Ruszył proces ws. Amber Gold. KNF oskarżycielem posiłkowym
Proces ws. afery Amber Gold ruszył przed Sądem Okręgowym w Gdańsku. Według prokuratury, założyciele spółki oszukali klientów na ponad 850 milionów złotych.
2016-03-21, 15:59
Posłuchaj
Początek procesu ws. Amber Gold - relacja Joanny Stankiewicz (IAR)
Dodaj do playlisty
B. prezesowi Amber Gold Marcinowi P. i jego żonie Katarzynie P. prokuratura zarzuca m.in. oszustwo znacznej wartości i pranie brudnych pieniędzy.
Marcin P. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień – w tej sytuacji sąd odczytywał protokoły przesłuchań w prokuraturze. Oskarżony nie zgodził się odpowiadać na żadne pytania, w tym także swojego obrońcy.
Marcin P. i jego obrońca wnieśli wniosek o wyłączenie jawności rozprawy w części dotyczącej jego wyjaśnień. Powołali się w tym miejscu z uwagi na „prywatny interes” oraz „na interes państwa”. W tym ostatnim przypadku miało chodzić o informacje dotyczące działalności różnych instytucji państwowych i publicznych wobec Amber Gold. Sąd jednak odrzucił ten wniosek.
Fałszywy alarm bombowy w sądzie
Proces miał się rozpocząć o godz. 9, jednak z powodu - jak się okazało - fałszywego alarmu bombowego budynek sądu został ewakuowany. Sąd wznowił pracę po około dwóch godzinach. Przed południem prokurator zaczął odczytywać akt oskarżenia. B. prezesowi Amber Gold Marcinowi P. i jego żonie Katarzynie P. prokuratura zarzuca m.in. o oszustwo znacznej wartości i pranie brudnych pieniędzy.
Oboje zostali doprowadzeni na salę rozpraw z aresztu. Marcin P. z aresztu w Gdańsku, a Katarzyna została dowieziona z Grudziądza.
Marcin P. przebywa w areszcie od sierpnia 2012 r., Katarzyna P. została aresztowana w połowie kwietnia 2013 r.
Źródło: TVN24/x-news
Toczy się postępowanie upadłościowe spółki
Równolegle toczy się postępowanie upadłościowe spółki. Roszczenia wierzycieli to 584 miliony złotych.
REKLAMA
Syndykowi na razie udało się odzyskać 43 mln zł, dzięki sprzedaży kruszców, nieruchomości, samochodów.
Pieniądze w pierwszej kolejności pokryją koszty postępowania upadłościowego, wynagrodzenia dla byłych pracowników spółki i zaległości na rzecz Skarbu Państwa.
To, co zostanie, dostaną poszkodowani klienci. Niektórzy z nich przyszli na rozprawę. Nie rezygnują, bo wierzą, że chociaż część pieniędzy odzyskają. Niektórzy, na skutek działalności Amber Gold, stracili oszczędności całego życia.
Źródło: TVN24/x-news
REKLAMA
Poszkodowanych zostało około 19 tysięcy osób
Afera wybuchła latem 2012 roku.
Akt oskarżenia z Prokuratury Okręgowej w Łodzi, liczący prawie 9 tys. stron, wpłynął do gdańskiego sądu pod koniec czerwca 2015 r. Według prokuratury Marcin P. i jego żona oszukali w latach 2009-12 w ramach tzw. piramidy finansowej w sumie niemal 19 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł. Zostali także oskarżeni m.in. o działalność parabankową i pranie brudnych pieniędzy, które wyłudzili od klientów spółki.
Prokurator Magdalena Guga powiedziała dziennikarzom, że zgodnie z nowelizacją kodeksu postępowania karnego, nie będzie konieczne odczytywanie całego aktu oskarżenia i wystarczy tylko zwięzłe przedstawienie zarzutów.
Prokuratura: przed sądem powinno się przesłuchać prawie 430 świadków
W akcie oskarżenia prokuratura uznała, że przed sądem powinno się przesłuchać prawie 430 świadków. Natomiast wniosek o przesłuchanie wszystkich pozostałych pokrzywdzonych (łącznie jest ich ok. 19 tys. osób - przyp. red.) został złożony przez obrońcę oskarżonego Marcina P.
- Klucz doboru świadków był taki, że generalnie odrzuciliśmy pokrzywdzonych od lokat. Wskazani świadkowie to po pierwsze - osoby zatrudnione w spółce, po drugie - osoby, które bardzo blisko ze spółką współpracowały świadcząc na jej rzecz rozliczne usługi, jak również inni świadkowie, którzy wnieśli coś istotnego do tego postępowania. Częściowo są to też osoby pokrzywdzone, ponieważ część pracowników Amber Gold miała założone lokaty - wyjaśniła prokurator.
Podkreśliła, że prokuratura jest przeciwna przesłuchiwaniu przed sądem wszystkich pokrzywdzonych.
- Fakt popełnienia przestępstwa jest w naszej ocenie dostatecznie udowodniony – dokumentami, które zostały zgromadzone w postępowaniu, a po drugie innymi dowodami o charakterze obiektywnym, niezależnym od pokrzywdzonych i oskarżonych. Zeznania pokrzywdzonych przed sądem nie są więc konieczne, zważywszy, że większa część pokrzywdzonych została już przesłuchana w toku postępowania przygotowawczego – i nie ujawniono jakichkolwiek rozbieżności między tym, co pokrzywdzeni zeznawali, a tym co wynika z dokumentów - wyjaśniła.
KNF oskarżycielem posiłkowym
Do udziału w procesie dopuszczono dziesięciu oskarżycieli posiłkowych. Jest to Komisja Nadzoru Finansowego, a także dziewięć osób.
Przedstawiciel KNF: Maciej Krzysztoszek przypomina, że to Komisja pierwsza zawiadomiła prokuraturę o możliwych nieprawidłowościach w spółce. Jak wyjaśnia, w teorii działalność podmiotu miała polegać na pośrednictwie w handlu złotem. W związku z sygnałami z 2009 roku KNF nabrała podejrzeń, że Amber Gold nie pośredniczy w obrocie kruszcem, ale pobiera depozyty i obarcza je ryzykiem.
REKLAMA
Maciej Krzysztoszek dodaje również, że firma oferowała gwarancję zysku.
Michał Komorowski, obrońca byłego prezesa Amber Gold:
Źródło: TVN24/x-news
IAR/PAP, awi
REKLAMA
REKLAMA