Afera Amber Gold. "Przerzucanie odpowiedzialności na zwykłego obywatela jest naganne"
18 tysięcy osób poszkodowanych, około 850 mln strat, czyli afera Amber Gold. Cały czas toczy się postepowanie przed śledczą komisją sejmową.
2017-02-13, 10:33
Posłuchaj
W trakcie przesłuchań jeden z urzędników Komisji Nadzoru Finansowego stwierdził, że Polacy nie wyciągnęli wniosków z wydarzeń z początku lat dziewięćdziesiątych, czyli z wielkiego oszustwa, która była Bezpieczna Kasa Oszczędności Lecha Grobelnego. Czy lepsza wiedza ekonomiczna Polaków mogła zapobiec oszustwu?
- Po przesłuchaniach prokuratorów gdańskich wydawało mi się, że nie wiele jest w stanie mnie zaskoczyć. Niestety te ostatnia przesłuchania członków Komisji Nadzoru Finansowego pokazały, że się myliłam – podkreśla Joanna Kopcińska, poseł Prawa i Sprawiedliwości, zasiadająca w komisji śledczej ds. Amber Gold.
Edukacja nie wystarczy
Posłanka wyjaśnia, że komisja chce zobaczyć i pokazać Polakom co w nadzorze nad instytucjami publicznymi zawiodło.
- Przerzucanie odpowiedzialności na zwykłego obywatela jest absolutnie naganne. Reklamy firmy Amber Gold wisiały naprzeciwko tak ważnych instytucji jak Komisja Nadzoru Finansowego. Urzędnicy znają prawo i wiedzą jak powinien funkcjonować rynek finansowy, zrobili oni wiele, ale nie wiem czy zrobili wszystko co mogli, by uchronić Polaków przed oszustwem. Na przykład Ministerstwo Finansów miało nieograniczone możliwości kontroli operacyjnej spółki Amber Gold. W takiej sytuacji przerzucanie odpowiedzialności na Polaków jest niegodne, niewłaściwe i niesłuszne – uważa rozmówczyni.
REKLAMA
Podobnego zdania jest Marcin Szymański, adwokat z kancelarii Drzewiecki, Tomaszek & Wspólnicy, reprezentujący stowarzyszenie Poszkodowani Wierzyciele Amber Gold.
- Założenie, że edukacja w zakresie finansów społeczeństwa uniemożliwi dokonywanie oszustw jest delikatnie rzecz biorąc naiwne. Osoby, które przygotowują tego typu operacje zawsze będą lepiej wyedukowane pod tym względem, niż przeciętny zjadacz chleba – uważa gość.
Straty mogły być mniejsze
Marcin Szymański podkreśla również, że, gdyby Państwo Polskie zareagowało wcześniej, skala tego przestępstwa byłaby dużo mniejsza.
- Z całą pewnością można były tę reakcję przyspieszyć przynajmniej o 2,5 roku – podkreśla gość.
REKLAMA
Debatę poranka prowadził Wojciech Surmacz
abo
REKLAMA