Pentagon kupował paliwo pochodzące z Rosji. "Washington Post": pochodzenie surowca było ukrywane
Amerykański resort obrony kupuje paliwo od greckiej rafinerii, która sprowadzała olej opałowy pochodzący z Rosji - poinformował "Washington Post". Pochodzenie surowca było ukrywane poprzez szereg pośrednich transakcji, m.in. przez firmy z Turcji i ZEA.
2023-11-15, 09:23
Jak przekazał dziennik, od wejścia w życie amerykańskiego embarga na rosyjską ropę w marcu 2022 r. Pentagon podpisał z grecką rafinerią Motor Oil Hellas kontrakty o wartości niemal miliarda dolarów.
Jak się jednak okazuje, rafineria ta masowo sprowadzała olej opałowy pochodzący z Rosji. Według "Washington Post", który powołuje się na dane handlowe od firmy Refinitiv, zajmującej się przepływem surowców, grecka firma sprowadzała olej z terminalu w tureckim Dortyol. Turecki magazyn z kolei większość (3,5 z 5,4 mln baryłek) swoich dostaw otrzymał z Rosji.
Oszustwa na dużą skalę
W drodze z Rosji do Turcji paliwo zmieniało właściciela, najpierw było kupowane przez spółkę zarejestrowaną przez Zjednoczone Emiraty Arabskie, a potem przez turecką firmę państwową. Dostawy z Rosji wzrosły po tym, jak Unia Europejska wprowadziła embargo na import rosyjskiej ropy i produktów naftowych drogą morską.
Jak powiedział dziennikowi przedstawiciel Pentagonu, ministerstwo nie miało "żadnej wiedzy” o paliwie z Rosji kierowanym do greckiego dostawcy. Resort stwierdził, że jej kontrahenci, w tym Motor Oil Hellas, "są odpowiedzialni za zapewnienie zgodności z obowiązującymi przepisami i regulacjami dotyczącymi interesów z Rosją i rosyjskimi firmami" oraz "muszą poświadczyć, że przestrzegają takich przepisów i regulacji w ramach procesu przejęcia". Obok USA klientami Motor Oil Hellas były też firmy i instytucje państwowe z Włoch, Francji, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii.
REKLAMA
Sama grecka firma zaprzeczyła, by kupowała produkty naftowe z Rosji, i zapewnia, że wszystkie importowane produkty mają certyfikat pochodzenia. Nie odpowiedziała jednak, czy sprawdza prawdziwość tych certyfikatów. Według cytowanych przez dziennik ekspertów dokumenty te są często fałszowane, zaś zwłaszcza w Turcji są one zwykle przyjmowane bez zadawania pytań.
Dochodowy "biznes"
"Oni nie próbują aktywnie temu zapobiec" - powiedział gazecie George Voloshin, ekspert od przeciwdziałania praniu brudnych pieniędzy i przestępstwom finansowym. "Nie mają motywacji. Jest to bardzo dochodowy handel, który przynosi pieniądze Turcji, będącej w dobrych stosunkach z Rosją (...) Dlatego przyjmują bardzo lekkie podejście regulacyjne, woląc bez zadawania pytań ufać przekazanym im dokumentom" - tłumaczył.
Według "Washington Post" i cytowanych ekspertów Rosja jest w stanie omijać nałożone na nią sankcje, w tym nałożony przez G7 limit ceny rosyjskiej ropy, m.in. ze względu słabego egzekwowania istniejących restrykcji. Jak dotąd kary finansowe za omijanie ograniczeń dotyczących rosyjskich surowców otrzymały jedynie dwie firmy z Turcji i ZEA - za handel rosyjską ropą po cenie powyżej wyznaczonego limitu.
- USA nakładają trzecią rundę sankcji na terrorystów. Hamas i Islamski Dżihad odcięte od kasy z Iranu
- Ropa w przyszłym roku powinna być tańsza. Bank Światowy analizuje wpływ wydarzeń na rynek surowców
- Niemcy pouczają innych, a wciąż kupują rosyjską ropę. "Mieszanie surowca jest nieuniknione i dozwolone"
PAP/IAR/PR24.pl/mk
REKLAMA