"Nowaja Gazieta" o ciemnych interesach rosyjskiego biznesu w Monako
Skandal korupcyjny w Monako, gdzie zatrzymany został rosyjski miliarder Dmitrij Rybołowlew, zapoczątkował sprawdzanie inwestycji biznesu rosyjskiego i legalności działań biznesmenów z Rosji na Lazurowym Wybrzeżu - pisze niezależna "Nowaja Gazieta".
2018-11-12, 08:22
Gazeta komentuje ubiegłotygodniowe zatrzymanie Rybołowlewa, który jest podejrzewany w sprawie dotyczącej korupcji i wykorzystywania kontaktów z władzami. W sobotę Rybołowlew, którego w Monako zwolniono pod warunkiem stawienia się na żądanie śledczych, powrócił do Moskwy. "Obecny skandal korupcyjny stał się dla Monako bodaj najgłośniejszy w historii i - jak można oceniać - zapoczątkował sprawdzanie inwestycji biznesu rosyjskiego" - pisze "Nowaja Gazieta".
Kampania przeciw korupcji
Jak relacjonuje, sprawy karne wszczęte wobec urzędników i policjantów w Monako miejscowi komentatorzy wiążą z rozpoczętą we Francji szeroko zakrojoną kampanią przeciwko korupcji. "Przyznaje się jednak, że szczególna uwaga zwrócona jest na biznesmenów rosyjskich" - dodaje "Nowaja Gazieta". Powodem jest to, iż niektórzy biznesmeni wywierali "silny wpływ na procesy polityczne" w Monako. "Dmitrij Rybołowlew jest uważany za najważniejszego (jeśli nie jedynego) Rosjanina, który uzyskał niemal nieograniczony dostęp do gabinetów miejscowych władz" - relacjonuje dziennik.
Rosyjskie wpływy w księstwie
Zdaniem gazety, "Monako pozostaje jedną z niewielu enklaw w Europie, gdzie utrzymują się silne wpływy rosyjskie". Chodzi nie tylko o to, iż księstwo jest "cichą przystanią dla nuworyszy", ale i o samego księcia Alberta II, który - jak pisze "Nowaja Gazieta" - "znany jest ze świetnych relacji osobistych z Władimirem Putinem".
Książę "był jednym z ostatnich polityków faktycznie lobbujących na rzecz interesów Rosji w Europie. Sprawa karna, w której figuruje Rybołowlew, jest w istocie ważnym elementem oczyszczania w księstwie systemu organów ochrony prawa - w tym z politycznych wpływów rosyjskich" - ocenia "Nowaja Gazieta".
Według mediów rosyjskich Rybołowlewowi, który opuścił Monako i wrócił do Moskwy, nie ograniczono w swobody przemieszczania się. Ma jedynie regularnie stawiać się na wezwanie sędziego prowadzącego śledztwo i nie powinien spotykać się z innymi osobami objętymi nim.
Skorumpowani urzędnicy
Adwokaci miliardera powiedzieli rosyjskiemu wydaniu magazynu "Forbes", że w praktyce oznacza to, iż zebrano przeciwko biznesmenowi wystarczająco wiele materiałów. Zarazem nie ma obecnie mowy o zarzutach, które mogłyby stać się podstawą procesu sądowego.
Rosyjski miliarder znany jest m.in. z tego, że przez kilka lat kupował cenne dzieła sztuki, w czym pomagał mu znany szwajcarski marszand Yves Bouvier. W styczniu 2015 roku Rosjanin oskarżył Bouviera o oszustwa i zawyżanie cen arcydzieł, za co marszand został aresztowany, a następnie stanął przed sądem.
Teraz Rybołowlew podejrzewany jest o to, iż do postawienia Bouviera przed sądem doprowadził dzięki zażyłym kontaktom z byłym ministrem sprawiedliwości Monako Phillippe'em Narmino. Oligarcha miał zapraszać ministra do swojej rezydencji, dawać mu prezenty i fundować wystawne kolacje. Narmino po ujawnieniu tych faktów przez francuską prasę podał się do dymisji.
PAP, ak, NRG
REKLAMA