"Jedyny namacalny ślad bytności Polaków na Wołyniu". Jacek Bury o ratowaniu cmentarzy
- Kilkanaście pokoleń, które budowały tam polskość, które tworzyły tam zręby polskości, przez tak naprawdę sześć lat II wojny światowej zostały zmiecione z powierzchni ziemi - mówił w Polskim Radiu 24 Jacek Bury, wychowawca świetlicy środowiskowej Ochotniczego Hufca Pracy w Lublinie. Gościem audycji był także Marcin Wikło, publicysta "Sieci".
2021-11-02, 10:00
Powiązany Artykuł
"Mamy swoją tradycję duchową". Prof. Łęcicki o podtrzymywaniu polskiej tożsamości
Na początku listopada w Kościele katolickim obchodzona jest Uroczystość Wszystkich Świętych. To radosny dzień, w którym wspomina się oficjalnie uznanych świętych - czyli beatyfikowanych i kanonizowanych - oraz wszystkich wiernych zmarłych, którzy osiągnęli zbawienie. Na antenie Polskiego Radia 24 Jacek Bury opowiedział o upamiętnianiu i ratowaniu grobów na Kresach Wschodnich.
Posłuchaj
- Te cmentarze, to tak naprawdę jedyny, namacalny, wymierny ślad po tej kilkusetletniej bytności Polaków na Wołyniu, na Kresach, bo Wołyń tak wymiernie został przyłączony do Rzeczpospolitej w 1569 roku, czyli w czasie Unii Lubelskiej - powiedział wychowawca świetlicy środowiskowej Ochotniczego Hufca Pracy w Lublinie.
- Natomiast o dziwo, ja sam ze zdziwieniem skonstatowałem, że te kilkanaście pokoleń, które budowały tam polskość, które tworzyły tam zręby polskości, przez tak naprawdę sześć lat II wojny światowej zostały zmiecione z powierzchni ziemi - podkreślił. - Sześć lat wystarczyło, żeby ta polskość tam została mówiąc tak kolokwialnie wyzerowana - dodał i zaznaczył, że "pomysł na ratowanie cmentarzy wyszedł od ludzi idei, od patriotów".
Gościem audycji był także Marcin Wikło. Publicysta "Sieci" często uczestniczy w wyjazdach na Kresy, podczas których odratowywane są wspomniane cmentarze. - Nie sądziłem wcześniej, że Kresy są tak wciągające - zaznaczył. - Miałem oczywiście jakiś kontakt, bywałem na Ukrainie, natomiast jakby dotkniecie tej naszej polskości, tych polskich kresów, jest czymś niesamowitym - podkreślił.
REKLAMA
- Na takim obozie atmosfera grupy powoduje, że nie da się tam być tylko panem z aparatem czy kamerą, który biega obok i przepytuje czy fotografuje ludzi. - W pewnym momencie trzeba rzucić aparat w kąt i wziąć piłę czy siekierę i po prostu wejść między te przerośnięte akacje, czy też inne drzewa, które te zwalone nagrobki zasłaniają i samemu po prostu to odsłaniać - wskazał.
Więcej w nagraniu.
***
Audycja: Towarzystwo niepokornych
REKLAMA
Prowadzą: Arkadiusz Gołębiewski, Paweł Nowacki
Goście: Marcin Wikło ("Sieci") i Jacek Bury, wychowawca świetlicy środowiskowej Ochotniczego Hufca Pracy w Lublinie
Data emisji: 1.11.2021
Godz. emisji: 22.06
REKLAMA
jb
Polecane
REKLAMA