Brytyjski rząd wygrywa w parlamencie pierwsze głosowanie ws. Brexitu

Brytyjska Izba Gmin, niższa izba brytyjskiego parlamentu, poparła w środę w drugim czytaniu rządowy projekt upoważniający premier Theresę May do rozpoczęcia procedury wyjścia z Unii Europejskiej. Prace w komisji i trzecie czytanie odbędą się w przyszłym tygodniu.

2017-02-02, 07:27

Brytyjski rząd wygrywa w parlamencie pierwsze głosowanie ws. Brexitu
Zdjęcie ilustracyjne . Foto: Pixabay

Posłuchaj

Brytyjski rząd wygrał w parlamencie pierwsze głosowanie w sprawie Brexitu. Izba Gmin zagłosowała za tym, by legislacja pozwalająca premier Theresie May na formalne rozpoczęcie procedury występowania Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej została skierowana do komisji./IAR/.
+
Dodaj do playlisty

- To historyczne głosowanie w parlamencie. Ogromna większość za tym, aby posunąć nasze negocjacje ws. Brexitu naprzód. Historia dzieje się na naszych oczach - napisał na Twitterze brytyjski minister spraw zagranicznych Boris Johnson.

Za rządowym wnioskiem zagłosowało 498 posłów, w tym niemal wszyscy politycy rządzącej Partii Konserwatywnej i część deputowanych głównej opozycyjnej Partii Pracy, z jej liderem Jeremym Corbynem.

- Prawdziwa bitwa czeka nas w przyszłym tygodniu (w procesie komisji - przyp. red.), aby nadać negocjacjom kształt, tym samym broniąc miejsc pracy, standardu życia i zmusić rząd do wzięcia odpowiedzialności za proces - tłumaczył po głosowaniu lider labourzystów.

Przeciwko tzw. Brexitowi zagłosowało 114 posłów

Przeciwko tzw. Brexitowi zagłosowało 114 posłów, w tym przedstawiciele Szkockiej Partii Narodowej i Liberalni Demokraci, a także - opowiadając się wbrew swojemu przewodniczącemu - część polityków Partii Pracy.

- To szkodliwy akt sabotażu wobec szkockiej gospodarki i naszego społeczeństwa. Szkocja zagłosowała przytłaczającą większością za pozostaniem w Unii Europejskiej i łatwo to zrozumieć, biorąc pod uwagę to, w jakim stopniu nasz rynek pracy, inwestycje i przemysł polegają na członkostwie we wspólnocie - skomentował głosowanie poseł Szkockiej Partii Narodowej Stephen Gethins.

- Torysi i Partia Pracy zawiedli przyszłe generacje, wspierając dzisiaj tzw. twardy Brexit. Przywódcy labourzystów wywiesili białą flagę: nie są opozycją, ale kibicami - napisał lider Liberalnych Demokratów Tim Farron, dodając, że jego partia "będzie dalej walczyła o to, aby Brytyjczycy dostali prawo głosowania nad ostatecznymi warunkami wyjścia (z Unii Europejskiej)", domagając się drugiego referendum.

Wynik głosowania może zwiastować turbulencje w parlamentarnej Partii Pracy

Wynik głosowania może zwiastować turbulencje w parlamentarnej Partii Pracy - pomimo wprowadzenia dyscypliny partyjnej w głosowaniu i rekomendacji udzielenia poparcia rządowemu projektowi, aż 47 posłów (1/5 klubu) oddało głos przeciwko proponowanej legislacji.

Wśród nich znalazło się wielu polityków z tzw. "front benchu" (dosł. "przedniej ławki", miejsca dla najważniejszych deputowanych) i gabinetu cieni, m.in. mająca polskie korzenie Rosena Allin-Khan, Dawn Butler i związani z polską społecznością Andy Slaughter, Steven Pound i Rupa Huq, którzy mogą być zmuszeni do ustąpienia z zajmowanych pozycji.

Środowe głosowanie to wynik podjętej w drugiej połowie stycznia decyzji brytyjskiego Sądu Najwyższego, który podtrzymał wyrok Wysokiego Trybunału (High Court) i orzekł, że do rozpoczęcia formalnego procesu opuszczania UE przez kraj niezbędna jest zgoda obu izb parlamentu.

W następnym kroku legislacyjnym projekt ustawy będzie omawiany 6-7 lutego na poziomie komisji i przekazany na trzecie, ostatnie czytanie w Izbie Gmin 8 lutego. Po uchwaleniu przez posłów dokument zostanie skierowany do Izby Lordów do dalszych prac, a następnie ewentualne zgłoszone poprawki będą poddane pod głosowanie w obu izbach. Według planów rządzącej Partii Konserwatywnej procedura parlamentarna powinna skończyć się na początku marca.

Mateusz Morawiecki: Polska nie chce stracić wsparcia z UE po Brexicie

Polska będzie zabiegać, by Brexit nie doprowadził do znacznego uszczuplenia puli pieniędzy wypłacanych ze wspólnej, europejskiej kasy. Tak mówił w Brukseli wicepremier, minister finansów Mateusz Morawiecki.

Wielka Brytania jest jednym z krajów, które obecnie więcej wpłacają do unijnego budżetu niż z niego otrzymują. Po jej wyjściu w Unii pojawi się kilkumiliardowa dziura. Różne są wyliczenia ile dokładnie zabraknie pieniędzy, ale wielu ekspertów prognozuje kłopoty zarówno z tą perspektywą finansową, jak i z przyszłym budżetem Wspólnoty po 2020 roku.

Wicepremier Morawiecki ma nadzieję, że do poważnych problemów nie dojdzie. - Nasze stanowisko wyjściowe będzie zakładało, żeby ten budżet nie był uszczuplony - powiedział wicepremier. Według niego, nie należy przesądzać, że Wielka Brytania nie będzie się w ogóle dokładała do budżetu Unii. - Nie zakładałbym, że to będzie sytuacja zero-jedynkowa. Wraz z rozwodem powinna nastąpić jakaś formuła dotycząca partycypacji budżetowej - dodał Mateusz Morawiecki.

Wicepremier przewiduje, że po Brexicie Wielka Brytania będzie wpłacała do unijnego budżetu na tych samych zasadach co Norwegia, która nie należy do Wspólnoty.

IAR/PAP, awi

Polecane

Wróć do strony głównej