Emerytury minimalne. Rząd ma nowy pomysł

Rząd szykuje kolejne zmiany w emeryturach. Chodzi m.in. o ograniczenie skali głodowych emerytur.

2016-08-04, 13:10

Emerytury minimalne. Rząd ma nowy pomysł
Od lewej: Marcin Roszkowski z Instytutu Jagiellońskiego, Maciej Grelowski z Business Center Club, Aleksander Łaszek z Forum Obywatelskiego Rozwoju. Foto: PR24

Posłuchaj

Puls gospodarki cz. 2 – gośćmi Polskiego Radia 24 byli Marcin Roszkowski z Instytutu Jagiellońskiego, Maciej Grelowski z Business Center Club, Aleksander Łaszek z Forum Obywatelskiego Rozwoju (Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

By otrzymać minimalne świadczenie trzeba by zgromadzić składki w wysokości 180 tys. zł dla mężczyzn i 145 tys. zł dla kobiet.  Dziś wystarczy spełnić kryterium stażowe: kobieta musi mieć 22, a mężczyzna 25 lat okresów składkowych. Sprawę komentowali goście "Pulsu Gospodarki" w Polskim Radiu 24.

Potrzebne są dodatkowe kryteria

Według Macieja Grelowskiego z Business Center Club, wprowadzenie dodatkowych kryteriów jest niezbędne.

- Jest świadomość rządu w kwestii stanu finansów państwa. Niewprowadzenie jakiegokolwiek kryterium weryfikującego stworzy emerytury fikcyjne, obciążające budżet. Przywoływanie różnych przykładów, choćby Kanady i emerytury obywatelskiej jest na tyle bałamutne, że w Kanadzie funkcjonuje wiele programów emerytalnych branżowych, firmowych, prywatnych, które w sposób efektywny wzmacniają emeryturę obywatelską – podkreśla gość.


Posłuchaj

Maciej Grelowski z Business Center Club: o dodatkowych kryteriach 0:36
+
Dodaj do playlisty

Najbogatsi zapłacą więcej

Rząd przygotowuje także zmiany dla najbogatszych.  Obecnie przestają oni odprowadzać składki emerytalne po przekroczeniu w danym roku zarobków w wysokości ok. 120 tys. zł brutto. Później nie muszą płacić, bo  i tak ich emerytura będzie liczyć się od 30-krotności średniej pensji. Zmiany mogą negatywnie odbić się na całej gospodarce - mówi Aleksander Łaszek z Forum Obywatelskiego Rozwoju

REKLAMA

- Jeżeli oderwiemy to od zmian w PIT-cie to będzie oznaczało, że najbogatsi zobaczą na swojej pensji brutto ponad 40 proc. narzutu. To oznacza, że pracodawca ponad 50 proc. kosztów pracy będzie przeznaczał na podatki. To bardzo się kłóci z zapowiedzią innowacyjnej gospodarki. Możemy mówić, że będziemy wypychać informatyków na samozatrudnienie. Wolimy, żeby w Polsce byli wysokiej klasy eksperci, czy wolimy ich wypychać na samozatrudnienie, lub za granicę – pyta ekonomista. 


Posłuchaj

Aleksander Łaszek z Forum Obywatelskiego Rozwoju: o zmianach dla najbogatszych 0:41
+
Dodaj do playlisty

Jest problem i to się nie zmieni

Z kolei Marcin Roszkowski z Instytutu Jagiellońskiego dodaje, że wszystkie te zapowiadane działania i tak będą miały charakter doraźny i długookresowo nic nie zmienią.

 - Państwo nie ma innych pieniędzy, niż te, które nam zabierze, a ZUS nie ma innych pieniędzy niż te, które dostanie od państwa. Dla nas nic się tam nie odkłada. Te zmiany to ratowanie bieżącej sytuacji. Druga sprawa to fakt, że w Polsce jest za duży klin podatkowy. Najwięcej płacą Ci, którzy są na umowach o pracę – tłumaczy rozmówca.


Posłuchaj

Marcin Roszkowski z Instytutu Jagiellońskiego: zmiany to ratowanie bieżącej sytuacji 0:37
+
Dodaj do playlisty

Zmiany w emeryturach dla najbogatszych miałby przynieść budżetowi państwa  około 3 mld złotych.

REKLAMA

Błażej Prośniewski, abo

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej