Niemal miesiąc po tym, jak Białorusini wyszli na ulice po wyborach z 9 sierpnia, które - według oficjalnych danych - wygrał obecny prezydent, Aleksander Łukaszenka z poparciem ponad 80 proc. głosów, UE ma nałożyć sankcje na przedstawicieli władz Białorusi za brutalne tłumienie pokojowych protestów. Sankcje mają objąć 40 przedstawicieli białoruskich władz.
Powiązany Artykuł

"Kluczowa dla bezpieczeństwa europejskiego". Prof. Piotr Grochmalski o Białorusi
Zdaniem dr Agnieszki Bryc należy docenić sam fakt takiej decyzji. - To sukces. Może niezbyt spektakularny, ale to jednak działanie aktywne UE. Należy liczyć na efekt domina, bo najtrudniejszy jest pierwszy krok. Zachód wychodzi z fazy ubolewania i krytyki, żądania wyjaśnień i zaprzestania stosowania przemocy przez reżim Aleksandra Łukaszenki. Od słów przechodzi do czynów - powiedziała dr Agnieszka Bryc.
- Do sankcji pochodzę ostrożnie. Jest pytanie, czy są częścią większego planu wsparcia społeczeństwa białoruskiego. UE ma problem. Nie sposób zareagować na wydarzenia na Białorusi, a jednocześnie chciałaby, żeby w Mińsku zapanował spokój - mówił natomiast Jarosław Guzy.
Posłuchaj
Zapowiadane sankcje UE nie obejmą Aleksandra Łukaszenki.
Więcej w nagraniu.