Rynki po zestrzelenie samolotu na Ukrainie: mogą być dalsze spadki

Po zestrzeleniu na wschodzie Ukrainy malezyjskiego samolotu dobre nastroje na giełdach zamieniły się w szukanie bezpiecznych inwestycji – drożało złoto, waluty i giełdy w gorącym regionie zaczęły tracić. Według analityków podobnie będzie w nadchodzącym tygodniu.

2014-07-18, 18:01

Rynki po zestrzelenie samolotu na Ukrainie: mogą być dalsze spadki
Po zestrzeleniu malezyjskiego samolotu na Ukrainie na rynki wrócił strach.Foto: Glow Images/East News

Posłuchaj

Rynki sie wystraszyły - taniały akcje, drożało złoto, ropa naftowa - mówi Łukasz Bugaj - analityk rynków finansowych z domu maklerskiego BOŚ /IAR/.
+
Dodaj do playlisty

Inwestorzy uciekają z ryzykownych aktywów

Strach inwestorów przed konsekwencjami wzrostu napięcia geopolitycznego na linii Ukraina-Rosja i Zachód-Rosja, po tym jak prorosyjscy separatyści zestrzelili malezyjski samolot pasażerski, przełożył się w czwartek w godzinach popołudniowych na silne wahania na rynkach finansowych.

Umacniają się pewniaki: złoto, jen, frank

Umocnił się jen i szwajcarski frank, mocno stracił rubel, wzrosły ceny złota i spadły ceny akcji.

Z politycznego punktu widzenia udawana zarówno przez państwa zachodnie, jak i Rosję deeskalacja wcześniej sytuacji na wschodniej Ukrainie, gdzie dozbrajani przez Moskwę separatyści walczą z ukraińską armią, zebrała 17 lipca 2014 roku swe krwawe żniwo.

Nadal nie wiadomo, jak sytuacja się potoczy

Dla inwestorów polityka ma mniejsze znaczenie. Ważniejsze są obawy o to, że sytuacja geopolityczna na linii Ukraina-Rosja i Zachód-Rosja ponownie staje się mocno napięta. Co więcej, na chwilę obecną nie sposób przewidzieć jak to wszystko się zakończy.

REKLAMA

Równie realne jest zawieszenie broni pomiędzy prorosyjskimi separatystami a Ukraińcami w celu wyciszenia emocji i zbadania sprawy zestrzelonego samolotu pasażerskiego MH17, jak to, że Zachód nałoży prawdziwie ostre, a nie udawane, sankcje na Rosję, co odciśnie swe negatywno piętno na tamtejszej gospodarce, ale też i ograniczy tempo wzrostu w Europie (w tym w Polsce).

"Koszty poniosą pasażerowie." Katastrofa MH17 wpłynie na rynek lotniczy

Źr. TVN24/x-news

REKLAMA

Nie można też wykluczyć, że wojska rosyjskie zachęcone brakiem twardej reakcji Zachodu i brakiem nowych sankcji, wkroczą na wschodnią Ukrainę pod pretekstem zabezpieczenia miejsca tragedii i przerwanie walk (zapewnienia pokoju) w tym regionie, co dodatkowo zwiększy ryzyko geopolityczne.

Co mają robić inwestorzy: uciekać od ryzykownych aktywów, czy przeczekać

Wobec  tej niepewności odnośnie ciągu dalszego,  inwestorzy mają do wyboru dwie drogi. Uciekać od ryzykowanych aktywów w kierunku tych bezpiecznych lub też czekać. Wydaje się, że o ile pierwszą reakcją była ucieczka, to teraz powinna zwyciężyć koncepcja czekania aż wyjaśni się kilka spraw związanych z opisywanym zestrzeleniem.

W przyszłym tygodniu nadal ważna geopolityka

Sytuacja geopolityczna wciąż będzie determinować nastroje na rynkach w przyszłym tygodniu. Przynajmniej w pierwszej jego połowie. Nad taką tragedią trudno bowiem przejść do porządku dziennego. Inne impulsy, jakie w tym czasie będą docierać na rynek, a mianowicie dane makro, wystąpienia przedstawicieli banków centralnych, czy spółki publikujące wyniki kwartalne, będą odgrywać w tym czasie drugoplanową rolę.

Na zagrożeniu skorzystały polskie obligacje

Wzrost napięcia geopolitycznego (w tym ten generowany przez sytuację w Strefie Gazy) może mieć istotny wpływ na sytuacją na polskim rynku finansowym. Po pierwsze, co mogliśmy oglądać w dniu dzisiejszym, prowadzi to do repatriacji kapitałów z bardziej ryzykownych rynków na polski rynek długu, czego efektem był piątkowy spadek rentowności 10-letnich obligacji Polski do najniższego poziomu od 14 miesięcy.

REKLAMA

Może RPP przestraszy się spadku gospodarki i obniży stopy?

Po drugie, paradoksalnie wzrost napięcia geopolitycznego i jego potencjalny negatywny wpływ na rodzimą gospodarkę, może okazać się dla Rady Polityki Pieniężnej (RPP) wygodnym pretekstem do podjęcia decyzji o cięciu stóp procentowych. Dużo bardziej wygodnym, niż np. ostatnie wyhamowanie dynamiki produkcji, czy oczekiwana letnia deflacja w Polsce. Dla rynków finansowych taka decyzja RPP też byłaby wówczas bardziej zrozumiała i nie odbierałby jej jako przejawu "pivotalności" Rady.

Marcin Kiepas, Dyrektor Biura Analiz Admiral Marketsm jk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej