"Ziemia dla niewielu". Argentyńczycy nie mają gdzie mieszkać
W mało znanym regionie Argentyny, w Patagonii, choć zaludnienie ma gęstość podobną do Syberii, to o mieszkanie czy dom jest bardzo trudno. Sporo ludzi żyje w przyczepach. Powód? Ogromne obszary ziemi są skupione w rękach prywatnych właścicieli, a podział bardzo wielkich działek utrudnia prawo. Sytuację tę w filmie "Ziemia dla niewielu" przedstawia dziennikarz i reportażysta Wojciech Ganczarek.
2025-11-24, 12:00
Najważniejsze informacje w skrócie:
- W Patagonii wielu Argentyńczyków ma problem z pozyskaniem mieszkania czy domu
- Ogromne obszary ziemi są skupione w rękach prywatnych, a obowiązujące prawo znacznie utrudnia zakup ziemi
- Wielu Argentyńczyków w tym regionie mieszka w przyczepach kempingowych
"Argentyńczycy z Patagonii nie mają gdzie mieszkać. W regionie znanym z bezludnych stepów brakuje miejsca, by nauczyciel muzyki, przewodniczka górska czy para rdzennych Mapuczów mogli wznieść własny dach nad głową. Na przekór zaostrzającej się spekulacji nieruchomościowej, próbują zmienić niesprawiedliwy bieg historii" - czytamy w opisie filmu.
Wojciech Ganczarek podkreśla, że Patagonia to region nieznany wielu Polakom, ale też większości Argentyńczyków. - Bo Argentyna jest zamieszkana głównie w swojej północnej części. Patagonia z jednej strony jest słabo zaludniona, a z drugiej strony jest też droga. Zatem Argentyńczycy, kiedy jadą na wakacje, zazwyczaj nie wybierają Patagonii. To region bardzo rozległy, o stepowych pejzażach. I historia Argentyny z tym regionem jest świeża, bo to obszar podbity przez Argentynę pod koniec XIX wieku. Natomiast Mapucze to rdzenna ludność tego regionu - zaznacza gość Polskiego Radia 24.
Posłuchaj
Ogromne działki w prywatnych rękach
Chociaż w Argentynie powstawały ustawy dotyczące osadnictwa, to w praktyce w Patagonii trudno jest się osiedlić. Jedną z przyczyn jest fakt, że ogromne działki należą do prywatnych właścicieli, a ze względu na przepisy prawa, nie mogą oni podzielić swojej ziemi i sprzedać komuś na przykład kilku hektarów. - Pisało się ustawy o osadnictwie, ale w praktyce jeśli jedziesz tam i chcesz się osiedlić, to okazuje się, że nie ma dla Ciebie miejsca - mimo że mamy zaludnienie rzędu jednego mieszkańca na kilometr kwadratowy, czyli jak na Syberii - mówi Wojciech Ganczarek.
Dziennikarz dodaje, że problemem jest także to, że ziemia, która kiedyś była bezwartościowa, teraz jest bardzo droga. - Drogo jest tam, gdzie jest po prostu ładnie. Obecnie mała działka budowlana to koszt rzędu 300 tysięcy dolarów. Dlatego ludzie mieszkają tam w przyczepach kempingowych, choć warunki klimatyczne są zbliżone do polskich. A zatem spotyka się tam zimy z temperaturami na przykład do minus dwudziestu kilku stopni - wyjaśnia gość Polskiego Radia 24.
Czytaj także:
- Europa przedstawiła plan pokojowy. Jest zapis mówiący o Polsce
- Trump o "niewdzięcznej" Ukrainie. Jest odpowiedź Zełenskiego
- Genewa. Zełenski wydał nowe oświadczenie. "Zespół Trumpa nas słyszy"
Źródło: Polskie Radio 24
Prowadzący: Wojciech Cegielski
Opracowanie: Robert Bartosewicz