"To dzięki niemu poznałam sztukę malarską". Maria Jentys-Borelowska o Arturze Grottgerze
- Artur Grottger był pierwszym malarzem, z którym się zetknęłam, i to właśnie dzięki niemu poznałam sztukę malarską. Urzekła mnie ona, oczarowała. Była w niej groza, tajemniczość, coś niezwykłego, dlatego fascynacja, podziw, zainteresowanie sztuką malarską zostało ze mną już na zawsze - powiedziała w Polskim Radiu 24 Maria Jentys-Borelowska (pisarka, publicystka).
2022-10-10, 10:06
Artur Grottger - malarz, rysownik. Można powiedzieć, że jego nazwisko znają chyba wszyscy Polacy. Tyle że ta wiedza ogranicza się do tego, że… był. Dlatego Maria Jentys-Borelowska postanowiła przenieść Grottgera na karty swojej powieści "Portret w półcieniach". Autorka w audycji "Poczytnik" opowiadała, skąd wzięło się jej zauroczenie Grottgerem, skąd wzięło się jego nazwisko. Mówiła również o Wandzie Monne, czyli miłości Artura Grottgera.
- Artur Grottger był pierwszym malarzem, z którym się zetknęłam, i to właśnie dzięki niemu poznałam sztukę malarską. Urzekła mnie ona, oczarowała. Była w niej groza, tajemniczość, coś niezwykłego, dlatego fascynacja, podziw, zainteresowanie sztuką malarską zostało ze mną już na zawsze - powiedziała publicystka.
Nazwisko Grottger
Odwołując się do korzeni malarza, opowiedziała historię pradziadka artysty. - Hilary Siemianowski zakochał się guwernantce, która miała na nazwisko Grottger. Przybyła ona ze Szwajcarii, jednak była Francuzką. Pracowała we dworze Siemianowskiego i tam wybuchła wielka miłość, której owocem było dziecko. Dostało ono nazwisko po matce, ale majątek, wykształcenie po Siemianowskim, jednak hrabia nie usynowił go. I tak nazwisko Grottger przeszło na dziadka, a później ojca Artura - opowiadała Maria Jentys-Borelowska.
REKLAMA
"Ta jedynka"
Pisarka w Polskim Radiu 24 mówiła również o miłości Artura Grottgera, czyli Wandzie Monne. - Zobaczył ją po raz pierwszy na stacji kolejowej w Dębicy. Jechał do Lwowa, a ona wraz z ciotką wracała z wakacji. Można powiedzieć, że kiedy ją zobaczył, doznał olśnienia, zachwycił się nią, zapadła mu ona w pamięć i serce. Wtedy nie zdążył jej poznać, podał jej tylko chusteczkę, którą upuściła. Ona zniknęła, a on zaczął marzyć o tym, aby ją spotkać. Wciąż mówił o tym, że to była ta jedyna - mówiła.
Dodała, że traf tak chciał, że rok później na balu karnawałowym towarzystwa strzeleckiego zobaczył ją i ją poznał. - Ta miłość nie miała szans na spełnienie - podkreśliła gość PR24.
Więcej w nagraniu.
REKLAMA
Posłuchaj
***
Audycja: "Poczytnik"
Prowadzący: Tomasz Zapert i Krzysztof Masłoń
Gość: Maria Jentys-Borelowska (pisarka, publicystka)
Data emisji: 09.10.2022
REKLAMA
Godzina: 22:06
nj/kor
REKLAMA