E-papierosy z akcyzą: pomysł wywołał spór. Kto zyska na nikotynowych podatkach?

Doradcy Krajowej Izby Gospodarczej proponują opodatkowanie e-papierosów i nowych produktów tytoniowych. Producenci są oburzeni - pisze "Puls Biznesu".

2015-06-17, 13:02

E-papierosy z akcyzą: pomysł wywołał spór. Kto zyska na nikotynowych podatkach?
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: Flickr/TBEC Review

Jak czytamy, palacze "zwykłych" papierosów to gospodarczy patrioci. Co roku zasilają budżet kwotą ponad 23 miliardów złotych z akcyzy i podatku VAT, którymi są obłożone papierosy. Ale te wpływy z roku na rok są coraz mniejsze, głównie ze względu na kwitnącą szarą strefę, ale też z powodu przerzucania się palaczy na nikotynowe zamienniki, przede wszystkim e-papierosy. A ze sprzedaży tych budżet ma niewiele, bo nie są objęte akcyzą.

Niektórzy chcą to zmienić. Na zlecenie Krajowej Izby Gospodarczej powstał raport, przygotowany przez firmę CASE-Doradcy. Jego autorzy wprost proponują obłożenie e-papierosów akcyzą. Opodatkowane mogłyby zostać na przykład tak zwane liquidy, czyli wkłady do nich.

Producenci oburzeni

Producenci są oburzeni takimi pomysłami. Przywołują przykład Włoch, które wprowadziły podobne regulacje. Po wprowadzeniu akcyzy na e-papierosy ceny znacznie skoczyły, spadła liczba palaczy e-papierosów, a to pociągnęło za sobą znaczny spadek zatrudnienia w branży. Rozkwitło natomiast kupowanie liquidów z innych krajów przez internet.

Grzegorz Byszewski, ekspert Pracodawców RP: szara strefa niszczy branżę tytoniową.

REKLAMA

Źródło: Newseria

Ekspert: lobbing wokół dyrektywy antytytoniowej szkodzi zdrowiu Polaków

Intensywny i jak dotąd udany lobbing branży tytoniowej wokół unijnej dyrektywy antytytoniowej każe obawiać się, czy jej przepisy nie zostaną u nas okrojone do minimum; to miałoby fatalne skutki dla zdrowia Polaków - mówi z kolei szef Naczelnej Rady Lekarskiej Konstanty Radziwiłł.

- Zapala mi się czerwona lampka, gdy słyszę, że przemysł tytoniowy apeluje do rządu o jak najszybszą implementację przepisów, które dążą do ograniczenia palenia - powiedział Radziwiłł.

Dyrektywa tytoniowa, która została przyjęta przez Parlament Europejski w lutym 2014 r., dąży do ograniczenia liczby palaczy. Przewiduje ona m.in. eliminację papierosów z dodatkami smakowymi czy zwiększenie ostrzeżeń przed skutkami nałogu na paczkach. Choć jej przepisy powinny wejść w życie w 2016 r., to ciągle nie została wdrożona do polskiego prawa. W ostatnich tygodniach o jak najszybsze przygotowanie nowych przepisów apelowali do rządu przedstawiciele przemysłu tytoniowego, argumentując, że branża potrzebuje czasu, by przystosować się do nowych unijnych regulacji i przestawić produkcję.

- Głos przemysłu jest głosem, na który spoglądam z dużą ostrożnością. Podczas uchwalania dyrektywy branża papierosowa była bardzo aktywna i niestety w istotny sposób wpływała na stanowisko polskiego rządu - ocenił Radziwiłł.

Polski rząd zdecydowanie oponował przeciw unijnej dyrektywie

Jak powiedział, w trakcie prac na forum unijnym polski rząd zdecydowanie oponował przeciw tej dyrektywie, powtarzając argument używany wcześniej przez lobby tytoniowe o tym, jakoby w Polsce z produkcji i handlu papierosami utrzymywało się pół miliona osób.

- Padały argumenty, że przyjęcie nowelizacji dyrektywy oznacza dla nas katastrofę gospodarczą. Nie podobała się zwłaszcza idea komisarza unijnego ds. zdrowia, że "papierosy powinny być brzydkie, grube i śmierdzące", ponieważ dzisiaj produkuje się papierosy atrakcyjne, pachnące i cieniutkie, zachęcające do wchodzenia w nałóg, zwłaszcza np. młode dziewczęta. Polska chciała np. utrzymać papierosy mentolowe, bo domagał się tego przemysł - opisywał Radziwiłł.

Tymczasem - jego zdaniem - nawet jeśli nie bierze się pod uwagę zdrowia publicznego, a tylko pieniądze "papierosy i tak się budżetowi państwa nie opłacają".

- Mamy wiele obliczeń, które wskazują, że różnego rodzaju dochody, które czerpie budżet państwa z papierosów: zatrudnienie, podatki, akcyza, etc., nie równoważą kosztów leczenia tych chorób, kosztów absencji chorobowej. To jest zawsze na minusie - wskazał Konstanty Radziwiłł.

Papierosy pali ok. 9 milionów dorosłych obywateli Polski

W maju wiceminister zdrowia Sławomir Neumann informował podczas posiedzenia komisji rolnictwa i rozwoju wsi, że ustawa dot. dyrektywy tytoniowej może zostać przyjęta w kolejnej kadencji parlamentu.

Wg szacunków Światowej Organizacji Zdrowia wydatki opieki zdrowotnej związane z chorobami odtytoniowymi stanowią 6-15 proc. wszystkich wydatków zdrowotnych w krajach wysoko rozwiniętych.

Papierosy pali ok. 9 milionów dorosłych obywateli Polski. Jak podaje resort zdrowia, dostępne analizy Światowej Organizacji Zdrowia wykazują, że przy obecnym stanie rozpowszechnienia palenia tytoniu w naszym kraju w ciągu najbliższych 20 lat tylko sześć najbardziej rozpowszechnionych chorób odtytoniowych w proporcji przypadków wynikających z palenia tytoniu spowoduje wydatki na opiekę zdrowotną w wysokości 198 mld zł.

Ta kwota nie obejmuje strat z tytułu zmniejszonej produktywności i utraconych lat życia wynikających z przedwczesnych zgonów (14,73 proc. aktualnych palaczy tytoniu). Dostępne są również dane szacunkowe dotyczące ekonomicznych kosztów przedwczesnych zgonów związanych z narażeniem na bierne palenie (zarówno w przypadku osób palących, jak i niepalących). Na ich podstawie ustalono, że w 2008 r. koszt przedwczesnego zgonu wynikający z narażenia na bierne palenie wyniósł 621 000 zł. Szacuje się, że zagrożenie przeciętnego Polaka na narażenie na dym papierosowy wynosi 20 lat, w związku z czym koszty te mogą być równe nawet 135 mld zł.

Jak szacuje KE, dzięki zmianom w dyrektywie konsumpcja tytoniu może spaść o 2 proc. w ciągu pięciu lat. Liczba palaczy w Unii zmniejszyłaby się o 2,4 mln. Szacuje się, że co roku palenie tytoniu zabija 6 mln osób na świecie, w tym 700 tys. w Europie

IAR/PAP, awi

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej