Gość Polskiego Radia24: polska energetyka nie ucieknie od OZE i atomu
- W połowie lat 30. tego stulecia, po wyczerpaniu krajowych złóż węgla brunatnego nasza sytuacja energetyczna będzie jeszcze trudniejsza niż dziś. Dlatego już teraz musimy inwestować w różne źródła energii, także te pochodzące od atomu i OZE - powiedział Marcin Roszkowski prezes Instytutu Jagiellońskiego, Gość programu "Temat dnia" Polskiego Radia 24.
2019-11-18, 15:49
Posłuchaj
Ponieważ do roku 2050 UE chce zmniejszyć udział węglowodorów takich jak gaz i węgiel, wymusi to na krajach członkowskich gigantyczne inwestycje w nowe źródła pozyskiwania energii dla przemysłu i gospodarstw domowych. Pojawia się więc pytanie, jak to zrobić, aby tak poważnie zmniejszyć udział węgla w produkcji elektryczności. - Trudno dziś odpowiedzieć na to pytanie, co się wydarzy do tego czasu, czy pojawią się jakieś nowe technologie, czy takie założenia mają jakiś sens ? - stwierdził Marcin Roszkowski. Przypomniał, że problemem naszej energetyki jest import tańszego węgla kamiennego głównie z Rosji, co wynika z faktu niedoinwestowania tego typu polskich kopalń. Od lat były traktowane jak przestarzała część gospodarki, a ostatnie, duże inwestycje miały miejsce w latach 70. XX wieku, jeszcze za Edwarda Gierka. Górnictwo to jednak nie tylko węgiel kamienny, inne działy, takie jak wydobycie węgla brunatnego, srebra, miedzi etc. mają się zupełnie nieźle, odwrotnie od typowych kopalń węgla kamiennego. Te są od lat zamykane, zwłaszcza za czasów rządu AWS-u. Dziś przy wydobyciu tego surowca pracuje pod ziemią około 62 tysiące górników. - Niemcy wprawdzie też zamykają swoje kopalnie węgla kamiennego, ale nie dotyczy to węgla koksowniczego - przypomniał prezes Instytutu Jagiellońskiego.
Jeżeli nie węgiel to co ?
Marcin Roszkowski przypomniał, że minister Piotr Naimski uważa, iż tworzenie farm wiatrowych na Bałtyku, nie może być poważną alternatywą dla energetyki opartej na węglu. Co innego jest z gazem, którego import wzrósł z 14 do 18,5 mld metrów sześciennych. Te zakupy będą jeszcze większe, gdy postawimy na gaz jako podstawowe źródło ogrzewania mieszkań. Ten trend się utrzyma, podobnie jak zakupy prądu za granicą, bo nasze, coraz mniej wydajne, elektrownie będą sprzedawały przedsiębiorstwom coraz droższy prąd. Dlatego pomysł na zbudowanie małych, modułowych elektrowni jądrowych jest wyrazem pewnego zniecierpliwienia przedsiębiorców. - Technologia na takie modułowe elektrownie będzie dostępna już za parę lat. Pozwolą one zapewnić prąd dla firm i do ogrzewania mieszkań w małych, rzędu kilkudziesięciu tysięcy mieszkańców, miejscowościach. A elektrownie jądrowe w Polsce planowane są już od roku 1976, ekipa ministra Grada z PO poprzez różne spółki wydała na ten cel aż 1 mld złotych, a ostatecznie nawet nie wytypowano docelowej lokalizacji - powiedział Marcin Roszkowski.
Elektrownie jądrowe to amortyzacja po dekadach
W opinii Marcina Roszkowskiego inwestycje w elektrownie jądrowe wymagają wielu ostrożnych kalkulacji, ponieważ to ogromny koszt inwestycyjny, który zwróci się dopiero po dekadach, choć taki krok jest niezbędny, aby uwolnić się od węgla. - Dość często podaje się przykład francuskich elektrowni atomowych, które są stare i już dawno się zamortyzowały, dlatego sprzedają tani prąd - powiedział Marcin Roszkowski. I prędzej czy później polska gospodarka, nie tylko z uwagi na nakładane przez Brukselę kary, będzie musiała szukać alternatywnych źródeł pozyskiwania energii, w tym OZE. Tym bardziej że Europejski Bank Inwestycyjny już zapowiedział, że nie będzie finansował nowych inwestycji dotyczących węgla i gazu.
REKLAMA
Zapraszamy do wysłuchania całej audycji.
Gospodarzem programu był Antonii Trzmiel.
PolskieRadio24/Antoni Trzmiel/SW
REKLAMA