślę że nie ma już żadnej nadziei".

Zdaniem wiceprezesa Polskiego Związku Alpinizmu Leszka Cichego, który dokładnie śledził przebieg działań Revol i Mackiewicza, jest wielce prawdopodobne, że byli na wierzchołku Nanga Parbat (8126 m).

"Już z wcześniejszej wiadomości podanej w czwartek przez francuską agencję wynikało, że informacja od Elisabeth była ze szczytu albo z jego okolic. Świadczyłoby o tym chociażby bardzo długie ich podchodzenie. Mogą nie mieć dowodu w postaci zdjęcia, bowiem górę zakryły gęste chmury, ale zapisu GPS nie da się ani wykasować, ani sfałszować" - powiedział pierwszy zdobywca zimą Mount Everestu (8848 m) w 1980 roku wraz z Krzysztofem Wielickim.

Więcej w całej rozmowie. 

Polskie Radio 24/PAP/zz

__________________

Data emisji: 27.01.18

Godzina emisji: 14.06


 

Polecane

Wróć do strony głównej