Nawałnice nad Polską. Jak dochodzić wypłaty odszkodowania od ubezpieczyciela?
Żywioły szalejące ostatnio nad Polską zniszczyły wiele zabudowań. Rzecznik Finansowy przypomina w rozmowie z Naczelną Redakcją Gospodarczą Polskiego Radia o podstawych prawach klientów ubezpieczycieli przy likwidacji tego typu szkód.
2017-08-19, 12:30
Posłuchaj
Zaraz po szkodzie należy przystąpić do zabezpieczenia tego, co zostało ze zniszczonego budynku. Na przykład, jeśli został zerwany dach, to należy przykryć go folią, a wszystkie koszty z tym związane powinny być pokryte przez ubezpieczyciela, dlatego warto zbierać wszelkie rachunki.
Z tym zabezpieczeniem nie trzeba czekać na rzeczoznawcę, przypomina w rozmowie z Naczelną Redakcją Gospodarczą Polskiego Radia Marcin Jaworski z Biura Rzecznika Finansowego.
- Nie ma takiego obowiązku. Wystarczy zrobić zdjęcia, im więcej, tym lepie, spisać te uszkodzenia, a po demontażu, w miarę możliwości, zgromadzić to, co ostało np. z dachu. Tak, aby rzeczoznawca na podstawie dokumentacji, naszego opisu i tego, co zostało, mógł ocenić rozmiary szkody – wyjaśnia ekspert.
Najpierw zaliczka
Część klientów bywa zaskoczona, że dość szybko po zgłoszeniu szkody dostaje drobną niewspółmierną do poniesionych strat kwotę. To tylko zaliczka.
REKLAMA
- Jest to tzw. forma bezsporna, rodzaj zaliczki na pokrycie pierwszych strat, którą ubezpieczyciel wypłaca, po stwierdzeniu, że jest jego odpowiedzialność. Odebranie tych pieniędzy nie wyklucza dalszego ubiegania się o dalsze odszkodowanie – zaznacza Marcin Jaworski.
Zakład nie może z odszkodowania odejmować zasiłków z innych źródeł
W poprzednich latach sporym problemem było obniżanie odszkodowań za zniszczone na przykład przez powódź mienie o kwoty, jakie poszkodowany dostał w ramach pomocy publicznej, z budżetu państwa, samorządu albo ze spontanicznych społecznych zbiórek. Teraz takie problemy nie powinny już występować, wyjaśnia w rozmowie z Naczelną Redakcją Gospodarczą Polskiego Radia Aleksander Daszewski, radca prawny w Burze Rzecznika Finansowego.
Aleksander Daszewski Nie możemy zatem godzić się na sytuację, w której to zakład ubezpieczeń próbuje nam z wypłacanego odszkodowania odjąć te kwoty zasiłków, które dostajemy z innych źródeł.
- Tutaj orzecznictwo sądów jest jednoznaczne, potwierdzone również uchwałą Sądu Najwyższego, że zakłady ubezpieczeń nie powinny absolutnie uwzględniać w wypłacanych kwotach odszkodowań kwot zasiłków, które dostały osoby poszkodowane. Nie możemy zatem godzić się na sytuację, w której to zakład ubezpieczeń próbuje nam z wypłacanego odszkodowania odjąć te kwoty zasiłków, które dostajemy z innych źródeł – podkreśla ekspert.
Niedozwolona zasada proporcji
Innym problemem, z jakim stykają się poszkodowani przy ubezpieczeniach budynków, jest tak zwana zasada proporcji.
REKLAMA
- Ona polega na tym, że odszkodowanie jest szacowane proporcjonalnie do wartości ubezpieczanego mienia. Jeżeli np. ubezpieczyliśmy nasz dom na 200 tys. zł, a jego wartość to 400 tys. zł, to przy wypłacie odszkodowania zakład w tej samej proporcji będzie starał się je obniżyć, czyli o 50 proc. – wyjaśnia Aleksander Daszewski.
30 dni na wypłatę odszkodowania
Tę zasadę sądy powszechne uznają za niedozwoloną i zobowiązują zakłady ubezpieczeń do wypłaty pełnego odszkodowania. Co ważne zgodnie z Kodeksem cywilnym zakład ubezpieczeń ma na nią 30 dni od momentu złożenia wniosku.
Marcin Jaworski Jeśli nie zgadzamy się z decyzją ubezpieczyciela, to składamy reklamację i tu ubezpieczyciel ma 30 dni na odpowiedź.
- I tylko w wyjątkowych, uzasadnionych wypadkach może przedłużyć ten termin, ale wówczas, w ciągu tych 30 dni powinniśmy dostać dokładne wyjaśnienie, dlaczego nie była możliwa wypłata odszkodowania. Natomiast, jeśli nie zgadzamy się z taką decyzją, to składamy reklamację i tu ubezpieczyciel znowu ma kolejne 30 dni na odpowiedź – tłumaczy Marcin Jaworski.
Co ważne, jeśli nie odpowie w ciągu tych 30 dni, to zgodnie z prawem reklamacja jest uznawana za rozpatrzoną po myśli klienta.
REKLAMA
Ubezpieczyciele są przygotowani na wypłatę odszkodowań po ostatnich nawałnicach. Według analiz Polskiej Izby Ubezpieczeń będzie to kilkaset milionów złotych. Wartość strat jest duża, ale jednocześnie wielokrotnie mniejsza niż w roku 2010, kiedy Polska zmagała się z trzema falami powodziowymi. Ogół wypłat wyniósł wtedy ponad półtora miliarda złotych.
Sylwia Zadrożna, Anna Wiśniewska
REKLAMA