Eksperci: jak gospodarka poradzi sobie z radykalnym wzrostem płacy minimalnej

2019-09-10, 17:00

Eksperci: jak gospodarka poradzi sobie z radykalnym wzrostem płacy minimalnej
Zdjęcie ilustracyjne.Foto: im_coco/shutterstock.ocm

Od 2020 r. minimalne wynagrodzenie będzie wynosiło 2600 zł, a od 1 stycznia 2021 r. zadeklarowaliśmy 3000 zł - powiedział premier Mateusz Morawiecki po zakończeniu posiedzenia rządu. Wcześniej zapowiedzi podniesienia płacy minimalnej pojawiły się podczas sobotniej konwencji PiS. 

Posłuchaj

Ekonomista Marek Zuber - mówi o propozycji podwyżki płacy minimalnej. (Antoni Trzmiel)
+
Dodaj do playlisty

Realizacja tych obietnic oznaczałaby bezprecedensową skalę wzrostu płacy minimalnej a trzeba przypomnieć, że zaledwie 10 lat temu płaca minimalna nieznacznie przekraczała 1200 zł. Obecnie płaca minimalna wynosi w Polsce 2250 zł.

.

Dziennikarze PolskiegoRadia 24, radiowej Jedynki oraz portalu PolskieRadio24.pl zapytali ekonomistów i ekspertów gospodarczych o opinie na temat tak radykalnej podwyżki płacy minimalnej.

Zdaniem Piotra Bujaka - głównego ekonomisty PKO BP - propozycja PiS, aby docelowo w 2024 roku płaca minimalna osiagnęła 4 tys. złotych - oznacza bardzo duży wzrost.

Jak poradzi sobie gospodarka

- Można powiedzieć, że jest to "rekord świata", dlatego, że w krajach OECD, gronie trzydziestu kilku najbardziej rozwiniętych gospodarek na świecie, takiego wzrostu płacy minimalnej w tak krótkim okresie nigdy nie było. Z pewnością będzie się to przekładać na poziom życia tych Polaków, którzy "funkcjonowali na płacy minimalnej - skomentował Piotr Bujak.

Pytany - jak z takim wzrostem płacy minimalnej poradzi sobie gospodarka - odparł, że gdyby utrzymały się dotychczasowe trendy, np. wzrost konkurencyjności to przedsiębiorstwa, które będą musiały ponosić ciężar płacy minimalnej "dadzą sobie z tym radę".

Zauważył, że ważne będzie to co się będzie działo w naszym otoczeniu a koszty pracy w państwach naszego regionu rosły szybciej niż w Polsce, co powodowało, że wzrost kosztów pracy w Polsce "nie był problemem".

Jak dodał, szacuje się, że około 15 procent wszystkich zatrudnionych ma stawkę minimalną i ta grupa skorzysta przede wszystkim. Dodał, ze jeśli będzie się podnosił poziom płacy minimalnej - to będzie obejmował "coraz szerszą grupę zatrudnionych" a ich wynagrodzenie będzie rosło wraz ze wzrostem płacy minimalnej w kolejnych latach.

Pracodawcy muszą się przygotować

Główna ekonomistka Banku Pocztowego Monika Kurtek, zwróciła uwagę, że koszty podwyżki poniosą przede wszystkim pracodawcy i muszą się oni na to przygotować, a przecież - wskazywała - już teraz presja na wzrost wynagrodzeń jest duża, zwłaszcza w niektórych sektorach gospodarki, jak na przykład handel.

Monika Kurtek wskazywała, że szczególnym obciążeniem podwyżka będzie dla małych firm oraz dla sfery budżetowej.

Przypomniała, że firmy i tak będą w następnych latach ponosić większe koszty działalności, co ma związek m.in. z wprowadzeniem Pracowniczych Planów Kapitałowych.

Płaca minimalna a wzrost popytu wewnętrznego

Doktor hab. Zbigniew Krysiak ekonomista z SGH oraz prezes Instytutu Myśli Schumana pytany - czy znaczne podniesienie płacy minimalnej w Polsce nie zdestabilizuje kondycji małych i średnich przedsiębiorstw, które będą musiały wdrożyć te regulacje jeżeli takie decyzje zapadną? - stwierdził, że "wraz ze wzrostem płacy minimalnej następuje dostosowanie składek ZUS-u do dochodów, czyli przedsiębiorcy będą płacili ZUS nie według stałej kwoty tylko w zależności od dochodu".

Wskazał też na drugi element - czyli zwiększenie limitu podatku na ryczałcie, który będzie rósł z 250 tys. euro do 1 mln euro a następnie do 2 mln euro".

- Czyli w tym momencie przedsiębiorcy będą korzystać z tego, że ich obciążenia z tytułu ZUS-u będą miały charakter kosztów zmiennych - zauważył ekspert.

Jego zdaniem - te narzędzia będą również oddziaływać na wzrost efektywności pracowników. Ekspert uważa, że wzrost płacy minimalne spowoduje wzrost popytu wewnętrznego i pobudzi produkcję, a tym samym wzrost gospodarczy.

Przedsiębiorcy a płaca minimalna

Artur Bartoszewicz ze Szkoły Głównej Handlowej powiedział, że fakt, iż przedsiębiorcy narzekają na spodziewane dodatkowe obciążenia, nie jest zaskoczeniem, bo to zmusza ich albo do rozszerzania lub zmiany profilu swojej działalności albo do przerzucenia kosztów na klientów.

Trzecia droga - czyli np. stawianie na automatyzację produkcji i tym samym zwiększanie wydajności produkcji - według eksperta - może mieć negatywne konsekwencje dla rynku pracy, np. masowe zwolnienia.

Bartoszewicz wskazywał, że zwiększanie kosztów pracy może w końcu sprawić, że firmom bardziej się będzie opłacać inwestować w maszyny niż w zatrudnienie nowych pracowników.

Jak mówił, tak znaczne podwyższenie płacy minimalnej będzie przykładem "ręcznego sterowania" w gospodarce, które w obecnej sytuacji - sytuacji rynku pracownika - nie jest potrzebne, bo prywatne firmy i tak same podnoszą wynagrodzenia walcząc o pracowników.

Ekspert przyznał jednak, że w planie podwyżki płacy minimalnej jest element, który mu się podoba - chodzi o to, że plan podwyżek jest wieloletni. Dzięki temu - mówił - przedsiębiorcy będą mogli łatwiej uwzględnić wzrost kosztów w swoich biznesplanach.

Wyższa płaca, wyższe składki

Jak komentował Adam Ruciński z firmy doradczej BTFG - obietnice dotyczące płacy minimalnej będą musieli "realizować przedsiębiorcy". 

- Jeżeli pracodawca musi wypłacić pracownikowi wyższe wynagrodzenie (...) to będzie musiał również odprowadzić wyższe składki, które wpływają do budżetu - zauważył ekonomista. 

Natomiast zdaniem Piotra Soroczyńskiego - głównego ekonomisty Krajowej Izby Gospodarczej, z punktu widzenia dużych, prężnych firm "kwestia płacy minimalnej jest drugorzędna", bo tam niewiele osób ma płacę minimalną.

- To jest powszechny problem dla firm, które są niewielkie, zatrudniają jednego czy dwóch pracowników, gdzie trudno jest o większą wydajność - podkreślił ekspert.

W jego opinii - może to doprowadzić do tego, że niewielu mniejszych przedsiębiorców będzie w stanie sprostać płacy minimalnej i będzie zmuszona zamknąć biznes co może okazać się problemem dla wielu lokalnych rynków.

Solidarność o płacy minimalnej: "bardzo dobra informacja"

Rzecznik "Solidarności" Marek Lewandowski powiedział, że plan większych podwyżek minimalnego wynagrodzenia to "bardzo dobra informacja", choć przez związkowców spodziewana, bo przewodniczący "Solidarności" Piotr Duda wielokrotnie rozmawiał z premierem Mateuszem Morawieckim o tej sprawie.

Jak dodał, będzie to realizacja sztandarowego postulatu jego związku z 2011 r., gdy "Solidarność" proponowała, by płaca minimalna miała wysokość 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia.

- Te 2600 złotych w przyszłym roku to właśnie będzie realizacja tego postulatu - zaznaczył Lewandowski. Zwrócił przy tym uwagę, że "po raz pierwszy od 30 lat przedstawiono kilkuletnią perspektywę podwyżek płacy minimalnej". 

- To mapa drogowa. Teraz mamy jasną perspektywę podwyżek, co jest dobre i dla pracowników - bo wiedzą, na czym stoją - i dla firm - mówił.

Pytany o obawy pracodawców i spodziewany wzrost obciążeń dla wskazywał, że równolegle do planu podwyżek płacy minimalnej będą wprowadzane udogodnienia dla przedsiębiorców, w tym np. zapowiadane powiązanie wysokości składek ZUS z dochodem.

- Rozumiem pracodawców, ale to jest rytualne zaklinanie rzeczywistości. Zawsze pracodawcy oburzają się nieco na wyrost, przywołując definicje z różnych książek ekonomicznych, które potem mają się nijak do rzeczywistości. Może gdyby przedsiębiorcy lepiej prowadzili dialog ze związkowcami, gdybyśmy byli w stanie wypracować wspólne stanowisko w tej sprawie, to płaca minimalna rosłaby szybciej już we wcześniejszych latach - powiedział Lewandowski i dodał, że wyższe płace to też impuls popytowy, który przełoży się na szybszy wzrost PKB i tym samym wyższe dochody firm.

Firmy mogą przerzucić koszty na klientów

Krytycznie plany szybkiej podwyżki płacy minimalnej ocenia Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan, reprezentującej interesy przedsiębiorców. Wskazywał, że rząd w ciągu 4 lat, kiedy mają następować podwyżki, przewiduje, że wydajność pracy wzrośnie o 15 procent, a tymczasem minimalne wynagrodzenie, po uwzględnieniu inflacji ma realnie wzrosnąć o kilkadziesiąt procent.

Jak mówił, oznacza to, że ci pracownicy, którzy dziś dostają minimalną stawkę, dla pracodawców za cztery lata będą kilkadziesiąt procent drożsi. Jeremi Mordasewicz wskazał, że firmy mogą próbować przerzucić część kosztów na klientów, ale "trudno sobie wyobrazić, by mieszkańcy z małych miejscowości mogli podnieść swoje wydatki na usługi np. o 50 procent", zwłaszcza w takich branżach jak turystyka, gastronomia czy mały handel. 

- W Polsce minimalną stawkę otrzymuje dziś ok. 1,5 mln osób. Jeśli plany rządu staną się faktem, to zatrudnienie tych osób będzie w 2023 roku kosztować wszystkich przedsiębiorców o 40 miliardów złotych więcej - zaznaczył Mordasewicz.

Jego zdaniem duże firmy, w których koszty płacy nie są dużą pozycją w budżecie, albo podniosą wynagrodzenia, albo postawią na automatyzację produkcji. Podwyżki płacy minimalnej - dodał doradca zarządu Konfederacji Lewiatan - mogą być natomiast problemem dla małych firm, w których automatyzacja jest niemożliwa. 

Zaznaczył, że wzrost wynagrodzeń musi być powiązany z wzrostem wydajności pracy a już teraz mamy taką sytuację, że pensje rosną szybciej niż wydajność.

- Taka nierównowaga nie może trwać długo - podkreślił.

Ekonomista Marek Zuber uważa - że każdy z nas chce zarabiać dużo więcej, a jeśli porównamy się z rozwiniętymi gospodarkami np. niemiecką to tam zarabia się 2, 3 razy tyle ile w Polsce przy już podobnych kosztach utrzymania.

"Czy to nie za szybko?"

Jego zdaniem - pojawia się pytanie, czy mamy szansę "dobić" do 4 tys. płacy minimalnej w ciągu 5 lat "bez uszczerbku dla nas wszystkich".

- Czy to nie jest aby za szybko - pytał Marek Zuber. - Obawiam się, że to się skończy problemami albo ograniczeniem działalności gospodarczej przez wielu mniejszych polskich przedsiębiorców albo wyraźnym wzrostem cen - powiedział ekspert.

Według ekonomisty - jeśli ma nie dojść do problemów w małych i średnich polskich firmach lub do gwałtownego wzrostu cen produktów i usług także tych sprzedawanych za granicą - to tak mocny wzrost minimalnego wynagrodzenia musi być powiązany z bardzo mocnym wzrostem wydajności pracy.

Tylko wtedy nie wywołamy wzrostu kosztów, które na koniec spowodowałby wzrost cen finalnych produktów i usług - powiedział Zuber. 

- Przede wszystkim mam na myśli polskich eksporterów, a pamiętajmy o tym że to eksport jest głównym motorem rozwoju polskiej gospodarki - dodał.

- Jeśli popatrzymy na cały okres trzydziestu lat to mieliśmy okresy gdy wzrost gospodarczy był znacznie wyższy niż wzrost wynagrodzeń. Ale gdy weźmiemy pod uwagę cały ten okres czasu okaże się że tu nie ma przepaści. To nie jest tak że przy takim wzroście PKB mogliśmy uzyskać dwukrotnie większy wzrost wynagrodzeń niż ten który obserwowaliśmy. Najważniejsze pytanie dotyczy polskich firm, szczególnie tych małych i średnich które jeśli te pomysły zostaną zrealizowane, staną przed nieomalże skokowym wzrostem kosztów swojego funkcjonowania - ocenił ekonomista.

PolskieRadio 24, md, akg, SW


  

Polecane

Wróć do strony głównej