Otrucie ks. Blachnickiego. Anita Gargas ujawnia przebieg zdarzeń. "Doszło do sprzeczki"

2023-12-02, 19:30

Otrucie ks. Blachnickiego. Anita Gargas ujawnia przebieg zdarzeń. "Doszło do sprzeczki"
Ks. Franciszek Blachnicki. Foto: kul.pl

- Ksiądz w dzień swojej śmierci, w rozmowie z Gontarczykami, podnosił głos, bo wiedział - mając sygnały od działaczy "Solidarności" - że byli oni tajnymi współpracownikami - powiedziała w Polskim Radiu 24 dziennikarka TVP Anita Gargas, autorka filmu "Operacja Baxis".

W piątek 1 grudnia odbyła się premiera filmu "Operacja Baxis" w reżyserii Anity Gargas. Dokument opowiada o niewyjaśnionej do dziś śmierci księdza Franciszka Blachnickiego - twórcy ruchu Światło-Życie. 

Reżyserka filmu podąża śladem gry operacyjnej prowadzonej przez służby komunistyczne przeciwko kapłanowi. Pokazuje działania agentury otaczającej ks. Franciszka Blachnickiego.

"Operacja Baxis". Kto chciał śmierci ks. Blachnickiego?

Jak ustaliła w tym roku prokuratura IPN, twórca Oazy został zamordowany - najprawdopodobniej otruty - 27 lutego 1987 roku w Carlsbergu w Niemczech. Choć sprawcy pozostają nieustaleni, wiadomo, że wśród najbliższych współpracowników ks. Blachnickiego byli tajni agenci Służby Bezpieczeństwa.

- Dzień śmierci kapłana zaczął się pozornie zwyczajnie - od czynności, które zwykle wykonywali mieszkańcy ośrodka oazowego w Carlsbergu. Najpierw była msza, potem śniadanie i praca. W przypadku księdza i jego współpracowników była to praca w drukarni. Tam doszło do bardzo szczególnego zdarzenia - powiedziała Anita Gargas.

- Mianowicie ksiądz sprzeczał się głośno, kłócił wręcz z Jolantą i Andrzejem Gontarczykami. Jolanta Gontarczyk była wtedy szefową Chrześcijańskiej Służby Wyzwolenia Narodów. Tę organizację ksiądz założył po to, by integrować emigrację i prowadzić te środowiska do niepodległości, do walki - by wyzwolić te podległe Moskwie narody - dodała dziennikarka.

Jak zaznaczyła, Andrzej Gontarczyk był jednym z najbliższych doradców księdza Blachnickiego i jednocześnie szefem technicznym drukarni. - Około południa w tej drukarni doszło do sprzeczki. Po raz pierwszy współpracownicy księdza usłyszeli go tak zirytowanego, mówiącego takim ostrym tonem. Po tej sprzeczce okazało się, że drukarnia, która miała problemy ze sprzętem, zaczęła dobrze funkcjonować, bo została naprawiona najważniejsza maszyna, która pozwalała drukować dużą liczbę egzemplarzy zamówionych przez kontrahentów z zewnątrz. To była bardzo optymistyczna wiadomość. Potem ksiądz udał się na obiad - podkreśliła rozmówczyni PR24.

Nie wezwano karetki

- Po obiedzie, godzinę później, zaczęła się agonia. Siostry wezwały doktora, który na co dzień leczył księdza. Ale lekarz nie wezwał karetki. Wiedział, że i tak jej nie ma w Carlsbergu. Ksiądz umarł. Lekarz wydał stanowczą opinię, że śmierć była naturalna - dodała Anita Gargas.

Wkrótce, w marcu, miał być podpisany kontrakt z ośrodkiem protestanckim. Kontrakt miał zapewnić dalsze funkcjonowanie i rozwój inicjatywy ks. Blachnickiego. Kapłan założył w tym celu specjalne wydawnictwo, którym de facto zarządzała Jolanta Gontarczyk.

- Ksiądz w dzień swojej śmierci, w rozmowie z Gontarczykami, podnosił głos, bo wiedział - mając sygnały od działaczy "Solidarności" - że byli oni tajnymi współpracownikami. W przeddzień swojej śmierci kapłan w rozmowie ze współpracowniczkami powiedział, że Gontarczykowie rozbili drukarnię Maksymilianum - wyjaśniała dziennikarka.

Zaznaczyła, iż "ksiądz zdał sobie sprawę, że wszystkie sygnały, które do niego docierały, zaczynają się łączyć w jedną całość". - Doszedł do wniosku, że ta operacja miała na celu jedno: żeby nie działała drukarnia, żeby idea, którą głosił - zerwania z systemem komunistycznym i prowadzenia ludzi do prawdy, do Boga - przestała się rozprzestrzeniać - podsumowała. 

Czytaj również:

Więcej w nagraniu.

Posłuchaj

Anita Gargas o śmierci ks. Franciszka Blachnickiego (Temat dnia/Gość PR24) 24:32
+
Dodaj do playlisty

***

oprac. Robert Bartosewicz

Polecane

Wróć do strony głównej