"Był człowiekiem, który się nie bał". Historyk o ks. Franciszku Blachnickim

- Ks. Franciszek Blachnicki był bardzo poważnie traktowany przez Służbę Bezpieczeństwa. Przede wszystkim dlatego, że był człowiekiem, który się nie bał - powiedział w Polskim Radiu 24 dr Robert Derewenda, historyk z KUL. 

2020-05-30, 16:40

"Był człowiekiem, który się nie bał". Historyk o ks. Franciszku Blachnickim
ks. Franciszek Blachnicki . Foto: Archiwum Główne Ruchu Światło-Życie

Posłuchaj

Robert Derewenda i Maciej Marosz o sprawie państwa Gontarczyków i ks. Blachnickim ("Temat dnia")
+
Dodaj do playlisty

Katowicki IPN podjął umorzone w 2006 r. śledztwo w sprawie śmierci założyciela i duchowego ojca oazowego Ruchu Światło-Życie ks. Franciszka Blachnickiego. Duchowny zmarł w 1987 r. w niemieckim Carlsbergu. W latach 1984 – aż do momentu swojej śmierci ks. Franciszek Blachnicki był bezpośrednio inwigilowany przez parę agentów komunistycznego wywiadu cywilnego Jolantę (obecnie Lange) i Andrzeja Gontarczyków ("Panna” i Yon").

>>> [CZYTAJ TAKŻE]: Piotr Woyciechowski: wiedziano o agenturalnej działalności Jolanty Lange

- Ks. Franciszek Blachnicki był bardzo poważnie traktowany przez Służbę Bezpieczeństwa. Przede wszystkim dlatego, że był człowiekiem, który się nie bał. Przeżył nie tylko obóz koncentracyjny Auschwitz, ale był także skazany na karę śmierci przez niemiecki sąd. Do końca II wojny światowej przebywał w różnych niemieckich obozach koncentracyjnych - powiedział w Polskim Radiu 24 dr Robert Derewenda. 

Powiązany Artykuł

trzaskowski-1200-pap.jpg
Jako TW inwigilowała ks. Blachnickiego. W Warszawie stała u boku Rafała Trzaskowskiego

- Potem rozwinął dosyć szeroką działalność duszpasterską z ministrantami – w najgorszym okresie stalinizmu. Wtedy powstały pierwsze oazy. Kapłan zorganizował 15-dniowe zamknięte rekolekcje dla ministrantów. Po 1956 roku rozwinął działalność tzw. Krucjaty wstrzemięźliwości. Swoim zasięgiem obejmowała ona wszystkie polskie diecezje. Miała ponad 100 tysięcy dorosłych członków abstynentów. Wydawano dwutygodnik, czasopisma, biuletyny. Ta działalność została zamknięta przez komunistów w roku 1960 - podkreślił historyk. 

REKLAMA

"Przerzuceni na zachód przez SB"

Jak zaznaczył, państwo Gontarczykowie otrzymali "polecenie uplasowania się w otoczeniu ks. Blachnickiego na początku 1984 roku". - Spotkali się z księdzem w Niemczech, zdobyli jego zaufanie. Zamieszkali w Carlsbergu. Nie wzbudzali podejrzeń, pochodzili ze środowiska polskiej Solidarności. To małżeństwo, mieli małe dziecko. Zostali przerzuceni przez Służbę Bezpieczeństwa na zachód, aby rozpracowywać ludzi Solidarności - dodał Robert Derewenda. 

Po 1989 r. Jolanta Gontarczyk zaangażowała się w działalność proaborcyjną i feministyczną. W 1998 została radną sejmiku woj. mazowieckiego z listy Sojuszu Lewicy Demokratycznej, a po 2001 r., za rządów Leszka Millera, powołano ją na zastępcę dyrektora Departamentu Administracji Publicznej, jednej z najważniejszych struktur MSWiA.

Gdy IPN rozpoczął swoje śledztwo, zwolniono ją z ministerstwa. Potem, już jako Jolanta Lange, pojawiła się jako prezes Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego Pro Humanum.

Gościem audycji był także Maciej Marosz, publicysta i autor książek. 

REKLAMA

Zachęcamy do wysłuchania nagrania. 

***

Audycja: "Temat dnia/Gość PR24"
Prowadzący: Tadeusz Płużański
Goście: dr Robert Derewenda (KUL), Maciej Marosz (publicysta) 
Data emisji: 30.05.2020
Godzina emisji: 15.33

Polskie Radio 24

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej