Eksperci: nasza gospodarka rośnie, ale ciągle zbyt wiele konsumujemy, żeby inflacja zaczęła szybciej spadać
We wzroście gospodarczym przeganiamy kolejne kraje. Wiele wskazuje na to, że do końca dekady wyprzedzimy Hiszpanię. Jednak nasz rozwój nie jest zrównoważony. Np. rynek pracy ma się świetnie, ale inflacja ciągle jest bardzo wysoka, i jak dowodzą kolejne długie weekendy, nadal wydajemy na tyle dużo, że najpewniej będzie się ona wydłużała w czasie - mówili goście audycji Rządy Pieniądza: dr Krzysztof Kandefer ze Społecznej Akademii Nauk oraz dr Piotr Maszczyk ze Szkoły Głównej Handlowej.
2023-06-12, 13:56
Goście rozmawiali o najnowszych danych Eurostatu dotyczących kondycji polskiej gospodarki. Wynika z nich, że na I kwartał 2023 r. Polska jest liderem wzrostu PKB. Zajęliśmy czwarte miejsce po: Irlandii, Malcie i Cyprze. Np. Francja zajęła 25. miejsce, a Niemcy 26.
- Wysokie miejsce w rankingu to jedno, ale to co widzimy w rzeczywistości to drugie, np. trzecia pod względem wysokości inflacja w UE. To dotyka prawie wszystkich Polaków, więc dziś nie dostrzegamy korzyści z wysokiego wzrostu gospodarczego. Dane statystyczne mają ten mankament, że są historyczne. Proponuję zatem żebyśmy patrzyli w przyszłość - mówił dr Kandefer.
W jego opinii przede wszystkim powinniśmy walczyć z wysoką inflacją. Zauważył, że tempo jej wzrostu zaczęło się obniżać, ale ciągle bardzo nam doskwiera.
Plusy dodatnie i plusy ujemne
W opinii dr. Maszczyka musimy pamiętać, że gospodarka to układ naczyń połączonych. Szybko się teraz rozwija, jeśli spojrzymy na dane po 2004 , 2008 czy 2015 r. jesteśmy jednym z liderów wzrostu. W odniesieniu do Irlandii - zaznaczył - rozwija się ona niezwykle szybko i nie odnotowała recesji nawet w Covidzie.
REKLAMA
- My cały czas realizujemy proces, który nazywa się realną konwergencją. Przegoniliśmy nie tylko Węgry, Grecję czy Portugalię, jeżeli chodzi o PKB per capita, ale teraz zbliżamy się do Hiszpanii. Jeśli nic się poważnego nie zdarzy, tak z polską jak i europejską gospodarką, to do końca dekady Hiszpanię wyprzedzimy - powiedział dr Maszczyk.
Ekspert dodał, że jednak polskim wzrost "ma charakter niezrównoważony". Chodzi o jednoczesną wysoką inflację, która wynika po części wynika też z tego, że nasza gospodarka "jest tak rozgrzana". Przypomniał też, że drugą kwestią jest bardzo niskie bezrobocie w Polsce, o ok. 10 proc. niższe niż np. w Hiszpanii, choć ta ma od nas niższą inflację.
- Mamy wysoką inflację i bardzo wysoki deficyt budżetowy, stąd można postawić pytanie czy nasza gospodarka nie rozwija się wręcz zbyt szybko. Ale są plusy dodatnie i plusy ujemne - ocenił dr Maszczyk.
Dobry sygnał dla naszej gospodarki
W odniesieniu do słów minister finansów Magdaleny Rzeczkowskiej, która stwierdziła, że Polska ma szansę osiągnąć w tym roku 1 proc. wzrostu PKB, dr Kandefer powiedział, że "Polska gospodarka ma stabilny, dobry fundament wypracowany przez okres minionego bez mała 20-lecia".
REKLAMA
- W obecnej sytuacji każdy wzrost czy 0,5 proc czy 1 proc. PKB to bardzo dobry sygnał dla naszej gospodarki. Każda wartość z minusem byłaby sygnałem, że dzieje się coś złego. Wynik dodatni daje szansę szybszego rozwoju. W gospodarce na razie nic złego się nie dzieje. Pytanie, do którego cały czas wracam jest takie, czy uda się nam poradzić z inflacją - argumentował dr Kandefer.
Poruszamy się w granicach błędu
W odniesieniu do pytania o ewentualną recesję dr Maszczyk dowodził, że przy tak niewielkich wzrostach czy spadkach PKB, o których rozmawiamy obecnie, w gruncie rzeczy poruszamy się w granicach błędu statystycznego i tak naprawdę nie wiemy, jakie dane ogłosi GUS. Jednak podkreślił, że recesji się nie spodziewa i na koniec roku PKB będzie w Polsce wyższe na koniec roku 2023 niż na koniec 2022 r.
- Jest to jednak ważne psychologicznie, choć widzimy wyraźny trend spadkowy. Jest to cena za walkę z inflacją - mówił dr Maszyczyk dodając, że decyzja o podwyżce stóp procentowych była jego zdaniem spóźniona o dwa kwartały co "dołożyło swoje".
- Nie ma innego sposobu ograniczania inflacji niż ograniczenie popytu, a np. nad morzem trudno je dostrzec. Jest dużo ludzi, dużo wydają - zauważył dr Maszczyk.
REKLAMA
Posłuchaj
PR24.pl, Justyna Golonko, Anna Grabowska, DoS
REKLAMA