Znów jest problem z jabłkami. Kto je kupi?

Zbiory jabłek w 2015 roku, choć nie rekordowe, były dobre. Zebrano około 3,5 mln ton owoców.

2016-01-19, 14:25

Znów jest problem z jabłkami. Kto je kupi?
Polacy szukają nowych rynków zbytu dla jabłek . Foto: Pixabay.com

Posłuchaj

O sytuacji producentów jabłek w Porannych rozmaitościach radiowej Jedynki mówi Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej (Elżbieta Mamos, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Tak jak w roku ubiegłym jest problem z ich zagospodarowaniem. Dotychczas polskich sadowników ratował eksport. Jak będzie w tym roku?

Dotychczas w styczniu zaczynał się największy ruch i największa praca w chłodniach sadowników.

Koniec z eksportem na wschód…

Wtedy rozpoczynano eksport polskich jabłek na wschód. – Od 1 sierpnia 2014 roku obowiązuje rosyjskie embargo. Sprzedaż na rynki wschodnie, a szczególnie na docelowy rynek rosyjski, praktycznie nie istnieje. Zawsze w połowie stycznia po świętach prawosławnych zaczynał się eksport na wschód. Teraz tego nie ma – wyjaśnia Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej.

… Rosja uszczelniła granice

- W ubiegłym roku w tym okresie Białoruś, Serbia, Macedonia, Turcja sprzedawały ogromne ilości jabłek do Rosji. W kolejnych miesiącach zaś te kraje kupowały polskie jabłka na własne potrzeby. W tym roku jest sytuacja specyficzna. Turcja od 1 stycznia już nie może sprzedawać do Rosji. Białoruś ma bardzo uszczelnioną granicę, gdzie prawie każda wysyłka towarów objętych embargiem na Unię Europejską dotyczy także towarów białoruskich. Podobnie jest w Serbii. To oznacza, że mimo, iż Białoruś i Serbia nie są objęte rosyjskim embargiem, eksport z tych krajów do Rosji jest bardzo niski. Czyli te kraje nie będą kupowały polskich owoców – przekonuje gość radiowej Jedynki.

REKLAMA

Ceny rosną

W tym roku jabłka będą nieco droższe. - Duże zapotrzebowanie na koncentrat jabłkowy podnosiły ceny owoców. Dodatkowo unijne mechanizmy wycofywania jabłek, sprawiały, że sadownik miał alternatywę: albo kierować te jabłka przez organizacje charytatywne do ludzi ubogich, albo sprzedawać na eksport po niższych cenach – dodaje ekspert.

Elżbieta Mamos, abo

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej