Banki żywności mogłyby zrobić dużo więcej, ale…
Banki żywności mają problemy z zagospodarowywaniem owoców i warzyw przekazywanych przez rolników, którzy nie mogą sprzedać swoich produktów w następstwie rosyjskiego embarga.
2015-11-16, 10:31
Posłuchaj
Jeszcze w sierpniu, Komisja Europejska postanowiła przedłużyć okres, w którym udzielane będzie wsparcie rolnikom przekazującym produkty na cele charytatywne, placówkom oświatowym, a także firmom wykorzystującym je jako biopaliwo. Limit przyznany Polsce wynosi około 330 tysięcy ton, w tym między innymi prawie 300 tysięcy ton jabłek i 30 tysięcy ton pomidorów. Potrzebny byłby większy.
Rolnicy złożyli już w Agencji Rynku Rolnego tak zwane zawiadomienia o zamiarze przekazania nadwyżek zbiorów. Zrobili to w ciągu jednego dnia i Agencja musiała przestać je przyjmować, ponieważ wyczerpała się pula dostępnych środków.
Banki, podobnie jak w ubiegłym roku, przyjmują od producentów rolnych owoce i warzywa i w tym celu nawiązują współpracę z lokalnymi odbiorcami wspierającymi ubogich.
- Jednak ilość odbieranych produktów będzie mniejsza, ze względu ograniczone możliwości- wyjaśnia Maria Kowalewska z Federacji Polskich Banków Żywności. Produkty są i będą odbierane od dostawców, działających w pobliżu konkretnych Banków, i zarazem takich, którzy sprawdzili się w tego rodzaju akcji w roku ubiegłym. Mimo tych deklaracji Maria Kowalewska, zachęca do zajrzenia na stronę internetową Agencji Rynku Rolnego, gdzie znajduje się wykaz innych jeszcze organizacji społecznych, odbierających żywność w celu przekazania jej osobom potrzebującym. Zainteresowane pozyskaniem owoców i warzyw są także szkoły i zakłady penitencjarne.
REKLAMA
Od nadmiaru głowa może jednak zaboleć
Kłopoty Banków Żywności wynikają głównie z tego, że nie otrzymują one dotacji do zagospodarowania otrzymanych darów i mają ograniczoną bazę przechowalniczą.
- Program wsparcia producentów rolnych nie zakłada wspierania organizacji społecznych. Organizacje te nie otrzymują środków na przechowywanie i przekazywanie produktów do placówek, gdzie są one wykorzystywane - podkreśla Maria Kowalska. Agencja Rynku Rolnego nadzorująca te działania, deklaruje, że na transport takie środki są jednak przewidziane.
W ubiegłym roku, Bankom udało się zagospodarować około 30 tysięcy ton owoców i warzyw. Sytuacja była jednak inna.
W ubiegłym roku zastosowano mechanizm, polegający na podpisywaniu przez Federację Polskich Banków Żywności umów z rolnikami o przechowywaniu przez nich przekazywanych owoców i warzyw. Dzięki temu wydłużał się czas, kiedy można było je odebrać, na podstawie przygotowanego wcześniej harmonogramu. To korzystne rozwiązanie, jeśli się weźmie pod uwagę fakt, że Banki nie posiadają magazynów, specjalnie przygotowanych do przechowywania na przykład jabłek. Potrzebne są wówczas pomieszczenia z regulowaną temperaturą, ciśnieniem i wilgotnością.
REKLAMA
Sięgnąć po sprawdzone rozwiązania
Dlatego, w ocenie Banków Żywności, dobrym sposobem na zagospodarowanie owoców i warzyw wycofywanych z rynku, byłoby przekazywanie ich firmom z sektora rolno-spożywczego w celu przetworzenia na produkty owocowo-warzywne. Tak jest w krajach unijnych. Banki przekonują, że wspólnotowe rozporządzenie daje takie możliwości. Jednak potrzebne są do tego akty prawne krajowe, których obecnie brakuje. Przetworzenie surowców rolniczych stwarza możliwości szybszego ich zagospodarowania, a w dłuższym okresie bardziej racjonalnego ich przekazywania - uważają przedstawiciele Banków.
- W ramach takiego wsparcia, przetwórcy otrzymywaliby produkty, których wartość pokrywa w barterze, koszty przetworzenia. Nie ma przy tym dofinansowania w formie specjalnych dotacji. Również dany Bank Żywności mógłby przetworzyć surowce, jeśli dysponowałby potrzebnymi do tego maszynami. Byłoby to możliwe także wtedy , jeśli na przykład ma kontakty ze szkołą gastronomiczną wyposażoną w odpowiednie urządzenia -wyjaśnia Maria Kowalewska.
Kwota wsparcia skierowana do rolników w ramach obecnej tury wycofywania nadwyżek owoców i warzyw z rynku, wynosi około 563 milionów złotych. To o 200 mln złotych więcej, niż w ubiegłym roku.
Dariusz Kwiatkowski
REKLAMA
REKLAMA