Przewoźnicy protestują przeciw niemieckim i francuskim przepisom

Reprezentanci firm transportowych z kilkunastu krajów europejskich protestowali we wtorek w Brukseli przeciwko niemieckim i francuskim przepisom o płacy minimalnej, które oznaczają dla nich utrudnienia w dostępie do rynków. Przewoźnicy liczą na pomoc KE.

2016-06-14, 14:27

Przewoźnicy protestują przeciw niemieckim i francuskim przepisom
Organizatorzy protestu mówią, że to sprzeciw wobec ignorowania przez Francję i Niemcy zasad wolnego rynku i swobód gospodarczych. Foto: freeimages.com

Posłuchaj

W demonstracji mają wziąć także udział przedstawiciele Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce
+
Dodaj do playlisty

Na manifestacji na rondzie Schumanna w centrum dzielnicy europejskiej zebrało się kilkadziesiąt osób z firm i zrzeszeń z Polski, Rumunii, Węgier, Litwy, Łotwy, Estonii, Słowacji, Czech, Bułgarii, Hiszpanii, Portugalii oraz Ukrainy i Turcji. Kierowcy i firmy z tych krajów obawiają się, że niemieckie i francuskie regulacje będą oznaczały wykluczenie ich z tych rynków.

- Niektóre państwa chcą wprowadzać ograniczenia i eliminować konkurentów zagranicznych ze swoich rynków. To absolutnie niezgodne z zasadami funkcjonowania UE, traktatami, na podstawie których wchodziliśmy do Unii. Temu się absolutnie sprzeciwiamy - mówił dziennikarzom w czasie protestu prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych (ZMPD) w Polsce Jan Buczek.

Firmy rezygnują z kursów

Jak podkreślał, już teraz wiele firm rezygnuje z kursów do Niemiec, a za chwilę będzie rezygnowało z jazdy do Francji w obawie przed obciążeniami administracyjnymi i potencjalnymi idącymi w dziesiątki tysięcy euro karami w razie niedopełnienia nowych obowiązków.

W czwartek procedury o naruszenie unijnego prawa?

Z informacji PAP ze źródeł unijnych wynika, że w czwartek Komisja Europejska ogłosi wszczęcie procedury o naruszenie unijnego prawa wobec Francji, a także zażąda od Niemiec kolejnych wyjaśnień dotyczących stosowania kontrowersyjnego prawa. Nie będzie to jednak jeszcze przejście do drugiego etapu wszczętej w ubiegłym roku procedury wobec Berlina.

- Zdaniem KE asymetryczne stosowanie krajowych przepisów o płacy minimalnej do wszystkich operacji transportu międzynarodowego wykonywanych na terenie kraju członkowskiego może wychodzić poza to, co jest konieczne. Stwarza to ryzyko dla rynku wewnętrznego - powiedział PAP rzecznik KE ds. transportu Jakub Adamowicz.

W przypadku Niemiec chodzi o przepisy MiLoG, które obowiązują od 1 stycznia 2015 roku, a Francji - Loi Macron, które wejdą w życie 1 lipca 2016 roku. Regulacje te poza wprowadzeniem płacy minimalnej obejmującej również kierowców w transporcie międzynarodowym wprowadzają szereg wymogów administracyjnych, jak np. konieczność dokumentacji w miejscowym języku.

- Protestujemy przeciwko stosowaniu tych przepisów wobec firm i obywateli innych niż rezydenci tych dwóch krajów. To nie jest normalne, by rumuńska firma transportowa przewożąca coś do Hiszpanii musiała stosować te zasady, które wprowadza Francja i które są sprzeczne z regulacjami dotyczącymi płacy minimalnej w Rumunii - powiedział PAP sekretarz generalny związku transportowców UNTRR w Rumunii Radu Dinescu.

REKLAMA

Demonstranci otrzymali wsparcie od polskich eurodeputowanych

Jak podkreślał Dariusz Rosati (PO) niemieckie i francuskie regulacje to złamanie zasad jednolitego rynku i swobodnego świadczenia usług. - Polscy przewoźnicy stosują stawki takie, jakie są w Polsce. Kierowcy są z tych stawek zadowoleni, chętnie pracują. Podniesienie ich do poziomu niemieckiego oznaczałoby po prostu wykończenie konkurencji - mówił PAP Rosati.

Zrzeszenia transportowców z 11 krajów unijnych wystosowały we wtorek pismo do szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera, w którym podkreślają, że praktyki Paryża i Berlina to łamanie zasad unijnych.

- Wpływ tych środków protekcjonistycznych na nasz sektor jest ogromny, powoduje duże obciążenie administracyjne, organizacyjne i finansowe, a w konsekwencji doprowadzi do dramatycznego wzrostu kosztów, utraty konkurencyjności i wykluczenia z rynków - czytamy we wspólnej uchwale skierowanej do Junckera.

Przemysław Ambrożewicz z działającej na terenie Belgii firmy logistycznej Adampol przyszedł, by protestować, bo - jak mówił - niemieckie i francuskie przepisy to spore utrudnienia. "Mamy wielu kontrahentów z Francji, mamy biuro w porcie w Antwerpii i te rozwiązania prawdopodobnie będą nam blokować dostęp do rynku" - ocenił w rozmowie z PAP.

Według nieoficjalnych informacji KE ma w tym tygodniu upomnieć Francję (wezwać do usunięciach uchybienia), a także zażądać od Niemiec kolejnych wyjaśnień dotyczących stosowania tych przepisów.

Z inicjatywy Polski budzące kontrowersje przepisy były na początku miesiąca tematem dyskusji na spotkaniu ministrów transportu państw UE w Luksemburgu. Nie zapadły wówczas żadne decyzje, ale stanowisko naszego kraju poparło kilkunastu ministrów wysyłając mocny sygnał do KE, by poważnie zajęła się tą sprawą.

PAP, abo

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej